O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

29 grudnia 2011

Trująca asteroida

Jadę autobusem z wycieczką do Polskich gór chyba świętokrzyskich? Na pewno nie są to Tatry.  Mamy obejrzeć jakiś klasztor w skale. Ze mną jadą osoby starsze, a także dzieci.
Kiedy dojeżdżamy do tunelu wyrytego w skale, nagle zapada wielki rozbłysk i autobus staje wewnątrz tunelu. Ten rozbłysk to piorun. Kierowca w panice, mówi, ze nigdy w autobus piorun nie strzelił, że to zły znak i on dalej nie jedzie. Ludzie zaczęli wychodzić z autobusu. Zaczął wiać porywisty wiatr niosąc ze sobą tumany kurzu i pyłu. Część ludzi wyszła na zewnątrz tunelu i widziałam jak pokazują coś na niebie. Zrobiło się nagle bardzo jasno. Wszędzie ten wiatr coraz silniejszy, że trzeba było krzyczeć, żeby się porozumieć. Było bardzo ciepło, nikt nie miał szalików, żeby zasłonić usta i oczy od pyłu. Część osób zemdlała, ja też, obudziłam się chyba na noszach , niosą mnie do tego klasztoru. Bardzo kręci mi się w głowie, pytam się co się stało, ale nikt mi nie odpowiada. Jestem w tym klasztorze, wydaje się bardzo nowoczesny, wszędzie okna i duże drzwi oszklone.
Przyprowadzają resztę ludzi z ulicy, widzę przez okno balkonowe, że jest też w oddali wojsko. Nadal widać trąby powietrzne od pyłu. Pojawiają się ranni, maja wypaloną skore do kości, krzyczą, cześć ma spalone całe ciało i ledwo znoszą ten ból. Ktoś obok mnie, chyba lekarz mówi mi, że to przez ten pył, bo spadła toksyczna asteroida i wojsko się tym zajmuje. Nie wolno nikomu wychodzić z domów, kazali po uszczelniać okna. Lece więc i sprawdzam każde okno. Jest kilka, chyba dwa, które nie chcą się zamknąć, siłuje się z nimi. Ktoś chce się dostać do środka, ale nie mogę jej wpuścić, to starsza kobieta, podobna do mojej babci od strony taty.
 Uciekam , chowam się, żeby inni co biegną przez te pola nie dostali się do środka, udaje, że mnie nie ma.
Nikt nie może wdychać tego pyłu bo jest śmiertelnie trujący. Parę osób zmarło od razu. Uciekam do łazienki.
Każdy dostaje prowizoryczną maskę na twarz. Siedzimy i patrzymy jak na środku pola na wzgórku jest wojsko i straż pożarna i coś tam gaszą. Na tym kończy się sen.

23 grudnia 2011

Życzenia świąteczne dla moich czytelników!!!

Najserdeczniejsze życzenia: cudownych Świąt Bożego Narodzenia, rodzinnego ciepła i wielkiej radości, pod choinką zaś dużo prezentów, a w duszach wiele sentymentów. Świąt dających radość i odpoczynek oraz nadzieję na Nowy Rok, żeby byt jeszcze lepszy niż ten, co właśnie mija...


21 grudnia 2011

Czat

Zapraszam wszystkich do pokoju Dormire na czacie Onet.pl. Dzisiaj założyłam, dla lepszego kontaktu ze mną.
Wszystkich zapraszam, pokój jest dla każdego. Rozmawiać będziemy o snach, wizjach, ale nie tylko.

18 grudnia 2011

Głowy końskie

Dzisiaj okropny sen. Sen, w którym najpierw na podwórku mojego rodzinnego domu pasą się dwa brązowe konie - jasnobeżowe, nie gniade. Nie pozwalają mi do siebie podejść, chociaż staram się na wszelkie możliwe sposoby to zrobić.
Potem idę do domu i widzę na balkonie moja mamę z jakimiś 3ma osobami o ciemnej karnacji, wiem, że to moi znajomi z Kaukazu (!!!???). Wchodzę po schodach werandy do przedpokoju i zdejmuje buty, zakładam kapcie i jestem w dużym pokoju, gdzie widzę na fotelu 2 głowy końskie, obciągnięte ze skóry, odcięte od tułowia z kawałkiem szyi. Wiem, że to te konie, które wcześniej widziałam. Biorę jedną z tych głów do siatki foliowej i idę do kuchni, bardzo płaczę. Stoi tam mój tata z moją babcia i coś robią na kuchni, widzę duży garnek. Tata odwraca się, a ja mu wtedy pokazuje te głowy i mówię: "Nie wiedziałam, że moi rodzice to mordercy" - uciekam po tych słowach na piętro po schodach , chcę do mamy, bo wiem, że ona mnie zrozumie, ale zanim tam docieram budzę się.

9 grudnia 2011

Algorytm 23

Sen na początku dotyczył mnie i męża- mało co pamiętam, mieliśmy dziecko - córkę, nie widziałam jej, ale nosiłam na rekach niemowlaka w pieluszkach. Potem jakiś szpital i tam te dziecko pokazywałam - tam też spotkałam się z moimi koleżankami, których dawno nie widziałam. Spotkałam tez swoja panią doktor pediatrę, która leczyła mnie jako dziecko i koniecznie chciała zobaczyć moja córkę. Pokazałam jej, a ona stwierdziła, że jest do mnie podobna. W międzyczasie jakiś przewinął się wątek ze mną i moim tatą w samochodzie? Nie wiem o co chodziło...
Tę część snu pamiętam najlepiej:
Jestem w pokoju.Siadam na krześle, jest tam jakaś starsza kobieta, ale nie staruszka. w tym śnie niby ja znam z "widzenia", ale nie kojarzę jej twarzy. Kobieta koło 50tki, ciemne włosy krótkie. Do niej przyprowadziła mnie jakaś inna osoba, ale nie wiem kto (kobieta?mężczyzna?). Siadam na krześle obok, którego jest jasna wersalka. Ta kobieta ma mi pokazać, że da się mnie zahipnotyzować. Ma mi to udowodnić, więc siadam przed nią na tym krześle i słucham jej słów i ciepłego głosu. Na początku robię sobie jaja i śmieję się, ale po chwili czuję senność i zmęczenie. Zamykają mi się oczy i zapada ciemność, czuje, jak zaczyna bolec mnie głowa i oczy, tak jakbym przez głowę "wychodziła" i przez "oczy". Słyszę słowa tej kobiety: "o już łap ją, bo już wyszła". W tym momencie widzę z boku swoje ciało jak bezwiednie opadło na krzesło i ktoś mnie łapie (teraz wydaje mi się, ze to kobieta, młoda?). Teraz ta hipnotyzerka każe podejść mi do tablicy, gdzie pojawiają się podświetlone na żółto i zielono rożne równania, widzę jakiej trójkąty i okręgi  (geometria) i do tego te równania i ona mi mówi, żebym podała jej wynik. Myślę: "ale to jest proste" i mówię jej : ALGORYTM 23. Po podaniu wyniku wracam szybko do ciała i otwieram oczy. Kobieta jest zadowolona i tłumaczy mi, ze to ciało mnie hamuje i nie pozwala rozwinąć się umysłowo.

W życiu codziennym nie znam się na przedmiotach ścisłych, więc nie wiem co to jest algorytm, a tym bardziej ten wynik co podałam. Na Wikipedii znalazłam to: 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Algorytm  oraz http://pl.wikipedia.org/wiki/Algorytm_Euklidesa  <- właśnie takie równania i bardziej skomplikowane, były na tej tablicy.

7 grudnia 2011

Terminator i pentagon

Sen rozgrywa się w pentagonie. Jestem tam obecna w wielkiej sali obrad, gdzie jest stół w kształcie pentagonu. Na nim postawiona jest makieta pentagonu i jakaś minister z USA pokazuje zebranym z rożnych stron świata, co pentagon ma ukrytego w budynku. Jest tam m.in wielki pałac przywódcy Chin, który tam na co dzień rezyduje i na odległość kieruje interesami w chinach. Jest tez jakiś wydział elektroniczny, gdzie produkuje się terminatory. Wszyscy bija brawo i są zachwyceni. Pełno osób z rożnych stron świata: Arabowie, Japończycy, Hindusi itd. Każdy w swoim narodowym stroju. Ja jestem tam z misja uratowania terminatora. Sen przeskakuje i jestem w tej jakby fabryce robotów pod pentagonem. Juz wiedza, ze jestem szpiegiem i szukają mnie. Znajduje się w jakimś domu u ludzi, ale oni nie sa mi życzliwi, każą sobie płacić za pobyt i straszą ze mnie wydadzą. Zabieram tam terminatora czy on mnie tam znajduje w tym domu? nie pamiętam. Wiem, ze za nim przyjechało wojsko i policja a ja nie mogę go uratować i widzę jak na moich oczach zgniatają go jakaś maszyna? Ukrywam się w krzakach nieopodal i widzę, ze został jakiś mikrochip na ziemi, podnoszę go i zauważam, ze jakaś lampka się w nim błyska. Mowie do siebie, jeszcze da się go uratować, nie wszystko stracone. Potem obudziłam się.

4 grudnia 2011

Wyjasnienie wizji i kolejny dowód?

Jakiś czas temu zostałam poproszona o zrobienie wizji odnośnie pewnego zaginionego. Całość znajdziecie tutaj pod linkiem: http://dormire-moje-sny.blogspot.com/2011/08/zaginiony-filip-adymkowski.html?showComment=1322049361123#c4091782477644138416 . Anonimowi komentatorzy stwierdzili, że miałam rację. Zganiony nie żyje. Nie wiem czy ta informacja jest potwierdzona oficjalnie. Szukałam jej dzisiaj w internecie przez Google, ale niestety wyskoczyły stare artykułu odnośnie zaginięcia i poszukiwania...chociaż pod tym linkiem http://www.fakt.pl/Tajemnicze-zaginiecie-mlodego-chlopaka-,artykuly,112841,1.html znalazłam informację w komentarzu o takiej treści:
"Filip nie żyje znaleźli jego zwłoki pobite i powieszone w lesie w Warce wisiał kasę i go dorwali teraz Policja powinna szukać zabójców a nie jego"    < - informacja ta  (nie wiem czy słuszna), jest z dnia 29.11.2011 10:27).
Jeśli to wszystko prawda to znaczy, że niestety miałam rację i moja wizja (link na górze) się po części sprawdziła...kolejny dowód na mój dar.

28 listopada 2011

Smutny sen, który się powtarzał.

Pierwsza scena snu rozgrywa się w szpitalu. Nie wiem gdzie jest zlokalizowany. Jestem we wnętrzu. Jest też tam mój mąż, ale nie wygląda jak mój mąż z rzeczywistości. Wiem, że to on chociaż twarz jest mi zupełnie nie znajoma. Ma on mieć jakiś prosty zabieg operacyjny - nie wiem na co, ale doktor mówi mi i pielęgniarki, że to prosty zabieg i za 2 godziny mąż będzie z powrotem. Całuje go i żegnam przed blokiem operacyjnym. Jest pod prześcieradłem na łóżku szpitalnym, uśmiecha się do mnie. Czuję wielką miłość z jego strony do mnie.
Czekam na korytarzu. Jest tam chyba moja mama, ale również nie wygląda jak moja mama z rzeczywistości.
Inaczej też się zachowuje, jest niepocieszona, że musiała wyjść z pracy, żeby mi towarzyszyć i na każdym kroku daje mi odczuć to.
Mija czas operacji i z sali operacyjny wychodzi smutny personel. Mają grobowe miny. Pielęgniarka mówi mi, że były komplikacje i mój mąż zmarł. Nie wierze jej, bardzo krzyczę, płacze, wołam mojego męża po imieniu - nie wiem co to za imię, nie pamiętam. Wpadam do sali operacyjnej, pełno krwi na podłodze, męża nie ma.
Płacze i jestem smutna, siadam na krześle na korytarzu, koło mnie siada jakiś lekarz i tłumaczy mi, że czasem to się zdarza i powinnam postarać się żyć dalej. Jestem na niego wściekła gdy to mówi. Płaczę i czuję przeogromny ból w środku, jakby mi ktoś żywcem serce wyrywał i szarpał. Budzę się..

