tag:blogger.com,1999:blog-75593131405761018952024-03-19T00:06:14.050+01:00Dormire - moje sny i wizje...Dziennik moich snów...Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.comBlogger348125tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-65133867234237901192024-03-08T15:00:00.000+01:002024-03-08T15:00:10.673+01:00Babcia<p style="text-align: justify;"> <span style="color: #01ffff;"> Kilkanaście dni temu śniła mi się moja zmarła babcia. To był bardzo realny sen, w którym czułam to co dotykam i czułam zapachy. Do teraz go pamiętam w wielkich szczegółach. Wszystko działo się w moim rodzinnym domu. We śnie pojawiła się moja mama, tata, członkowie mojej rodziny i kuzynka, z która nie mamy kontaktu od pogrzebu babci. Wszyscy zgromadzili się w sypialni na piętrze domu, aby obejrzeć kasetę VHS , która zostawiła Nam ta właśnie zmarła babcia żebyśmy sobie obejrzeli. Tata próbował uruchomić stary magnetowid podłączony do starego kineskopowego telewizora. We śnie pojawił się również mój zmarły pies. Pies w tym śnie był tak realny, że czułam jego oddech na swojej twarzy, miękkie długie futro pod ręką. Głaskałam go, a on wpatrywał się we mnie, przytulał się do mnie. rozmawiałam z Nim i żywo reagował na moje słowa. Wszyscy czekaliśmy na ten film, ale nic się nie działo, poczułam, ze za chwile pojawi się babcia. tak się stało, stanęła za firanką, ale przed drzwiami na balkon i patrzyła na mnie. Trochę się bałam, ale widziała ją tylko moja mama z całego zgromadzenia i ja.<br />Wszedł tata by naprawić magnetowid i mówię mu - Twoja mama tu jest, babcia tu jest, widzisz ja?<br />A on na to, ze nie widzę, gdzie jest? Powiedziałam mu gdzie. Ta rodzina stała z boku i w ogóle jakby nie reagowała na to co robimy i co mówimy. Moja kuzynka siedziała koło mnie i była bardzo niezadowolona, że babcia do Niej się nie zwraca, ze ona babci nie widzi, ani nie słyszy.<br />Babcia podeszła do mnie i do mojej mamy. Oto dialog jaki z babcia odbyliśmy:<br />Babcia: Witam Wam moje kochane.<br />Ja: Babciu to Ty?<br />Babcia: Tak , to ja przyszła do Was pożegnać się.<br />Ja: Jak to? przecież i tak nie żyjesz.<br />Babcia: Tak, ale udaje się daleko i już tu nie wrócę, więcej się nie zobaczymy, bo idę dalej. Dlatego chciałam się pożegnać i Was przeprosić.<br />W tym momencie babcia podeszła do mojej mamy, czułam, ze mama się jej boi i trochę zrobiła kroków w tył. Babci ja objęła, przytuliła i powiedziała:<br />Babcia: Kochana, bardzo Ci dziękuję, że tak się mną opiekowałaś na koniec mojego życia. Jestem bardzo wdzięczna i szczęśliwa. Bardzo Cię przepraszam, za wszystkie moje złośliwości i złe słowa jakie Ci mówiłam przez całe moje życie. Wybacz mi proszę.<br />Moja mama: Wybaczam Ci.<br />Babcia: Dziękuję.<br />Po tym podeszła do mnie i mówi:<br />Babcia Widzisz? przyprowadziłam Ci Twojego pieska. Zrobiłam to, żeby Ci było łatwiej. <br />Ja: Dziękuję, ale powiedz gdzie się wybierasz? Jak Ci jest po śmierci, dobrze?<br />Babcia: Teraz jest już dobrze, idę daleko, ale nie mogę o tym długo mówić. Idę dalej i już więcej mnie nie zobaczycie w snach. Psa zabieram ze sobą, idziemy razem.<br />W tym momencie wstała wzburzona kuzynka i zaczęła pytać, gdzie ta babcia, dlaczego tylko ja mogę ja widzieć i moja mama, a ona nie , przecież to była również jej babcia. <br />Babcia nic się nie odezwała i powiedziała, że już musi iść dalej, ze dziękuję za wszystko. Mówię jej :<br />Ja: babciu , ale powiedz coś jeszcze...daleko będziesz?<br />Babcia: Bardzo daleko.<br />Ja: Co dalej będzie z moim synem?<br />Babcia: Ehh bardzo dobrze, ale najpierw będzie źle, ale dacie radę i potem będzie już tylko dobrze. Nie martw się.<br />Ja: Spotkałaś kogoś z rodziny?<br />Babcia: Nie wszystkich.