O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

6 kwietnia 2013

Szwagierka...

Zacznę od tego, że dzisiaj rano ma mieć operację moja szwagierka. Nie będę się wdawać w szczegóły jaką, ale zabieg jak każdy operacyjny może skończyć się komplikacjami lub śmiercią...miejmy jednak nadzieję, że do najgorszego nie dojdzie. Aczkolwiek mam złe przeczucia...
Wczoraj w południe (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tu dzisiaj rano będzie mieć operację) usłuszałam 3krotne krakanie wrony...pomyslałam "oj jakieś złe wieści", co akurat zawsze się sprawdza (niestety).
Wieczorem mąż dostał telefon od swojej drugiej siostry, że jutro operacje ma A na rano. Mąż pojechał do A spotkać się z nią, prosiła go, żeby przyjechał rano do szpitala i żeby z nią tam był, na co zgodził się. Operacja ma trwać ok 45 min maksymalnie i na 2 dzień już może być wypisana do domu o ile nie wystąpią komplikacje. Wtedy jeszcze wczoraj wieczorem nie miałam myśli, że coś będzie nie tak. Położyłam się po północy spać. Miałam poczytać, ale stwierdziłam, że pomodlę się za A i pójdę spać. Podczas modlitwy zasnęłam. Obudził mnie mąż jak koło 1 wchodziła do łózka. Rozbudzona przypomniałam sobie, że nie zakończyłam modlitwy, zrobiłam to i próbowałam dalej zasnąć. Budziłam się jeszcze kilka razy, aż w końcu przyszedł ten sen:

Jestem z A w szpitalu., który okazał się jakimś pokojem w domu lekarza. Obskurne miejsce z żaluzjami i firanką. Wszystko biało-szare. A na łóżku przychodzi lekarz i pielęgniarka coś mówią. Wypraszają mnie za drzwi. Za chwile słyszę głośny krzyk A i podniesione głosy lekarza i pielęgniarek. Jestem zdenerwowana, myślę, ze przecież mieli ja uśpić, że nie powinna czuć bólu. Słysze parę razy jej krzyki. nie mogąc tego znieść, wybiegam z tego szpitala. Co się okazuje, to jest w jakimś bloku w centrum miasta. Nagle sen przeskakuje i zaglądam jakby z góry przy suficie sali operacyjnej, na A i widzę jak lekarza robi zabieg, widzę chyba krew, ale nie mogę patrzeć i odwracam wzrok. Teraz jestem na korytarzu i podchodzi do mnie mały chłopczyk wiek ok 1-2 lata i się uśmiecha. Ma jasne włoski, ale piwne oczka. Wyciąga do mnie pulchne łapki. Od razu myślę, że to zły znak i w tym momencie budzę się. Serce wali mi jak młotem. Staram się zasnąć, ale jest nad ranem. Jakoś jednak udaje mi się zasnąć i mam kolejny sen, o sobie.
Jestem w jakimś mieście, mam się zapisać na badania, ale gdzieś zgubiłam skierowania do lekarza. Koło mnie jest kobieta w ciąży. Zaprzyjaźniamy się. Ona mi opowiada o dziecku, że to chłopiec, że kopie. Pozwala mi położyć moje chłodne dłonie na jej ciepłym brzuchu. Czuje jak dziecko kopie, jak się rusza. Przykładam mocniej dłoń do jej brzucha i czuję jak wypycha mi dłoń swoimi obiema stópkami. Rozmawiam podekscytowana tym z ta kobietą. W końcu nadchodzi nasza kolej i idziemy zapisać się na badania. Ja nie pamiętam na jakie mam się zapisać, ona się zapisuje na swoje , po czym znowu widzę jakiegoś chłopca o nadnaturalnych zdolnościach wiek ok 3-4 lata, piwne oczka, ale już ciemniejsze włoski. Wspina się na jakąś instalację, jakaś drabina czy coś takiego i są w ten sposób badane jego umiejętności. Jestem tym zafascynowana, ale wiem, że muszę się zapisać na badania. Jednak nie pamiętam na jakie , nie mam skierowania ze sobą, szukam w pamięci miejsca gdzie mogła je przełożyć, gdzie ona mogą być. Nagle uświadamiam sobie, że część badań już zrobiłam, ale nie wiem kiedy, chcę się dowiedzieć, ale Pani w okienku rejestracji wygląda groźnie, jak nauczycielka od matematyki czy fizyki boje się zapytać. W efekcie nie zapisuję się na badania rezygnuję, wychodzę z tej jakby przychodni. Szukam tej kobiety w ciąży, ale ona czeka po 2 stronie ulicy chyba na autobus czy tramwaj. Za mną idzie jakiś pijak, chce mi dać gałązkę bzu i innego białego kwiatka, ale uciekam przed Nim. On chce za to pieniądze, a ja nie chcę mu dać. Kobieta w ciąży mówi mi, żeby nie rozmawiać z takimi ludźmi i być ostrożną. Idę do niej na przystanek, pytam jak badania poszły, powiedziała, że lada dzień urodzi, że dziecko jest duże, a ja pokazałam jej na swojej dłoni na jakiej odległości czułam nacisk stópek jej dziecka.

Po tym śnie obudziłam się z myślą o śnie na temat szwagierki. Pomyślałam, że coś pójdzie nie tak podczas tej operacji, że może umrzeć. Nie powiedziałam tego mężowi jak wychodził do niej do szpitala. Mam jakieś złe przeczucie, małe dziecko, krew, szpital do tego ta wrona, krzyki A we śnie - dla mnie to mieszanka złych znaków. Mam jakieś dziwne przeczucie, że ona może umrzeć, nawet jeśli nie podczas operacji to później z zakażenia krwi. Nie wiem skąd te przeczucia. Mam nadzieję, że się mylę i nic się nie stanie, ale niepokój pozostaje.