Po przebudzeniu około 6 rano leżałam w pozycji skurczonej na boku , z zaciśniętymi pięściami i skrzyżowanymi rękami, musiałam mocno to zaciskać, bo były bardzo zdrętwiałe...

Znowu zapadłam w sen i jest kontynuacja poprzedniego. Jestem w szpitalu, zbieram informacje o mężu chodzę po lekarzach i pytam się co poszło nie tak. Spotykam moją mamę i babcię próbują mnie pocieszyć, ale ja jestem obrażona. Zabierają mnie do domu, w moim pokoju i męża czuję się źle, coraz gorzej. Czuję, że nikt nie rozumie tego przez co ja przechodzę.
Wychodzę na spotkanie z moją przyjaciółką z liceum (tu akurat we śnie pojawiła się właśnie prawdziwa). Ona mi tłumaczy, pociesza. Dochodzimy do jakiejś budki z lodami i ciastkami. chcę zjeść ciastko. Sprzedawca adoruje mnie i A. Nie jestem w nastroju do flirtów. Pytam go ile płacę za bułkę, a ten mówi mi: 500 złotych!. Jestem przerażona, pytam ile? a on znowu powtarza 500 złotych. Wyciągam dwa banknoty 10 i 20 zł, a ten bierze je i mówi: "dziękuje, reszta dla Pani". Bardzo się zdziwiłam. Na koniec chciał wcisnąć mi darmowe lody w pudełku, ale powiedziałam mu, że się rozpuszczą i teraz nie mam ochoty ich jeść. Zapytał mnie jak nazywa się moja koleżanka, bo bardzo mu się spodobała. Podałam tylko jej imię. Ide uliczką i jem bułkę, po zjedzeniu okazuje się, że w torebce mam jeszcze 2 z lukrem ze szpitala. Budzę się.

Po przebudzeniu już nie byłam zdrętwiała. Była 8 rano i za parę sekund zadzwonił budzik w komórce męża. Wyłączyłam go i leżąc myślałam nad tym snem. Znowu zasnęłam.

Ponownie powróciłam do tego snu. Tym razem jestem w starej kamienicy. wysokie są drzwi białe i idę do siebie do mieszkania. Wtem słysze  krzyki na parterze, i strzały. Wbiega na piętro jakiś młody mężczyzna z bronią w ręku. wpycha mnie do mieszkania. Nie wiem co chce. Mówi, że musi się ukrywać, bo zabił 3 osoby.
Jestem przerażona, ale zachowuję zimną krew. Mówię mu, że straciłam dzisiaj męża i żeby sobie poszedł, bo nie mam ochoty na żarty. To go rozwścieczyło. Pchnął mnie na ścianę, twarzą do niej, uderzyłam się i opadłam na podłogę. Wtedy usłyszałam strzał. Strzelił do mnie, ale ja nic nie czuję, wybiegł z mieszkania, wtedy wpadli sąsiedzi. Biegają po moim mieszkaniu jakby czegoś szukali. Ja nie mogę nic powiedzieć wszystko obserwuje, widzę dużą plamę krwi na podłodze , która ze mnie wycieka. Wiem, że dostałam w plecy w kręgosłup, dlatego nie mogę się ruszyć, a moje nogi są bezwładne i nie mogę wstać.
Nawet płakać nie mogę, ale jestem zadowolona. Kątem oka dostrzegam siebie w lustrze. To nie ja z rzeczywistości. Mam długie proste blond włosy do pasa i mam nadwagę, jestem w czarnym płaszczu.Jestem zdziwiona, że to ja tak wyglądam. Jednocześnie wszystko mi już jedno, bo wiem, że zaraz umrę i cieszę się, że to już koniec i będę mieć święty spokój od wszystkiego.

Potem budzę się. Jeszcze tak ze 3 raz zasypiałam, ale na krótko (10 -20 min) i nic mi się już nie śniło.

26 listopada 2011

Zmarły dziadek i sen o wszach.

Parę dni temu miałam piękny sen, w którym widziałam swojego ś.p dziadka. Uśmiechał się do mnie, machał do mnie ręką na przywitanie. Był w swoich roboczych ubraniach w ogrodzie. Wychodził ze starych kurników, których już dawno nie mamy. Ja go dowiedziałam, szłam po zielonej trawie, a on na mnie czekał. W tym śnie dostałam jakby przekaz, że wszystko będzie dobrze i dziadek Nam pomoże (Nam = mnie i mojemu mężowi). akurat mamy z mężem pewne 2 zamierzenia do wykonania i wierze w to, że dziadek przyczyni się do jednego z nich. Sen bardzo mi się podobał, był jasny, świeciło słońce.

Po tym śnie przez te kilka dni nie miałam snów, tzn miałam, ale po przebudzeniu nic nie pamiętałam. Dzisiaj za to bardzo dobrze pamiętam swój sen...
Śniło mi się, że mam wszy. Pełno, na głowie, w ubraniu. czułam jak się wija i po mnie chodzą. Byłam przerażona, bo nie wiem skąd one się wzięły. Czułam, że mnie gryzą, chciałam je złapać, ale uciekały i chowały się.
Potem sen przeskoczył i idę w jakiejś opuszczonej miejscowości z willami i  starymi domami. Towarzyszą mi rodzice (chociaż ich fizycznie w śnie nie widziałam, ale widziałam ze oni idą ze mną) oraz moja dawna miłość z liceum. Chłopak idzie koło mnie i zaczyna ze mną flirtować. Zatrzymujemy się nad jakimś starym zapadniętym basenem betonowym. Tam siadamy i odpoczywamy, a chłopak chce mnie pocałować. Dotykam jego bardzo gładkiej twarzy. Uśmiecham się do niego, on do mnie też, ale w tym momencie wkracza mój tata i mówi, że musimy się pospieszyć, bo trzeba iść dalej.
Sen zmienił scenerię i jest noc a ja stoję na brzegu morza i widzę jak wody opadają i z morza wynurza się ogromny zamek, jak z horroru ze strzelistymi wieżami. To zamek wampirów i wiem, że im nie ucieknę. W sekundę przenoszę się do tego zamku gdzie pełno jest ognia, jest gorąco, i wewnątrz jest jakaś jakby fabryka, pasy transmisyjne...? Potem widzę jakieś latające istoty  pod sufitem, to wampiry, ale okazuje się, że ta część snu to tylko gra, w która zagrałam i przeszłam ją do końca.

......................................................................
Zmartwiła mnie 1 część snu. Te wszy to było coś okropnego, nigdy mi się one nie śniły. Senniki internetowe dają rożna interpretację tego symbolu:


http://www.sennik.biz/sennik-wsza/
http://www.znaczeniesnow.net/sennik/sennik-wszy/
http://www.sennikonline.pl/wszy/


Martwię się...

11 listopada 2011

Sprawa zaginionego małżeństwa i sen.

W zeszłym roku opisywałam sprawę zaginionego małżeństwa X i Y. Sprawę opisałam tutaj: http://dormire-moje-sny.blogspot.com/2010/09/troche-o-inionych.html Parę dni temu, dostałam wiadomość, że podejrzany od dawna sąsiad owego małżeństwa został aresztowany przez CBŚ! Bardzo się ucieszyłam. Oby cała ta sprawa zakończyła się sukcesem!

Dzisiaj nad ranem miałam sen. Śniła mi się ta kobieta z małżeństwa pokazywała mi jak ten sprawca zostaje zatrzymany - pełno policji. chciałam podejść bliżej, ale funkcjonariusz odsunął mnie. Bałam się, że ten sprawca w jakiś sposób dowie się o mnie. Była robiona wizja lokalna, sprawca wskazywał miejsce zakopania zwłok męża tej kobiety. Dużo ludzi się przyglądało z daleka. Wszystko to działo się jakby przy miejskim bazarze. Jakieś budy, budki, stara opuszczona willa w lasku. Widziałam jakieś kości w ziemi, ale dla mnie były to kości konia - chciałam powiedzieć o tym policjantowi, ale zostałam odsunięta przez kobietę w rękawiczkach sterylnych.
We śnie panowało ciepło, ładne kolory, ta kobieta była bardzo szczęśliwa, czułam jej szczęście i wielką miłość. Potem widziałam ją , ale ona wyglądała zupełnie inaczej. Była młodą dziewczyną na studiach? zupełnie niepodobna do siebie. Wtedy zrozumiałam, że pokazała mi swoje przyszłe wcielenie. Mówiła mi wtedy, że wszystko się dobrze skończy i wszystko się wyda, że będzie to wielka sprawa.

8 listopada 2011

Indie

Dzisiaj sen dział się na wycieczce mojej i moich rodziców w Indiach. Moja mama pływała w jakiejś rzece z mętną wodą, ale widać było w niej duże ryby i nawet kalmary (!). Mówiłam mamie stojąc na brzegu, żeby wyszła z tej rzeki, bo się czymś jeszcze zarazi. Byliśmy w grupie, było gorąco wszędzie pełno much, owadów atakujących Nas, a w szczególności mnie. Wchodziliśmy do jakiegoś domu-budynku na jedzenie. Ja w tej rzece nie chciałam się kapać. Mało tego bałam się nawet zamoczyć stóp, bałam się, ze ta rzeka zawiera coś żrącego, co mi wypali stopy.
Sen przeskoczył i jestem z moimi rodzicami i moim mężem nadal w Indiach, na jakimś przyprawowym targu, pełno ludzi, okropny zaduch, jesteśmy mokrzy od potu - jak w saunie dosłownie. Widze mojego tatę jak wyciąga pieniądze, liczy je i daje mojemu mężowi, ale z nim nie rozmawia tylko mówi mi: weź mu powiedz, że te pieniądze są na wasz nowy dom , albo mieszkanie, niech je przyjmie". Mój mąż stoi obok, patrzy na mnie, ja tych pieniędzy przyjąć nie chce, wstyd mi, że rodzice muszą Nam pomagać. Mówię mężowi co mój tata powiedział. Mój mąż tez tych pieniędzy przyjąć nie chce. Jednak moja mama mówi: "Jak dajemy Wam to bierzcie, bo to nie ładnie odmawiać". Pieniądze bierze mój mąż.
Potem jestem sama i widzę pełno kobiet w sukniach ślubnych, to moje koleżanki z tej wycieczkowej grupy. Nie ma już w niej moich rodziców ani męża. Widze jak wychodzą z kościoła smutne. Pytam kogoś kto stoi obok mnie co się stało, a ten ktoś mówi mi, że faceci zostawili je przed ołtarzem. Nadal to się dzieje w Indiach cały czas. Ja na tej wycieczce poznałam faceta, który okazał się moim kolega ze studiów. Bardzo przystojny. Koniecznie chce się ze mną omówić i przespać. Ja nie mogę bo mam męża, ale jego ze mną nie ma wiec mowie sobie, ze przecież nikt nie widzi. Jednak jak ten kolega próbuje mnie pocałować uciekam. Teraz z wysokości widzę jak całuje inna kobietę. Potem całując się wchodzą do tej rzeki, w której pływała moja mama. 
Znowu sen zmienia scenerie. Jestem teraz na tyłach indyjskiej restauracji. Nagle słyszę ogromny huk i widzę grzyb i światło po wybuchu bomby atomowej. Mowie do kogoś obok, ze na zachodzie wybuchła bomba atomowa. teraz to się powtarza i to samo dzieje się na wschodzie. Z 2 stron atomówki i czuje ze idzie fala uderzeniowa. Szybko biegnę do łazienek tej restauracji, które są w piwnicach. Wskakuje do kabiny prysznicowej i nagle czuje ze coś - ta fala uderzeniowa chyba - uderza mną o prysznic, jestem obolała, a z prysznica leci woda na mnie, dosyć ciepła. Próbuję go wyłączyć ale nie da się zamknąć prysznica. Potem wpadają jakieś osoby za mną i krzyczą coś w nie zrozumiałym dla mnie języku. Cały czas próbuje zamknąć ten prysznic - nie udaje mi się. Wszystko się trzęsie i mam wrażenie, ze zaraz ten budynek się zawali, ociekłam przez kuchnie z innymi na zewnatrz. Widze miasto, ze cześć przeżyła te fale uderzeniowa. Nadal widać kłęby dymu z grzyba atomowego na wschodzie i zachodzie.