<br />Ja: Czy będę miała kiedyś dom nad jeziorem?<br />Babcia: Tak, ale nie w tym miejscu, w którym teraz jesteś.<br />Ja: Czy mogę Cię jeszcze zapytać o coś?<br />Babcia: Muszę już iść, nie męcz mnie już pytaniami, na mnie już czas. Dziękuję Wam i jeszcze raz przepraszam za wszystko.<br />Ja: Ale babciu, ja mam jeszcze tyle pytań!<br />Babcia: Wiem, ale nie mogę Ci wszystkiego powiedzieć. Proszę nie pytaj już, bo to mnie męczy.<br />Ja: Dobrze babciu, to ja Ci wybaczam też i możesz już iść.<br />Babcia: Do widzenia.<br />Ja: Czy się kiedyś spotkamy?<br />Babcia: Trudno powiedzieć, ale J (tu padło imię mojej 2 babci, która jeszcze żyje) , niedługo do Nas dołączy.<br />Ja: Kiedy?<br />Babcia: niedługo<br />Po czym weszła za firankę i przeszła przez te drzwi balkonowe, razem z moim psem, którego miała na smyczy. Zostaliśmy wszyscy w tym salonie, nadal ten film z kasety nie chciał się uruchomić. W efekcie tata wyjął kasetę i wyszedł z pokoju z kasetą w ręku. <br />Potem podeszła do mnie moja mama i pytała mnie czy ja też widziałam babcie, ja ją o to pytałam tez i ona potwierdziła, ze też widziała. Zastanawiałyśmy się dlaczego inni jej nie widzieli , ani nie słyszeli.<br /><br />Babcia była w tym śnie elegancko ubrana, była w wieku około 40 lat, miała na sobie bardzo ładny kostium, torebkę oraz swoje perfumy, Pani Walewska. Czułam ten zapach! Mój pies wyglądał pięknie, czułam jego zapach, czułam oddech, czułam ciepło jego skóry i sierści. Niesamowite przeżycie.</span></p>Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-33970365119601645162020-11-12T15:00:00.007+01:002020-11-12T15:03:28.561+01:00Kuala Lumpur<p style="text-align: justify;"> <span style="color: #01ffff;"><span style="font-family: verdana;"> </span><span><span face="arial, sans-serif"><span style="background-color: black; font-family: helvetica; font-size: 14px;"><i>Kuala Lumpur – stolica Malezji, licząca razem z przedmieściami ponad 7 milionów mieszkańców. Tak mówi o tym mieście Wikipedia. Dzisiejszej nocy przeniosłam się tam we śnie. Śniło mi si, że moja obecna firma oddelegowała mnie tam do pracy na jakiś okres czasu. Dziwnie to miasto było opuszczone, a ludzie żyli w kanałach pod jego powierzchnia, tylko własnie tacy pracujący dla zagranicznych firm jak ja mogli spokojnie spacerować po pustych ulicach tego miasta. Pracowałam w wieżowcu wraz z nowymi osobami, rozmawialiśmy w tym śnie tylko po angielsku. Dziwne śnic w obcym języku, chyba to zdarzyło mi się po raz pierwszy? W każdym razie, w tym śnie byłam ...zakochana w jakimś strażniku, który tam był, nie był to Malezyjczyk, może to był policjant? W każdym razie jakiś facet w mundurze, który obserwował ulice. Po pracy byliśmy razem, ale jak wychodziłam, to udawaliśmy, ze nic Nas nie łączy. Ludzie w kanałach bardzo źle żyli, była tam bieda i choroby. Pracowałam w wielkim wysoki wieżowcu, ale nie najwyższym, te najwyższe były w jakich ciemnych chmurach i widziałam je tylko do polowy. Pewnego dnia, ta mgła, ciemne chmury zaczęły się rozpraszać i stojąc na tarasie widokowym z ludźmi z mojej pracy zobaczyliśmy takie 2 mega wysokie wieżowce stojące blisko siebie i w niedalekiej odległości od Nas. Bardzo ten widok mnie przestraszył. Były białe i ze szkła, z mnóstwem okien. Az nie mogłam na nie patrzeć, bo kręciło mi się w głowie i bałam się bardzo, ze na mnie spadną. </i></span></span></span></span></p>Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-68172267720255920212020-11-10T09:35:00.007+01:002020-11-10T09:36:54.228+01:00Rodzice, cyganie i łańcuch<p></p><div style="text-align: justify;"><span style="color: #01ffff;"> Dzisiaj miałam sen, w końcu w całości zapamiętany! To si rzadko zdarza zważywszy na to co kiedyś przeszłam i zatraciłam po tych złych doświadczeniach zdolność śnienia i zapamiętywania snów.