30 października 2011

Wilk

Śnił mi się dzisiaj wilk. Kręcił się koło mojego domu w Polsce. Biegał bardzo wystraszony szukając schronienia. Cały czas uszy po sobie kładł i miał podkulony ogon. Bałam się go brać do domu, w końcu to dzikie zwierze, nie odczuwałam, że jest chory, tylko, że się czegoś bardzo boi i jest głodny. W międzyczasie we śnie pojawili sie moi profesorowie ze studiów. Miałam napisać dwie prace, z których zostanę odpytana, te prace miały być  podstawą egzaminu. Nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Wciąż myślałam o wilku, jemu tez chciałam pomóc, ale nie miałam czasu. Byłam w gabinecie jednego z profesorów, ale nie podobał m,u się mój temat, jaki zaproponowałam. Powiedział, że to musi być coś innego. Poszłam do drugiego pokoju gdzie była p. profesor, która powiedziała, że cokolwiek napiszę, ona się z tym zgodzi, ale nie może mi powiedzieć tematu, że muszę sama go wymyślić. Z tego pokoju przeniosłam się do kuchni w moim rodzinnym domu. była tam moja babcia od strony taty, chciała, żeby zrobiła jej bukiet na imieniny, bo idzie do koleżanki. Ja niby pracowałam w tej kuchni jako kwiaciarka? Powiedziała, że chce bukiet z gerber, ale nie były one ładne, wiec zaproponowałam inne kwiaty. A ona bardzo nie miłym tonem powiedziała: "przecież mówiłam, że chce gerbery". Pomyślałam, że "znowu zaczyna się". Pokazałam jej gerbery, które zaczęły tracić płatki - były stare. Powiedziała, żebym dała jej jedną różę. Miałam dużą czerwoną ładną różę. Obcięłam jej nożyczkami koniec i nałożyłam sreberko. Wydawała mi się goła i chciałam dobrać coś do dekoracji. Niestety gipsówki nie miałam więc poszłam z babcią do ogrodu. Jak wychodziłam to znowu przyszedł ten wilk. Babcia powiedziała, że mam się go pozbyć, bo może jest chory. Wilk uciekła od Nas na bezpieczna odległość, ale cały czas towarzyszył Nam. Chciałam dobrać dekoracje do tej róży. Potem pamiętam, że wilk leży na schodach wejściowych do naszego domu, a ja siedzę koło niego. Myślę, że dam mu do zjedzenia makaron z ciepłym mlekiem. Wilk strasznie śmierdział takim brudnym psem i błotem.

Wilk był dokładnie taki sam jak na zdjęciu poniżej: 


29 października 2011

Znowu wyraźne sny

Dzisiaj miałam 2 wyraźne sny. w pierwszym jeździłam samochodem po mieście Łodzi - nigdy nie byłam w Łodzi,ale w tym śnie wiedziałam, że to było akurat to właśnie miasto. Szukałam chyba z mamą domu jej przyjaciółki. Jechałam białym samochodem, takim jaki mamy z mężem. Nieoczekiwanie, wjechałam w ulice jednokierunkową i próbowałam zawrócić, ale ruch był duży, wszyscy trąbili na mnie i strasznie się zdenerwowałam. Skręciłam gdzieś na jakiś parking. Zostawiłam tam samochód i z mamą szłyśmy znaleźć dom jej znajomej. Po drodze spotkaliśmy młodych wyrostków, którzy chcieli Nas zaczepić, ale spojrzałam na nich i w myślałch wypowiedziałam słowa - tak jakbym chciała im dac telepatyczny przekaz - " odczepcie się, bo pożałujecie". Poszłyśmy dalej i minęłyśmy jakiś kościół duży, mama powiedziała, że w tym kościele jej przyjaciółka brała ślub, że ten kościół nic się nie zmienił. Za tym kościołem było pole, gdzie pasły się osiadłane konie? Z daleka widziałam, że idzie ulewa i burza - błyskało się. Przyspieszyłyśmy kroku, ale zabłądziłyśmy. Za daleko poszłyśmy, wzdłuż jakiegoś białego ogrodzenia z cegły. Stanęłyśmy na przystanku autobusowym, bo zaczynało już kropić, gdy przypomniałam sobie, gdzie jest dom mamy znajomej. Powieziałam, że musimy się cofnąć i skręcić w prawo i z tyłu przejść starego kościoła i tam będzie jej dom. Szłyśmy ulicą i bezpośrednio z ulicy było wejście do starego, małego kościółka z czerwonej cegły. Za nim właśnie była taka mała uliczka, która prowadziła dookoła tego kościółka. Szłyśmy tam i wyszłyśmy na zaplecze jakiegoś supermarketu, za którym stały 2 duże szklane, niebieskie wieżowce. Sen się skończył.
Drugi sen natomiast dział się w Szwecji. Odwiedzałam z tatą dom mojej ciotki. Podjechaliśmy pod jej piętrowy dom. W rzeczywistości nigdy nie byłam u tej cioci w domu. Tata powiedział, ze musimy się pospieszyć, bo ciotka z wujkiem zawsze śpią po południo i nie można im przeszkadzać. Zadzwoniliśmy domofonem do drzwi i wpuszczono nas. Dom był bardzo wysoki, z okna widziałam ciocie jak Nam macha na przywitanie. W środku poznałam wujka i pytali mnie, jak tam moje życie wygląda, czy pracuje co studiowałam. Ciocia kazała mi umyć ręce, bo zaraz będziemy jeść. W kuchni była starodawna umywalka, z mydłem i ręcznikiem. Wszystko było na biało - jak w szpitalu. Pytałam gdzie ich dzieci, to wujek powiedział, ze one już z nimi nie mieszkają,wiec ich nie ma. Nie wiem jak ale znowu znaleźliśmy się z tatą na parkingu przed domem cioci. Znowu szliśmy zadzwonić, byliśmy spóźnieni, mowie tacie - i po co wychodziliśmy na spacer po jedzeniu, teraz nas nie wpuszcza bo będą spać! Z okna wyjrzała ciocia i powiedziała "myśmy na Was czekali, gdzie tak długo byliście?"

21 października 2011

Złe sny

Dzisiaj sny były okropne, właściwie to był jeden długi sen wielowątkowy, który powracał za każdym razem jak się budziłam i ponownie zasypiałam. Nie wiem co to było za miejsce, ale jakiś duży stary dom. Mój mąż był w niebezpieczeństwie, ale nie było go tam. Byli za to źli mężczyźni, którzy chcieli mnie porwać i zgwałcić. Uciekałam przed nimi i chowałam się w rożnych zakamarkach domu. Była tez jakaś starsza kobieta, która próbowała mnie zwabić, i trzymała z tymi mężczyznami, a jak znalazłam się w pewnym momencie z nią sam na sam, powiedziała, ze ma ona wizje i ze musi mi coś podpowiedzieć zanim Ci mężczyźni mnie znajdą. Wzięła spodnie dresowe mojego męża, powąchała je , przyłożyła do czoła i powiedziała, ze mój mąż nie żyje. Doznałam szoku i strasznie się zdenerwowałam. Pytałam ja czy zginie na ladzie czy na morzu? nie odpowiedziała, chociaż wiedziałam, ze wie. Powiedziała, ze on zginie jak urodzę 3ke dzieci - wtedy przypomniały mi się słowa cyganki, którą kiedyś spotkałam w Warszawie, ona powiedziała mi, ze będę matka trojki dzieci - to powiedziałam tej kobiecie, ze to się nawet z wróżba tej cyganki zgadza. Pytałam ja, jak uniknąć tego, ale ona znowu nie chciała mi powiedzieć. Stwierdziła, ze tak się dzieje i tak musi widocznie być. Pytałam ja jak zginie mój mąż, ze mam prawo wiedzieć, ale nie pamiętam co mi powiedziała. Sen przeskoczył i wchodzę na strych a ta kobieta pokazuje tym mężczyznom gdzie jestem. Strych jest stary, pachnie kurzem i niby znajduje się u mnie w rodzinnym domu. Zaraz za mną wchodzi jakiś facet ze strzykawką i chce mi zrobić zastrzyk - wiem, że to lek usypiający, wałczę z Nim, kopię go i udaje mi się jemu wbić tę strzykawkę w udo. Jest on wściekły. Reszta wchodzi i niestety łapie mnie. Sen teraz dzieje się na parterze tego domu. Pomaga mi jakaś przyjaciółka? Nie znam jej, ale ona wyciąga z szaf walizki i torby, razem z nią pakuję swój cały dobytek, wiem, że muszę wynosić się z mojego rodzinnego domu, bo teraz to jest dom tych złych mężczyzn. Jeden jest wśród nich młody, o jasnych włosach i niebieskich oczach, patrzy na mnie, Czuję, podświadomie, że nie jest on do końca taki zły, próbuję go zwabić swoim wdziękiem i namówić, żeby  nie zabierał mi domu, ale on pozostaje nie wzruszony.
Widze też swoją mamę, która pomaga mi się pakować.

15 października 2011

Kontakt

Zauważyłam, że wiele osób prosi mnie w komentarzach lub na czacie Onetu (gdzie wieczorami jestem) o jakiś kontakt. Staram się być jak najbardziej anonimowa i kontakt ze mną jest dość ograniczony. Jednak wychodząc na przeciw prośbom o pomoc w sprawie zaginionych osób, zamieściłam na stronie głównej bloga mój adres emaliowy. Można tam się ze mną skontaktować. Pozdrawiam wszystkich czytelników :)

Poród

Dzisiaj śniło mi się, że jestem w ciąży i czekam w kolejce w szpitalu na swój poród. W poczekalni czekała już jakaś dziewczyna z mamą. Tej dziewczynie, nie znanej mi odeszły wody więc wszędzie było mokro i ona się wstydziła. Pierwsza miała rodzić ode mnie. Ja czułam bóle i postanowiłam chodzić dookoła po korytarzu, żeby to przyspieszyć. Mój mąż rozmawiał z pielęgniarką, ubraną w granatowy fartuch. Bardzo bałam się tej pielęgniarki, czułam, że ona mnie nie lubi? Przekonywała męża, że muszę dostać zastrzyk centralnie w kręgosłup to przyspieszy mi poród i ma on mnie do tego namówić. Byłam przerażona, że mam dostać ten zastrzyk. wiedziałam i czułam w tym śnie, że to się źle dla mnie skończy. Mąż przyszedł i usiadł obok mnie na korytarzu. Mówię mu: "Ja Cie błagam, zawieź mnie do domu. Tam chcę urodzić. Juz raz odbierałeś poród swojej mamy i nic się nie stało, masz doświadczenie. Ja przeczytałam tysiące artykułów i książek, lekarka Nam pomoże nic mi i dziecku nie będzie. Proszę Cię nie chcę rodzić w szpitalu. Nie chcę zastrzyków, chcę urodzić naturalnie." Mąż nie był przekonany, chciał coś zaprotestować, ale w tym momencie wody mi odeszły i czuję, że jestem mokra i dziecko wychodzi ze mnie. Mówię do męża "szybko, ja rodzę!". Zaprowadza mnie wraz z matką tej dziewczyny co wcześniej siedziała na korytarzu do jakiegoś pokoju, przychodzi ta pielęgniarka i naciska na mój brzuch. Matka tej dziewczyny mówi mi, że mam przeć. Czuje jak dziecko wychodzi ze mnie. Czuję się wspaniale, nic mnie nie boli. Mąż szczęśliwy, pielęgniarka i ta kobieta pokazują mi dziecko - to chłopczyk. Owinęły go w granatowy ręcznik i podały do przytrzymania. Widzę, że jest śliczny, mokry i widać na nim ślady krwi. Na tym momencie sen się kończy, bo obudziłam się.


14 października 2011

Bocian

Sen dzieje się w zielonym ogrodzie, jest zielona trawa, pachnie jak po skoszeniu. Jakieś starsze małżeństwo - niby moi dziadkowie, ale to nie oni. Mówią mi żeby uważała gdzie idę, żebym nie wystraszyła im ptactwa. Po ogrodzie chodzą kury, chyba gęsi i jakieś ptaki (nie wiem jakie). Nagle zbliżam się do krzaków i zza nich wylatuje duży dorosły bocian. Jestem zafascynowana i wystraszona zarazem. Bocian patrzy na mnie złowrogo jakby mówił do mnie"uważaj gdzie idziesz". Niby uciekam, ale oglądam się za siebie , ten bocian mnie goni. Klapie czerwonym dziobem, i próbuje mnie uszczypnąć za ramie, siada mi na głowie i plącze włosy, czuje jak obejmuje mnie swoimi nogami i się mocno trzyma a ja uciekam i śmieje się s tego. Uciekam do domku tych dziadków, ale nawet jak wbiegam pod drzwi domku bocian nie ustępuje bije skrzydłami i chce mnie uszczypnąć. Dopiero do środka wciąga mnie moja koleżanka ze szkoły podstawowej. Widze tego bociana przez szybę w drzwiach, jak chodzi i patrzy na mnie.

12 października 2011

Mini koszmarki

Dzisiaj miałam 2 sny, nad ranem. Księżycowa pełnia od 2 dni nie daje mi spać spokojnie...budzę się w nocy i przewracam z boku na bok. Sen pierwszy dział się w moim domu w Polsce. W piwnicy widziałam swoja babcie, mamę mojego taty, która krzątała się tam koło starej fisharmonii. Ja zawsze marzyłam, żeby taki instrument mieć i bardzo się ucieszyłam, bo pomyślałam, że to prezent dla mnie. Babcia powiedziała, że to jest tych ludzi instrument i jest naprawiany i mam go nie ruszać. Ci ludzie w tym śnie wynajmowali połowę naszego domu. Czułam, że oni chcą Nam ten dom zabrać. Podeszłam do tej fisharmonii i widziałam, że jest źle ustawiona i może gorzej się popsuć. Chciałam ją przestawić , ale pojawił się mężczyzna, którego nie znam i powiedział, że mam nie ruszać co nie jest moje.
Potem znajduję się w kuchni i jest moja mama, jest też kobieta i kilku młodych mężczyzn, których nie znam. Robią sobie z mojej mamy żarty, nie podoba mi się to , bo moja mama stoi i się nie odzywa. Czuję, że ci faceci chcą mojej mamie zrobić krzywdę, czuję złość od tej kobiety, bo ona jest zazdrosna o moją mamę. Ja odpycham tych mężczyzn od mamy, którzy zaczynają ja dotykać. Każę jej iść na górę do sypialni, a sama rozmawiam o czymś z tymi ludźmi - nie pamiętam o czym.
Sen drugi dzieje się w metrze w Warszawie. Jade wagonem z moim mężem na stację centrum, tam mamy wysiąść, bo wracamy do mnie do domu. Pojawia się tłum osób, którzy chcą wysiadać na tej samej stacji co my i oni  odgradzają mnie od męża. Wysiadam, nie jestem pewna czy on wysiadł. Chodzę i szukam go po peronie. Dzwonie do niego zdenerwowana, ale nie podnosi słuchawki. Myślę ze pojechał dalej metrem, albo ktoś go porwał, nie wiem co mam robić. Potem wychodzę na zewnatrz metra i idę na przystanek autobusowy. Spotykam go tam i jestem bardzo zadowolona. W autobusie sprawdzają Nam bilety, ale ja pokazuje tylko swój, bo kontroler zna mojego męża i rozmawiają ze sobą o czymś, i ten kontroler robi notatki z tego co mówi mój mąż.

3 października 2011

Amerykański sen

Dzisiaj śniła mi się moja ciotka z Ameryki oraz jej córka - moja siostra cioteczna. Sen odgrywał się w przyszłości. Pojechałam z rodzicami oglądać dom cioci, która kupiła go w Polsce, w miejscowości, w której mieszkali przed laty jej rodzice, gdzie chodziła do szkół itd. Dom był ogromny, do środka nie wchodziłam. Była tam też moja babcia od strony mamy i jeszcze jakieś osoby. Przyjechaliśmy spóźnieni. Mojej mamie nie przypadł do gustu ten dom, powiedziała mi w tym śnie, że jak zwykle B musiała się pokazać i kto jej ten dom będzie sprzątać na stare lata. Moj tata stwierdził, że to nie ładnie tak mówić. Mama jednak nie chciała się z moja ciocią witać. Nawet do domu nie chciała wejść. Wsiadła w nasz samochód i odjechała. Ja byłam w ogrodzie, i wtedy zobaczyłam moją siostrę cioteczną. Podbiegła do mnie, była bardzo gruba, bardzo przytyła i zamiast kręconych miałam wyprostowane włosy. Mówiła do mnie, że cieszy się na nasze spotkanie, że tyle lat się nie widziałyśmy. Bardzo się ucieszyłam, objęłyśmy się czule. Wiedziałam, że ona ma więcej niż 30 lat. Powiedziała mi, że mama kopiła ten dom, bo chciała tu spe dziec czas na emeryturze i dożyc spokojnej starości. Gdzieś w oddali widziałam chyba jej narzeczonego, albo męża, jednak nie przywitaliśmy się ze sobą, on rozmawiał z moim tata i ciocia. Bulo mi wstyd, ze moja  mama uciekła, ale nic nie mówiłam na ten temat.Chodziłam tylko wokół tego wielkiego domu, był on jasny, miał schody marmurowe, ale było bardzo mało okien w tym domu i miał kształt kwadratu - bardzo jakiś był wybudowany w nowoczesnym stylu. Ostatnia scena z tego snu to moja babcia w oknie kuchennym, bez firanek, która wola Nas na herbatę.

2 października 2011

Sen o mamie

Właśnie wstałam i od razu musiałam opisać ten sen, był on bardzo wyraźny. Sen zaczyna się, że moja mama ma kłopoty z koleżanką z chóru, chociaż ta koleżanka nie ma do mamy pretensji i żalu. Coś tam się stało i moja mama będzie odpowiadać przed sądem. Rozmawiam z tą koleżanką, a ona mówi, że przecież mama nic nie zrobiła. W śnie jestem w księgarni w moim mieście, znajoma sprzedawczyni doradza mi jaki pędzel wybrać, bo akurat jeden mi się skończył do malowania. Doradza mi duży drogiej firmy. Jednak patrze na cenę i widzę na niej: 2,50 - biorę go. Potem znowu jestem gdzieś jakby przed tym wspomnianym sądem, wiem, że mam uniewinnili, ale jej nie widzę, pytam kogoś o nią, ale dostaje odpowiedź , ze poszła dawno do domu. Znowu jestem w księgarni i tym razem kupuję trochę rzeczy. Mam pełno ich w koszyku, ale nie wiem czy mi na nie wystarczy pieniędzy, bo mam tylko 40 zł ze sobą. Wysypuję wszystko na ladę sklepową i podliczam. Musze jednak zrezygnować z jakiejś statuetki (?), bo koszt jej to właśnie 22 zl i ona pochłania większą część moich funduszy. Spotykam się w drodze do domu z koleżanką mojej drugiej babci, mówię na nią ciociu, a ona mi mówi, że mamie przydałby się urlop, bo dłużej nie wytrzyma z teściową pod jednym dachem.
Sen przeskakuje i jestem u siebie w mieszkaniu, za granicą. Przyszli do mnie sąsiedzi z parteru zapytać czy mam prąd w mieszkaniu - nie mam chwilowo. Biorą ode mnie wodę, ja robię im herbatę. Postanawiam po ich wyjściu umyć podłogi w mieszkaniu i balkon. Udaje się do małego wc z wiadrem do mycia podłogi i nabieram prysznicem wodę. Wtem słyszę kroki w sypialni, idę tam i widzę bardzo wyraźnie moja babcię - teściową mojej mamy, w czarnej , kwiecistej sukience, która mnie wita. Jest dużo młodsza od siebie obecnie, mówi mi pogardliwym tonem (jak to ona ma w swoim zwyczaju) "witaj". Pytam jej z wielkim zdziwieniem: "babciu a co Ty tu robisz? jak tu sama dotarłaś tak daleko"?? Ona mówi idąc ze mną do salonu, że przyleciała z A (mój kuzyn). Pytam gdzie on jest, ona wskazuje na balkon, a tam za stołem siedzi A, ale jako mały 10 letni chłopiec (teraz ma ponad 20 lat), mówi on do mnie "cześć". Zdziwiona pytam ich: "czego się napijecie, kawy, herbaty?"
Babcia odpowiada, że ona napije się wody, a mały będzie pić sok. Pytam się jej czy coś się stało, że przyleciała, ona mówi do mnie "macie ładne mieszkanie". Podaję jej herbatę i wtedy przy stole mówi mi, że " Twoja mama zrezygnowała ze wszystkiego i wyprowadziła się z domu, zostawiła Nas samych i wyprowadziła się do mamy".
Na tym sen się kończy.

Wysłałam już do mamy sms z rana z pytaniem, czy wszystko jest ok. Bardzo rzadko mam sny o niej, o babci od strony taty jak jest młoda chyba to pierwszy sen. Dlaczego mój kuzyn, A jest w śnie jako 10 latek mimo, że ma ponad 20 lat? Ten sen był bardzo realny, czułam "zapach" jesieni w moim mieście, kiedy robiłam zakupy w tej księgarni, czułam też zapach książek...Mam nadzieję, że w domu wszystko w porządku.