</span></div><span style="color: #01ffff;"><div style="text-align: justify;">Z biegiem czasu to si szczęśliwie odradza :) </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span style="color: #01ffff;">Dzisiaj śnili mi si rodzice, byliśmy razem w kwiaciarni, szukaliśmy świeżych kwiatów do wieńca dla babcia na cmentarz. Wybierałam te kwiaty, były różne, np goździki, jeszcze jakieś, były fiołki , wszystkie ładne. Znalazłam dwa kwiaty nietypowe, nie pamiętam ich nazw, ale mama wybrała jeden z nich, bo pasował do tego wieńca. Nagle do tej kwiaciarni weszli cyganie, a dokładnie dwie młode cyganki. W mojej głowie pojawiła się myśl, że może mogłyby mi powróżyć? Jednak rodzice jakoś się ich zaczęli bać, szybko wyszliśmy z tej kwiaciarni. Niemniej w tym samym czasie jakbyś en przeskoczył i zobaczyłam pewnego człowieka, który kiedyś był częścią mojego życia, a który wiele złego mi zrobił, a o którym staram się zapomnieć. rodziców się też mężczyzna, którego poznałam w lipcu tego roku, znajomość zapowiadała się milo, a niestety nie okazał się tym za kogo się podawał. W każdym razie obu ich zobaczyłam we śnie, ten ostatni przyglądał </span><span style="color: #01ffff;">się</span><span style="color: #01ffff;"> </span><span style="color: #01ffff;"> z daleka, czułam, ze jest nadal na mnie obrażony (zupełnie bezpodstawnie, ale ten typ tak ma), a ten, który kiedyś był w moim życiu, przyciągał mnie do siebie, obejmował, w tym śnie nawet się nie broniłam, chociaż nie chciałam żeby to robił, coś rozmawialiśmy ze soba, na jakiś mało znaczący temat. Po skończonej rozmowie znowu przeniosłam </span><span style="color: #01ffff;">się</span><span style="color: #01ffff;">, ale tym razem przed kwiaciarnia, gdzie stali moi rodzice, cyganki same ich zaczepiły, widziałam, ze najpierw rozmawiają z mama, ze "powroza", a potem mój tata zaczął oddawać mi swoje klucze do auta, do domu jakby z obawy, ze zostaną one skradzione przez te cyganki. Wtedy gdy trzymałam te klucze w rekach , nagle pojawił się nie wiadomo skąd łańcuch dość ciężki na moich rekach, spętał je i jak te cyganki zaczęły niby wróżyć, to ten łańcuch jakby się nadpisywał, czyli takiego grubego wydłużał </span><span style="color: #01ffff;">się</span><span style="color: #01ffff;"> i robił się coraz cieńszy i </span><span style="color: #01ffff;">cieńszy</span><span style="color: #01ffff;"> aż na końcu przybrać formę łańcuszka jaki się nosi na szyi bardzo takiego delikatnego. Niestety nie słyszałam co mojej mamie mówiły cyganki, ale ten</span><span style="color: #01ffff;"> łańcuch</span><span style="color: #01ffff;"> był już tak długi i ciężki, ze próbowałam z niego wyjąc te ręce, próbowałam się uwolnić cały czas trzymając te klucze od domu i auta rodziców. Niestety co było potem to już sie nie dowiem, obudził mnie budzik do pracy.</span></div></span><p></p>Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-584661603163960872019-08-06T08:41:00.003+02:002019-08-06T08:41:41.121+02:00Mrówki<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> <span style="color: cyan;">Śniły mi sie dzisiaj mrówki, małe i też takie duże. Bylam jakby w lesie i patrzylam, ja te mrowki wspinaja sie na jakis krzak. Caly byl "obrosniety" tymi mrowkami. Byly to mrowki z poczatku male i czerwone, a potem jakby spod nich zaczely wychodzic duze czarne takie lesne i na moich cozach powiekszaly sie . Potem te czerwone jakby utworzyly most, aby te czarne wieksze moglby po nim przejsc na wysoka sosne. Ten most z czerwonych mrowek chwial sie, ale w koncu zaczepily sie do tej sosny i zaczely przechodzic w gore. Nastepnie ruszyly te duze czarne mrowki po tym moscie. Chyba kilka spadlo na ziemie, bo ten most byl bardzo waski, ale za chwile zaczely sie wdrapywac z powrotem. </span></i></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-69748889158793206322019-04-24T22:38:00.001+02:002021-02-02T13:44:22.334+01:00Powrót po latachDrodzy....witam po tak strasznie długiej przerwie. Mój blog prawie umarł, ale do powrotu namówił mnie mój długoletni przyjaciel, który również miewa ciekawe sny. Przez pewne wydarzenia osobiste, na pewien czas utraciłam możliwość zapamiętywania snów :( dopiero od niedawna znów je pamiętam, ale nie zdarza się to już tak jak było dawniej.