28 września 2011

Byłam astronautką

Sen dzieje się w moim domu w Polsce, w ogrodzie i w garażu pod domem, który połączony jest z piwnicą. Właśnie w tymże garażu znajduje się konsola modułu rakietowego, w którym będę lecieć na orbitę ziemską. Wiem, że dzieje się to na początku lat 60tych i, że będę pierwsza kobietą w kosmosie. Boję się tego. Jest ze mną mój instruktor, także astronauta, mówi, że będę lecieć sama i muszę nauczyć się znaczenia każdego przycisku na konsoli modułu. Płacze, bo mam tylko kilka dni i błagam go, żeby mnie samej nie puszczał. Boję się, że nie wrócę, że spłonę w atmosferze wraz z modułem. Ten instruktor mnie przekonuje na różne sposoby. Pokazuje mi nawet jak łatwo jest manewrować statkiem - jest tylko jedna dźwignia coś jak joystick do gier. Dotykam tych przycisków, mowie mu który do czego służy, ten do tlenu, ten do napełnienia zbiorników balastowych, a tą dźwignią będę skręcać w lewo lub prawo. Jednak boję się, że nie podołam, wiem, że na mnie patrzy cały świat, jak wrócę będę sławna. Widzę siebie, ale to nie ja, mam krótkie kręcone włosy ufryzowane jakoś na lata właśnie 60te, mam jakiś szaro-beżowy kombinezon z suwakiem na sobie, na nim jakieś znaczki.
Boję się lecieć sama, ten kolega kosmonauta mówi mi, że skoro tak boję się to poleci ze mną druga kobieta - moja koleżanka, także kosmonautka. Nie wiem tylko jak zmieścimy się w kapsule, bo miejsca jest na jedną osobę. Nagle zza drzew w moim ogrodzie wyłaniają się 2 świetliste kręgi, jeden duży z czerwonymi światłami, a pod nim mniejszy z żółtymi - jest ciemno wieczór i nie widzę tego statku, na którym są te światła. Ten duży obraca się wokół i światła pulsują. Pokazuje to tej znajomej i temu instruktorowi, a on mi mówi: "o zobacz jak łatwo się to prowadzi, zobacz skoro amerykanie potrafią tym latać to Ty też dasz rade, weź się w garść - masz polecieć na orbitę".

27 września 2011

Fenomen radia numerycznego...


Przesłuchałam dzisiaj ciekawą archiwalną audycję w Radio bez Cenzury (link: http://radiobc.pl/archiwum/). W audycji tej poruszany był temat tzw. radia numerycznego, które na odpowiednich częstotliwościach (fale krótkie) nadaje ciąg cyfr, słów, melodii, dźwięków w jakimś celu. Przeważnie są to głosy kobiece, choć zdarzają się również głosy męskie, a nawet dziecięce. Oficjalnie takie słuchanie tych radiostacji, jest nie legalne. Takie stacje numeryczne były też na terenie Polski, w audycji były podawane przykłady takich "audycji" czy "nadawania" z różnych stron świata, także i z Polski.

Co to są radia numeryczne?

"Radiostacje numeryczne (także: stacje numeryczne, radiostacje liczbowe, radiostacje nadające liczby) – radiostacje krótkofalowe o nieustalonym statusie i własności. Zwykle nadają zestaw liczb, słów albo liter, lub wyrazów alfabetu fonetycznego czytanych przez lektora lub syntezator mowy. Nie nadają na falach zarejestrowanych w Międzynarodowym Związku Telekomunikacyjnym; ich działalność ma z punktu prawnego charakter piracki.
Radiostacje te wykorzystuje się najpewniej w charakterze jednostronnego kanału łączności ze szpiegami pracującymi na odległych zakonspirowanych placówkach. Jednakże żaden z rządów państw, na terenie których pracują te radiostacje, nie potwierdził do tej pory oficjalnie tego faktu. W jednym przypadku szpiegowska działalność radiostacji nadającej liczby była przedmiotem sprawy sądowej w Stanach Zjednoczonych.
Część z radiostacji numerycznych pojawia się nagle i równie gwałtownie milknie, ale niektóre mają regularną "ramówkę". Ich działalność nasiliła się nieznacznie na początku lat 90. XX wieku. "

źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Radiostacje_numeryczne
Ten temat bardzo mnie zainteresował i poruszył, bowiem jako mała dziewczynka mieszkając z dziadkami często wieczorem puszczaliśmy sobie radio, dziadek kręcił w starym odbiorniku pokrętłem i wyłapywał takie rzeczy, ale pamiętam, ze jego to wtedy nie interesowało. Słuchając tych przykładów podanych we wspomnianej przeze mnie powyżej audycji, przypomniało mi się właśnie kilka, które słyszałam. Często wyjeżdżałam na mazury z rodzicami i dziadkami. W domku kempingowym i na żaglówce mieliśmy zwykle kieszonkowe radyjko na baterie i pamiętam, ze często na bardzo niskich częstotliwościach (chodzi o te na początku radiowej skali) , potrafiło wyłapać powtarzający się dźwięk, coś a la alfabet Morse'a - wiecie takie bip biiip bip bip itd. Tata wtedy stwierdzał, ze to radionamiernik czy latarnia morska. Pamiętam, ze wtedy mnie to strasznie interesowało, po co jest itd itp. Nawet w domu miałam potem "Podręcznik radioamatora". :)
Spotkaliście się z takimi przykładami w swoim życiu? Podobno nadal takie stacje można odbierać na starych odbiornikach.Jak myślicie po co ktoś nadaje takie cyfry albo słowa? Polecam zapoznać się z ta audycją archiwalną - bardzo ciekawa, długa jest, ale warto się poświęcić...

23 września 2011

Dziwne sny

Sen 1:

Pewne miasto, jestem z grupa znajomi, chociaż nie wiem kim sa te osoby w rzeczywistości. Jakaś szkoła w starym budynku. Niedaleko centrum miasta, które jest jakby na skraju lasu? Widzimy, że coś dzieje sie na niebie. Jakiś pojazd kosmiczny goni samolot wojskowy. Ten samolot jest jakby z minionej dekady, bo widać w nim pilota. Pojazd kosmiczny jest metaliczny, w formie owalnego srebrnego dysku. Pilot chce to dogonić to ten pojazd ucieka, zupełnie jak podczas zabawy w berka. W końcu pilot traci panowanie nad swoja maszyną i spada w dół kilka metrów od Nas. Jest poturbowany, mimo, że z samolotu zostały wióry - dosłownie. Dziwię się, że nagle się rozbił. Ten pilot jest na ziemi, ludzie go wyciągnęli z wraku. Pokazuje Nam coś metalowego i kawałek kartki papieru. Ten kawałek metalu przyciska do kartki papieru i odciskają się na tym Chowam się w dużym pokoju, dosyć ciemnym, obok jakiejś szafy. dziwne symbole. Nie umiemy tego odczytać, to wygląda na jasiek starożytne pismo? W tym śnie kojarzę je z literami, które pojawiły się na pierścieniu w filmie Władca Pierścieni - mówię to znajomym. Ten pilot mówi do zgromadzonych, że oni dali mu przekaz dla Nas i to jest właśnie to co jest zapisane na tej kartce. Szybko biorę kartkę i biegniemy do szkoły. Chcemy się tam ukryć, bo wiemy, że zaraz przyjadą ludzie i będą chcieli ten przekaz zabrać.

Sen 2:

Szukamy dyplomu ze studiów mojego męża, pomaga Nam w tym jego ojciec- mój teść. Szukamy u Nas w domu. Przewracamy książki wyjmujemy stare torby z ubraniami. Może tam jest ten dyplom? Mój mąż jest zły, bo nie pamięta gdzie ten dyplom włożył, a jest mu on potrzebny do pracy. Nagle wśród papierów znajduję stare zdjęcia mojego męża. Na nich jest z jakąś nieznaną mi kobietą. Jestem bardzo zazdrosna i ukrywam te zdjęcia w jednej z toreb, żeby nie zobaczył ich mój mąż i teść. Jestem na męża obrażona, ale jednocześnie chcę go przytulić, a ten mnie odpycha zły i mówi, że teraz nie ma ochoty ani czasu na przytulanie, bo szuka dyplomu.

Sen 3:

Jestem w obcym kraju, chyba jest to Holandia? Nigdy tam nie byłam, ale jesteśmy z mężem na wczasach. Idziemy polna droga wśród zielonych uporządkowanych pól. Nagle na niebie pojawia się wielki samolot czerwony cały o dziwnym kształcie. Niedaleko tych pol widzę jakieś białe przezroczyste kopuły? Obraz ogólnie bardzo futurystyczny i ten samolot tez bardzo futurystyczny. wiem jednak, ze to tureckie linie lotnicze - taka wiadomość dostaje w tym śnie w swojej głowie. Nagle widzę, ze coś z tym samolotem dzieje się złego, ze on spada i kilka razy odbija się od ziemi jak gumowa piłka, po czym staje w płomieniach. Jesteśmy daleko do miejsca wypadku, ale nagle pojawiając się obcy ludzie i biegniemy wszyscy przez te pola do miejsca zdarzenia. Wiemy, ze nikt nie przeżył, ale chce zgasić pożar. Czarny slup dymu wzbija się bardzo wysoko w niebo. Jest mi zal tych ludzi z samolotu. Potem oglądam gdzieś telewizje, wiadomości, gdzie mówią ze na pokładzie byli turyści z Polski i Rosji oraz obywatele Turcji.
Sen przeskakuje i jestem teraz na pokładzie samolotu polskich linii lotniczych LOT. Lecimy z mężem do Polski, boje sie, ze ten samolot tez spadnie. Startujemy, wszystko się trzęsie, a na monitorze przed naszym siedzeniem pokazany jest wpływ przeciążenia na organizm człowieka. Jakiś  mężczyzna robi sobie żarty z tego. Ucisza go kobieta. Wnętrze jest białe i okrągłe, ale nie ma siedzeń jak w typowych samolotach, jest to jakby tylko przedział tego samolotu dla Nas. mamy tez własna, dużą łazienkę z umywalkami. Po chwili wchodzi steward i pyta czy chcemy coś do picia, bo główny posiłek standardowy podadzą za jakieś 30 minut. Kobieta, która siedziała obok mnie powiedziała, ze z chęcią napije się ich promocyjnej kawy. Steward wychodzi, a ja siedzę wtulona w męża i trzymam go za rękę, ten mnie uspokaja, ze nic złego się nam nie stanie.


.......................................................................................................

Ad. 2
Faktycznie mój maż gdzieś zapodział swój uczelniany dyplom i ostatnio go szukamy po domu, bo jest mu potrzebny do pracy.

Ad 3.
Ten sen był w bardzo jasnych barwach, scenerią przypominała dobry film s-f o przyszłości - wszystko futurystyczne, ubrania, wygląd tego samolotu , jak i wnętrze tego 2, którym leciałam. Nawet te pola były bardzo uporządkowane, czyste, zieleń bardzo soczysta. Czyżbym zobaczyła kawałek przyszłości??

20 września 2011

Kilka snów

Dzisiaj miałam nie przespana noc, wiec zasnęłam dopiero jak zaczynało świtać. Miałam kilka snów, w których znowu przewijały się konie: raz na nich jeździłam, raz ratowałam, albo starałam się je ukryć. Byli ze mną jacyś ludzie, pamiętam, że śniła mi się też krew czyjaś, ale nie wiem o co chodziło. Śnił mi się upadek samolotu wojskowego w typie F-16 na bloki mieszkalne w mieście, gdzie mieszka moja babcia. Widziałam pilota, który się w ostatniej chwili katapultował, jednak na tyle był nisko, że mimo otwarcia spadochronu i tak się cały połamał spadając na dach jednego z bloków. Pobiegłam tam zobaczyć co dokładnie się stało, ale byli tam już jacyś ludzie, mężczyźni i mówili, że nic z tego nie będzie, bo cały jest połamany. Jak podeszłam jeszcze żył, bo widziałam że poruszał ręką, ale za chwilę zmarł.
Jeszcze z innego snu pamiętam jezioro nad którym spędzałam beztroskie wakacje w dzieciństwie. Na wiejskiej plaży, gdzie było kąpielisko, w moim śnie ktoś wybudował jakieś zjazdy do wody dla samochodów, albo łodzi? I te zjazdy łączyły się z korytarzem jakby, do którego cały czas wlewała się woda z jeziora ponieważ był on wykopany pod powierzchnia wody. Wszystkie te sny działy się w Polsce. Znowu nie pamiętałam szczegółów po przebudzeniu, tylko jakieś urywki. Na pewno sny były rozbudowane, tego jestem pewna, ale więcej nie mogę sobie przypomnieć niż to co opisałam powyżej.
Sny zawsze ostrzegały mnie przed złymi wiadomościami, chorobami itd, a tym razem żaden ze snów nie ostrzegł mnie przed choroba mojego męża. Moj mąż się rozchorował nagle, na szczęście bierze leki i jest lepiej. Niemniej jednak nie dostałam żadnego ostrzeżenia o zbliżającej się chorobie. ciekawe dlaczego?

17 września 2011

Nostalgia

Nie wiem dlaczego, ale od dawna nie mogę zapamiętać swoich snów w całości.  Po przebudzeniu się pamiętam tylko urywki. Nie wiem czym to jest spowodowane, już kiedyś tak miałam, ale wtedy trwało to krótko, teraz nawet nie mam co konkretnie pisać na blogu...
Jakaś nostalgia mnie dopadła od paru dni, marazm, albo zniechęcenie. Czy to wpływ nadchodzącej jesieni?
Sama nie wiem czym to może być spowodowane, bo nie mam ani ciężkiej sytuacji w domu, ani stresów itp.
Przedwczoraj miałam sen, z którego zapamiętałam tylko, że do czegoś zostałam wybrana wraz z innymi ludźmi (nie znałam ich) i czekaliśmy na wytyczne w mojej szkole podstawowej.
A dzisiaj po przebudzeniu się zapamiętałam tylko, wielki deszcz i ulewę z mojego snu. Wiem, że bardzo padało, ale nie było burzy, czułam zapach deszczu. Gdzie to było, kto ze mną był - nie pamiętam...
Czy też tak macie, że nie możecie sobie przypomnieć swoich snów od dłuższego czasu? Jak myślicie co może wpływać na zapamiętywanie naszych snów?

9 września 2011

Wizyta dziadka

Dzisiaj moja mama powiedziała mi, że moją babcie odwiedził jej mąż, a mój dziadek, zmarły dziadek. Było to 2 dni temu, w nocy. Babcia obudziła się w nocy i zobaczyła postać dziadka. Nie był przezroczysty, nie odzywał się do babci, nie ruszał się. Stał za stołem, przed oknem., na tle zasłon. W pokoju babci był półmrok, bo lampa uliczna paliła się i babcia doskonale rozpoznała dziadka. Był ubrany w ubranie, w którym był złożony w trumnie, widziała rysy jego twarzy. Babcia troszkę się przestraszyła, ale jak poznała, ze to dziadek uspokoiła się. Ta obserwacja / spotkanie trwało chwilę. Babcia nie spała, jest tego pewna, gdyż obudziła się najpierw i przekręciła na bok i wtedy ujrzała dziadka na tle okna sypialni. To już nie pierwszy raz gdzie dziadek odwiedzał po swojej śmierci moją babcię.

31 sierpnia 2011

Zaginiony Filip Dymkowski

Zostałam poproszona przez anonimowego czytelnika mojego bloga o popatrzenie na zdjęcie zaginionego niedawno Filipa Dymkowskiego. 
Wczoraj patrzyłam na zdjęcie, dzisiaj również spojrzałam, aby się upewnić. Zaginiony nie żyje. W wizji zobaczyłam bardzo poturbowaną, rozbitą twarz w okolicach nosa, całą we krwi i zamknięte oczy. Ciało leży na plecach w lesie, ale dosyć daleko od Warszawy. Nie wiem dlaczego został zamordowany, ale po głowie krąży mi myśl, że chodziło o narkotyki. Według mnie zaginiony prowadził podwójne życie związane z narkotykami, o którym wiedział tylko on sam, nikt z rodziny o tym nie wiedział. Nie mogę zobaczyć kto go go zabił, chociaż mam przeczucie, że zrobili to mężczyźni, których poznał w Warszawie.
Mam nadzieję, że tym razem się mylę i wizja ta się nie sprawdzi, a Filip sam wróci do domu.

.........................................................................
Zostałam poproszona przez brata zaginionego, w komentarzu pod tym wpisem jest owa prośba, o usunięcie wpisu i zdjęcia oraz informacji o zaginionym. Prośbę spełniłam odnośnie informacji o zaginionym (link) oraz jego zdjęcia. Wpis i wizja jest moją własnością i mam prawo pisać co myślę na dany temat, dlatego całkowicie wpisu nie usunęłam.

29 sierpnia 2011

Duch męża

Jesteśmy w górskiej miejscowości z moim mężem. Pełno willi i pięknych domków, bardzo ładna okolica, za nami wielka góra w dole dolina i miasto. Jesteśmy gdzieś za granicą to nie dzieje się w Polsce. Pojechaliśmy zrobić sobie zdjęcia ślubne w tym miejscu, bo jest tu tak pięknie jak w rajskim ogrodzie. Nagle zaczyna padać deszcz, próbujemy się schronić, ale nikt nas nie chce przyjąć do domu, albo domy są  puste, bo właściciele nie przyjechali na wakacje. Widzę jakąś kobietę z córką, też uciekają przed ulewą. W końcu udaje mi się znaleźć dom, który jest otwarty. Mój mąż przypomina sobie, że zostawił coś w samochodzie, mówi, że zaraz wróci. Nie chcę żeby szedł, bo bardzo pada i na pewno się przeziębi. Mimo wszystko wyszedł i powiedział, że zaraz wróci. Położyłam się tam spać, chociaż nie mogłam, była burza, błyskało się. Mąż nie wrócił na noc, rano jak wychodziłam z tego domu (wnętrze domu było drewniane i tak tez pachniało drewnem), spotkałam przy furtce tę kobietę z córką. Ona powiedziała, że przykro jest jej to mówić, ale wydaje jej się, że mój mąż nie żyje. Przestraszyłam się i pobiegłam go szukać. Nie wiem dlaczego był już wieczór, weszłam do jakiegoś pustego domu i widzę, że przede mną otwierają się drzwi do pokoju - dom znowu cały w drewnie pachniał. Pytam się na głos: "kochanie czy to Ty?". W tym momencie drzwi się zatrzymują. Z biciem serca otworzyłam te drzwi i widzę mojego męża, z nożem wbitym w brzuch, który opiera się o jakieś półki. Ten pokój jest mały wygląda jak szafa albo spiżarnia? Chce mu powiedzieć: "nie wyciągaj tego noża bo umrzesz", ale mój maż zanim wypowiedziałam te słowa, wyjął sobie ten nóż z brzucha - trysnęła krew, mąż upadł na plecy. Przepraszał mnie, że mnie nie posłuchał i wyszedł. Próbuję go ratować. Wiem, że to nie mój mąż tylko duch, bardzo się boję, płacze, chyba też wołałam o pomoc. Pamiętam jeszcze z tego snu, że zdałam sobie sprawę, że to sen  i mówię sobie "to tylko sen, obudź się, obudź". Budze się w tym momencie, jest rano. Chciałam zadzwonić do męża do pracy, bo akurat miał zmianę na noc, ale w głowie pojawiły się moje (?) myśli, jakby wypowiadane moim głosem: "Zadzwonisz, a on będzie mieć wypadek samochodowy". Nie zadzwoniłam, wystraszyłam się, ale wzięłam telefon komórkowy - spałam na nim, nie wiem dlaczego - okazało się, że się rozładował.
Rano mój maż wrócił z pracy, cały i zdrowy, opowiedziałam mu ten sen, mówi, że nic dziwnego i złego w pracy się nie działo.

25 sierpnia 2011

Aeroflot

Dzisiaj miałam sny chyba 2, a może to był 1 tylko się powtarzał? Śnił mi się samolot rosyjskich linii Aeroflot. Miałam nim lecieć z moim mężem na miesiąc miodowy do Brazylii, który wygrałam w jakimś konkursie gazetowym. Co ciekawe lot miał mieć kilka przesiadek. Najpierw leciał z Warszawy do Smoleńska, a potem do Dnieprowska. Nie wiem czy ta miejscowość istnieje nawet, ale powtarzało się ono w tym śnie Dnieprowsk i Smoleńsk. Ja nie chciałam jechać, powiedziałam do męża, że nie polecę, bo to ruski samolot i leci do Smoleńska i tam spadnie jak prezydencki. Widze nawet ten samolot, kolory biały, czerwony i niebieski na srebrnym tle, bardzo duży. Mąż mówi mi, że nie ma czego się bać, że szkoda takiej okazji. Potem jestem u siebie w domu, jest mój tata coś do mnie mówi o tym samolocie? Dalej moja mama i babcia szukają mojego dziadka. Nie wiedzą gdzie jest, ja wiem, że on  poszedł się kąpać, mówię o tym. Boję się, że on nie żyje (w rzeczywistości faktycznie obaj moi dziadkowie już dawno nie żyją), ale nie mówię o tym. W końcu mama leci do łazienki i znajduje go utopionego w wannie, woła mnie, babcia biegnie i krzyczy obie płaczą, ja się boję podejść i zobaczyć jak ciało dziadka wygląda. Potem znowu mam te bilety w ręku, teraz nie mogę lecieć, bo jest pogrzeb dziadka dzięki temu zostajemy z mężem w domu.

Nie wiem jaki miał cel ten sen, co łączy Smoleńsk, Aeroflot i  Dnieprovsk? Mam nadzieję, że to nie jest jakiś sen proroczy o katastrofie lotniczej linii Areoflot!!! Wystukałam w necie Dnieprovsk i okazało się, że są 2 takie miejscowości jedna na Białorusi, a druga na Ukrainie...

Dneprovsk lokalizacja na Białorusi: http://www.maplandia.com/belarus/homyel/dneprovsk/

21 sierpnia 2011

Rocznica

Kiedy mnie nie było online, wybił dokładnie rok do założenia tego bloga. Czy żałuję? Nie oczywiście, że nie żałuję! Dzięki temu zapisywaniu snów, posiadłam zdolność ich lepszego zapamiętywania oraz w pewnym stopniu interpretacji. Mam też swoich wiernych fanów, którym dziękuję za wytrwałość, cierpliwość i nieocenioną pomoc. Dziękuję, też swoim czytelnikom, którzy dodali mnie do obserwowanych i tym, którzy czytają ten blog bez rejestracji, którzy mają go zapisanego w zakładkach w swoich przeglądarkach - wiem, że takie osoby też są. Nie wiedziałam, że blog ten będzie się cieszył tak dużym zainteresowaniem. wiem, że oprócz snów chcielibyście więcej postów odnośnie osób zaginionych, coś więcej o mojej zdolności czytania ze zdjęć. Postaram się spełnić te prośby w najbliższym czasie.
teraz trochę statystycznych faktów. Od początku założenia bloga, został on wyświetlony 22 361 razy nie wliczam swoich własnych wyświetleń, bo dodałam opcję, żeby moje wyświetlenia się nie liczyły. Ze wszystkich postów tylko 3 mają kolosalną liczbę odwiedzin. Pierwszym z nich jest post pt. "Tajemnicza burza i sny" - 5 888 wyświetleń, na drugim i trzecim miejscu posty o zaginionej Iwonie Wieczorek: " Sprawa Iwony Wieczorek..." -
1 536 wyświetleń oraz " Sen o zaginionej Iwonie Wieczorek" - 1 000 wyświetleń. Dziennie mój blog jest odwiedzany około 50 razy! Najwięcej osób z Polski, ale również z Anglii, Niemiec, USA - to największa liczba odwiedzających z tych właśnie krajów. 
Serdecznie wszystkim dziękuję za poświęcanie swojego czasu na  czytanie tych moich dziwnych czasami wpisów. Dziękuję też za wszelkie komentarze pod postami i wpisy do księgi gości. Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło! :)


Ostatnie sny z tego tygodnia

Sen 1:

Śni mi się, że jestem na zamku zbudowanym z kamienia. Ukrywam się tam przed ludźmi i swoimi rodzicami ze swoim kochankiem. On jest z niższego stanu niż ja i nigdy nie będzie można mi go poślubić. To piękna i prawdziwa miłość - bardzo się kochamy i nie możemy bez siebie żyć. Mam na sobie suknię w kolorze złota i bieli. Włosy długie do pasa upięte w wymyślny rodzaj warkocza. Jest noc i widzę strażników z pochodniami na murach zamku. Mimo to przedostaję się niezauważona do mojego ukochanego. On ma ciemne włosy i biała koszulę z płótna na sobie. Nagle wybucha pożar. Wykorzystuję to, żeby uciec z Nim, namawiam go do ucieczki, on się boi, że Nas i tak złapią i wtedy nie będzie dla Nas litości. Mowie mu, ze raz się żyje, żebyśmy się nie bali tego zrobic, ze jest pozar i pomysla ze zginęliśmy w nim. Udaje Nam się okryć i widzę, ze rodzice moi rozpaczają za mną, wszyscy mnie szukają i wołają, płomienie są coraz wyższe i robi się gorąco i duszno. Ja to obserwuje jakby z którejś baszty zamkowej? widzę to wszystko z góry, potem budzę się.

Sen 2:

Ten sen mało szczegółowo pamiętam, bo był już dawno, ale śnił mi się synek mojej kuzynki, z która nie mam zbyt dobrego kontaktu. Miałam się Nim zajmować pod jej nie obecność. To się działo w domu mojej babci, w ogrodzie. Zostałam z Nim sama. Nagle przy małym pojawił się pedofil, jakiś facet chciał mu zdjąć spodenki i pampersa. Wyskoczyłam z domu i zaczęłam krzyczeć, ten facet uciekł przez płot, ale zdążył chłopczyka rozebrać, zaczęłam w pośpiechu ubierać go, wtem zajechała moja babcia z tą kuzynką, ona strasznie zaczęła na mnie krzyczeć, że molestuję jej synka, że powie policji o wszystkim. Broniłam się mówiłam, że to nie ja, ale nawet babcia patrzyła smutnym wzrokiem na mnie. Odwróciła się ode mnie moja rodzina, ja już nie próbowałam się bronić. W końcu moja kuzynka za namową mojej babci, uznała, że mi wybaczy, ale w życiu mam się do jej dziecka nie zbliżać i mam opuścić rodzinę. Czułam wielki zal i smutek, ze nikt mi nie uwierzył, ze to nie ja. Kazała mi stanąć na środku ulicy i powtarzać coś za Nia, ale nie pamiętam co, miałam chyba się przyznać do tego i przeprosić przy świadkach. czułam wielki wstyd i zal, ucisk w piersiach jak przed płaczem i potem obudziłam się.

Sen 3:

Tutaj to tylko urywek pamiętam. Jestem gdzieś i nagle widzę, że zaczynają gnić mi nogi, dokładnie uda, że moje ciało śmierdzi jakby spalenizną , jest bardzo brązowe, ale nie czarne. Jest chyba ze mną lekarz coś mówi - nie pamiętam już co dokładnie. Wiem, że biorę swoje udo, wewnętrzna jego część odpada, dosłownie odrywam ja bez bólu od kości i widzę swoją kość udową.


...............................................................................

ps: Wybaczcie, że długo nie pisałam, ale przez ostatni czas miałam problem z internetem i nie miałam do niego dostępu, stąd taka przerwa w pisaniu bloga.

9 sierpnia 2011

Złodzieje i porywacze

Jestem w naszym mieszkaniu, ale sceneria zza okna, nie przypomina miejsca gdzie mieszkam. Jest sosnowy las i w oddali widać dolinę zieloną. Jest ciepła noc. Nagle ktoś zaczyna rzucać domowej roboty bomby, są one tak nieudolne, że przy upadku na nasza podłogę wgniatają się i nie wybuchają. Jednak leci ich tak dużo przez otwarte drzwi balkonowe, że nie nadążam z chowaniem się za sofę lub stolik do kawy. Są z Nami moi rodzice, mama krzyczy, żebym się schowała, mój maż z moim tatą chcą zejść do tych ludzi, ale ja im zastępuję drogę, przepycham się z Nimi nie chcę żeby tam poszli, bo wiem, że już nie wrócą. Niemniej jednak udaje się przejść mojemu tacie i zostaje porwany, widzę, jak odjeżdża i w samochodzie osobowym z porywaczami czułam ucisk w klatce piersiowej, ogromny żal, płakałam chyba z bezradności.
Potem sen dzieje się znowu w naszym mieszkaniu, tym razem nie ma moich rodziców, leżę w łóżku z mężem i śpię. Mam zamknięte oczy, słyszę, odgłos bardzo cichego zamykania drzwi wejściowych, budzi mnie to. Mój mąż nadal śpi. Nie wiem dlaczego, ale przewracam się na drugi bok i udaję, że śpię. Kolejna scena to taka, że wstaliśmy rano i w naszym domu nie ma dosłownie nic, zostały tylko meble i ubrania w szafach, a reszta, nawet garnki z kuchni zostały ukradzione. Mąż dzwoni na policję, ja mam uczucie zrezygnowania, znowu ucisk w klatce piersiowej. Najbardziej szkoda mi laptopa i aparatu fotograficznego, gdzie mieliśmy zbiór swoich zdjęć...Potem okazuje się, że złodzieje zostają złapani, udaje się wszystko odzyskać, bo były te rzeczy składowane w jakimś magazynie-garażu. Do tego ci sami mężczyźni porwali mi tatę w poprzednim śnie, ale ja w tym momencie wiem, że tata jest już cały i zdrowy w domu w Polsce. Ciesze się, że w końcu została ta szajka złodziejska złapana...

4 sierpnia 2011

Ostatnie sny

Sen 1:

Nie mogłam w nocy spać, przewracałam się na łóżku, wstałam koło 2 w nocy i wyszłam na mini balkon przy sypialni. Gwieździste niebo, spojrzałam w górę i pomyślałam sobie: "Moglibyście się ruszyć i szybciej po mnie przylecieć". Nie wiem dlaczego tak pomyślałam. Po tym poszłam spać i wkrótce zasnęłam. Miałam bardzo realistyczny sen, wiem i czuję to, że to był sen z przesłaniem, ale niestety zapamiętałam tylko jedną scenkę z tego snu: jadę z moją rodziną (rodzice i mąż) pewnym podziemnym superszybkim pociągiem, jedziemy w głąb ziemi, mijają Nas puste pociągi, duży czarny tunel, oświetlony co kilkaset metrów światłem, widać, że tunel jest wykuty w skale. Wewnątrz pociąg bardzo nowoczesny, stoimy, bo jest tłok, trzymamy się drążków, wszystko jest szklane, i ze stali. Jest pełno ludzi, których nie znam. Pociąg jedzie z zawrotną prędkością, ale tego nikt nie odczuwa. trochę to przypomina metro, ale pociąg jest bardzo długi - nie widzę tego, ale wiem to. Więcej nic nie pamiętam, chociaż odczuwam, że to była końcowa scena tego snu, że coś było przed.

Sen 2:

Jestem z mamą w kościele , w mojej parafii. Albo jest msza, albo się przygotowujemy do niej. Kościół prawie pusty. Widzę księży i ministrantów udających się do zakrystii. Odwracam się i widzę znajomą organistkę oraz... śp. dyrygenta chóru, który niedawno zmarł, a na którego pogrzebie byłam tuż przed wyjazdem z Polski. Był to moj i mamy bardzo dobry znajomy, przed wyjazdem widziałam się z Nim raz, a potem już na pogrzebie...
Wracając do snu, to coś oni się kłócili na tym chórze, przy organach, chyba jaką pieśń zaśpiewać, w końcu zaczęli śpiewać pieśń, która kiedyś razem zazwyczaj wykonywali, pięknie im wyszła - nie pamiętam już co to była za pieśń, tzn. jaki tytuł. Odwróciłam się i patrzyłam z mamą w oczekiwaniu na księdza, na pusty ołtarz i poczułam, że ludzie przestali już od dawna chodzić do kościoła.

31 lipca 2011

Konie i szkoła

Śniła mi się dzisiaj moja przyjaciółka BlueAngel333, doradzała mi w kwestii związanej z końmi. Mówiła, że może powinnam spróbować zacząć jeździć w ośrodku, który znajduje się przy szkole - liceum. Nie byłam pewna, bo mówiłam jej, że przecież ja już liceum dawno skończyłam, studia też i jak teraz mam wrócić ot tak. Ona stwierdziła, żeby iść się zapytać czy nie mogłabym dołączyć tylko do tych uczniów, którzy jeżdżą konno zamiast mieć zajęcia w-fu. Zgodziłam się i poszłam do domu, gdzie była moja mama i dała mi jakieś pieniądze. Po czym ja te pieniądze gdzieś zgubiłam, szukałam ich w książkach, w końcu znalazłam pełno w jakiejś metalowej puszce. Ucieszyłam się, bo było ich tak dużo, że mogłam kupić sobie nie tylko karnety na jazdę, ale nawet samego konia! Poszłam więc z tymi pieniędzmi i ubiorem do jazdy do szkoły- liceum. Szkoła wewnątrz wyglądała identycznie jak moja podstawówka, ale było to liceum. Pełno ludzi, było przed szkołą i na korytarzach. Poszłam pod drzwi dyrektorki, ale były tam też okienka jak na poczcie (?) i były to sekretarki. Z jedną rozmawiałam i mówiłam, czy nie mogłabym jeździć wraz z uczniami, to kazała zostawić mi swoje CV (?!). Druga była bardzo miła pytała się czy dobrze wspominam lata w tym liceum, mówiłam, że nie bo miałam okropnych nauczycieli z przedmiotów ścisłych. Opowiedziałam jej o nauczycielu matematyki, który nigdy nic nie tłumaczył, kazał robić ileś ćwiczeń z nowego tematu i nigdy go nie tłumaczył, spóźniał się na lekcje lub w ogóle nie przychodził, a my czekaliśmy w klasie na niego. Owa sekretarka powiedziała mi, że mogę ubiegać się o odszkodowanie za te 4 lata. Powiedziałam, że przez całe liceum chodziłam na korepetycje, 2 razu w tygodniu po godzinie zegarowej, która kosztowała mnie 50 zł. Sekretarka powiedziała, że mogę napisać podanie i szkoła mi zwróci pieniądze, bo to przez szkołę musiałam tyle wydać, żeby zdać do następnych klas. Ta wcześniejsza sekretarka, która poprosiła o moje CV była nie miła dla mnie i stwierdziła, że tyle lat to już ta sprawa jest przedawniona i nie powinnam na nic liczyć. Mimo wszystko potem poszłam do dyrektorki szkoły spytać czy mogę jeździć konno u nich w szkole, ale nie pamiętam tej rozmowy. Potem gdzieś była w jakimś lesie, widziałam z oddali ośrodek jeździecki, ale jakiś inny nie związany z tą szkołą.

23 lipca 2011

Rozruchy w Grecji

Jestem w Grecji, w Atenach. Na ulicach panuje jakieś zbiegowisko - strajk? Znowu to przeradza się w jakiś chaos. Jestem tam w pracy. Nagle ktoś wbiega i krzyczy po grecku, żebyśmy wychodzili, wzięli tylko potrzebne rzeczy, bo to się zaczyna. Pytam o co chodzi? Ten mężczyzna mówi, że to wojna! Ja nie dowierzam. Jest ze mną jakiś profesor i kilkoro studentów. Pracowaliśmy nad czymś w laboratorium. Musimy się teraz ewakuować. Chcę zabrać tyle rzeczy, ale profesor mówi, że nie ma na to czasu. Z wielkim żalem opuszczam pomieszczenie. Wychodzę na zewnątrz budynku, a tam nagle padają strzały. Ktoś pada martwy z grupki tych studentów. Chowamy się , przykucamy przy samochodach i innych sprzętach. Widzę narastająca wodę - skąd ta woda? w Atenach nie ma rzeki?  Musze wskoczyć na wojskową amfibie, która przypłynęła by Nas ewakuować. W pewnym momencie przypominam sobie, że muszę odnaleźć swojego męża, że nie ruszę się bez Niego. Zostaję, reszta wsiada do tej amfibii. Znowu strzelanina, spadochroniarze lądują na obrzeżach miasta. Chaos na ulicach Aten, jakieś dymy i krzyki. Słysze jakieś wybuchy, myślę, że to chyba stan wojenny się zaczął...Po tym budzę się.

22 lipca 2011

Konie, tajemnicza rodzina i szpital

Sen 1:

Jestem przygarnięta do jakiejś bardzo wpływowej i tajemniczej rodziny. Moi rodzice cieszą się, że oni mnie przyjęli. Jestem bardzo wyjątkowa i dlatego ta rodzina mnie przyjęła. Okazuje się, że ta rodzina również jest bardzo szczególna. Posiadają nadprzyrodzone moce, a jedna osoba jest wampirem. Ona na mnie czyha , ale reszta rodziny broni mnie. Udajemy się w powozie do jakiejś posiadłości. Jest piękną - to ogromny dwór odrestaurowany na nowo. Pytam się, czy mają konie - mówią, że tak, całe mnóstwo. Jestem szczęśliwa, oto moje marzenie się spełnia - będę mieszkała w starym dworku i będę mieć konie. Ta rodzina  pokazuje mi posiadłość - wielkie pola i ogrody, konie pasa się na tyłach dworku. Te nadprzyrodzone rzeczy towarzysza mi na co dzień, moja "siostra" piękna brunetka z czerwonymi ustami, bardzo miła i opiekuńcza pokazuje mi jak odczytywać ludzkie myśli, jestem zafascynowana. Jeden z moich nowych "braci" pokazuje mi jak okiełznać ogień - małe ogniki wydobywają się w postaci kulek z jego dłoni. Podobno i ja mam podobne moce i teraz oni będą mnie uczyli jak je wydobyć ze mnie i ujarzmiać. Mój nowy "ojciec" bardzo przystojny siwy Pan, pokazuje mi stajnie i mówi, że te wszystkie piękne konie są moje i mogę na nich jeździć i robić z Nimi co tylko będę chciała. Okolica jest piękna. Wsiadam na kasztanowatego konia i na początku jeżdżę po padoku. Ten "brat" wampir obserwuje mnie, czuję się zagrożona z jego strony, bo wiem, że chce wypić moją krew, bo jest świeża, ale on wie, że nie może tego zrobić. Siedzi na ogrodzeniu z drewna w kucki i obserwuje mnie podczas jazdy.
Na weekend przyjeżdżają moi prawdziwi rodzice, zobaczyć jak mi idzie nauka. Mama jest zachwycona dworem i końmi, widzi , że w końcu jestem szczęśliwa, natomiast tata jak zwykle narzeka i pyta mnie po co mi te bzdury - czuję się winna, bo jak zwykle nie mogę mu nic wytłumaczyć, bo wiem, że mnie nie zrozumie.

Sen 2:

Idę szosą, gdzieś w Polsce. Mijają mnie samochody. Po mojej prawej stronie jest las. Przechodzę przez mostek, nad rzeką i idę do miasta. Mam odwiedzić chorych na raka, bo jestem wolontariuszką. Wchodzę do szpitala, wszędzie białe kafelki, zapach szpitalny. Wchodzę do pokoju, jest tam para - oboje chorzy na raka. Ona miała przeszczep twarzy(?), bo rak był umiejscowiony pod skórą twarzy. Trochę jest zniekształcona, ale widać, że to młoda dziewczyna koło 18 lat. Koło Niej siedzi chłopak, on również był chory, ale teraz czeka na wyniki badań. On miał raka gdzieś indziej, gdzieś w ciele. Rozmawiają, wszyscy w szpitalu mówią na Nich zakochana para. Uśmiecham się do Nich, mówię, czy czegoś nie potrzebują. Dziewczyna mówi, że chce spełnić marzenie chłopaka - wyścigi na rowerach górskich. Powiedziałam, jej, że się tym zajmę. Sen przeskakuje i teraz ta dziewczyna wychodzi ze szpitala, a jej chłopak ponownie jest chory na raka, wspólnie z Nią go odwiedzamy. Zorganizowano dla Niego te wyścigi na rowerach górskich. Ubieramy go i ja go sadzam na wózku inwalidzkim, ale on chce sam iść. Pozwalam mu na to. Idzie bardzo chwiejnie, ale wychodzi poza szpital i jest w centrum uwagi, bo jest tam policja, karetki, gapie i lokalne władze. Gratulują mu walki z chorobą, dostaje rower, wsiada na niego. Robi kilka akrobacji. Boję się, że spadnie, bo jest taki słaby.
Jedzie parę metrów i upada. Nieprzytomny spada z roweru. Biegniemy tam. Karetka jest pierwsza, kładą go na nosze. Znowu sen przeskakuje i jesteśmy z ta jego dziewczyną na jego łóżku. On się z Nami żegna, bo wie, że to już koniec. Ona płacze, a ja nie mogę na to patrzeć i wychodzę z sali. Za chwilę słyszę długi nie przerywany dźwięk monitora informujący o zatrzymaniu akcji serca, trwa reanimacja chłopaka, ale wiem, że on już nie wróci. Słyszę płacz tej dziewczyny. Nagle nie wiem skąd pojawia się woda w szpitalu - rzeka wylała i trwa ewakuacja, pomagam jakiejś staruszce w wyjściu poza szpital.

20 lipca 2011

Dzisiejszy sen

Jestem gdzieś na jakiejś wycieczce. Przypadkowo spotykam swoja koleżankę z liceum, której nie widziałam kilka lat. Pytam się co u Niej, on mówi, że wszystko w porządku i pyta mnie, czy nadal u mnie w mieście jest sklep z tanimi kosmetykami na górze nad innym sklepem - mówię, że jest, ale nie chodzę tam często więc nie wiem czy nadal mają kosmetyki w promocji. Ona uśmiecha się i pod rękę z inną koleżanką, której nie znam, odchodzi i macha mi na pożegnanie. To niby się dzieje pod jakimś szklanym budynkiem, gdzie jest dużo ludzi - hotel? lotnisko?
Daj sen przeskakuje i znajduje się w domu moich sąsiadów z Anglii. Mówię do nich po angielsku, że dziękuję za zaproszenie mnie na wakacje. Mam dom do dyspozycji, całe piętro?

Nagle widzę z ich ogrodu, że ku mnie idą trzej mężczyźni, bardzo przystojni, ale podoba mi się jeden z nich. Najwyższy, o ciemnych oczach i ciemnych włosach.
Niestety on nie zwraca zbytnio na mnie uwagi, czuję, że nie jestem w jego typie. Drugi z tych mężczyzn zakochuje się we mnie, chce mnie pocałować, ale nie daję się. Do tego chodzi wszędzie za mną daje mi kwiaty, adoruje mnie. Ja w myślę, że przecież nie mogę z Nim być, bo on mi się nie podoba. Ten, który jest taki przystojny, rozmawia ze mną, tłumaczy mi, że muszę związać się z tamtym drugim, jestem smutna, że on mnie nie chce. Mój adorator w końcu w ogrodzie zastępuje mi drogę, ma kwiaty i oświadcza mi się, próbuje mi nałożyć pierścionek na rękę, cały srebrny z jakimś jasny kamieniem - kryształ?? Nie daję go sobie włożyć, bo go nie kocham, wolę tamtego wysokiego. Oburzony odmową oświadczyn zabiera ze sobą tamtych dwóch i wracają tą samą drogą, którą przyszli. Ja nie chcę stracić tego przystojnego, biegnę za Nimi, ale ktoś mnie woła, odwracam się a to ta sąsiadka angielka. Idę z Nią na górę tego domu i widzę, że jest tam moja mama, przyjechała mnie odwiedzić w końcu. Jestem uradowana, ale nie daje po sobie poznać, że jestem smutna iż straciłam być może miłość swojego życia - chociaż teraz dochodzi do mnie, ze przecież i tak by nic z tego nie wyszło, bo mam męża.


19 lipca 2011

Sen o koniu

Moja przyjaciółka z Polski w ten weekend została szczęśliwą posiadaczką pięknego srokatego konika. Od lat jeździ konno i własny koń był dla niej marzeniem. W końcu się zrealizowało. Wczoraj pokazała mi zdjęcie rumaka.
Tej samej nocy miałam sen o tym koniu. Śniła mi się jakaś wioska, ten koń w zagrodzie u jakiegoś chłopa. Ja tam byłam z inną koleżanką z podstawówki? był też mój mąż. Poszliśmy do tej zagrody a tam okazało się, że ten koń nie jest srokaty tylko biały, dodatkowo jest źrebakiem a nie dorosłym koniem, ale wiem w tym śnie, że to o tego konia chodzi. Głaszczę go, czuję jego ciepło pod swoją dłonią i zapach. Ten chłop coś do mnie mówi, ale nie pamiętam już co dokładnie, chyba, że mam go nie dosiadać, bo jest za młody. Jest ze mną koleżanka z podstawówki i ona mówi, żebyśmy się przeszły do lasu, który jest nieopodal. Z tego lasu wybiega do Nas beżowy pies bardzo ucieszony, merda ogonem, okazuje się, że to pies tej mojej koleżanki. W tym śnie tez jest mój mąż, rozmawia z tym chłopem. Potem przenoszę się do boksu z koniem i mój mąż mnie obejmuje.