<br />Nie będę opisywała tutaj co się ze mną działo przez ten czas, to jednak blog o snach, a nie osobiste wywody.<br />Mam nadzieje, ze będę tu częściej zaglądała. Pewnie zapytacie co z zaginionymi - mój dar nadal jest nie zaginał. Natomiast wizji już nie robię. Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-32538868428758438582016-04-05T12:24:00.003+02:002021-02-02T13:45:20.206+01:00Sen o mężu<span style="color: #76a5af;">Dzisiaj miałam sen o moim mężu, w którym to śnie dowiedziałam się, że mój mąż ma raka i nie zostało mu wiele do życia. Opiekowałam się nim prawie do końca, był bardzo wychudzony, pełno miał kroplówek. Leżał u nas na łóżku, a ja się bałam wyjść z pokoju, że umrze gdy mnie nie będzie. Zamieniałam mu pampersa, był strasznie chudy, nic już nie jadł...Było mi smutno, że w taki sposób przyjdzie mu umrzeć. Choć z drugiej strony cieszyłam się, że koniec nastąpi szybko i nie będzie się długo męczyć....<br />Jestem ciekawa co ten sen może oznaczać?</span>Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-14825447954343235902016-03-31T07:49:00.001+02:002016-03-31T07:49:40.877+02:00Sen o ufo i III wojna światowa<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #76a5af;">Nie wiem w sumie od czego zacząć, Miałam dzisiaj dwa niesamowite sny tak realne jak nigdy dotąd. Fakt, dawno nie pisałam...aż wstyd, ale obowiazki domowe i brak weny i zmęczenie, nie pozwalało na to. Proszę wybaczyć...mam nadzieję, że ktos to jeszcze czyta? sny miałam oba dzisiejszej nocy tj. 31.03.2016.<br /><b><br />Pierwszy sen:</b><br /><br />Jestem u siebie w rodzinnym domu. Siedzimy w kuchni z moimi rodzicami, moim synem, niezyjącą babcia od strony taty, moim psem i kotem, który też już nie żyje. O czymś rozmawiamy i jemy chyba sniadanie, czuję smak kanapki z pomidorem, czuję zap[ach sera, herbaty... Za oknem jest jasno, ale nie świeci słońce, wygląda to tak jakby to była poświata od śniegu. W pewnym momencie kątem oka widzę przelatujący obiekt ufo w ksztalcie czarnego bądź bordowego auta bez kół - taki ma kształt, ale wiem, że to jest ufo a nie samochód. Mówię do rodziców, że "chyb ufo przyleciało". Oni tak jakby nie reagują na te słowa i rozmawiają dalej. Mój syn bawi się na górze domu. Nagle dom zaczyna wibrować i podnosić się do góry. Czuję, że lecimy w powietrze i faktycznie mijamy sosny na naszym ogrodzie i wznosimy się coraz wyżej. W pewnym momencie orientuje się, że już nie ejstem w kuchni swojego rodzinnego domu, ale w miejscu bez przestrzeni jakby, nie czuję, że to jest pojazd ufo tylko, że jestem gdzieś jakby w jakimś wymiarze.Moich mojej rodziny nie ma ze mną a ja najduję się w pozycji lezącej, czuję swoje ciało i mam świadomość, że zaraz coś się wydarzy. Przelatuje przez kolejne tunele, lecę i podziwiam kolory i doznania, bo dany kolor i struktura takiego tunelu ma wpływ na moje samopoczucie. Co ciekawe nie czuję strachu jak przy innych filmach z ufo, ale błogi stan, jestem w koncu wypoczęta, choć czuję lekki ból i dretwienie prawego ramienia i barku, gdyż obie ręce trzymam sobie za głową. Nagle widzę jak ztakiego tunelu o strukturze prostokąta leci w moją stronę dokladnie w stronę podbrzusza maly ciemny prostokąt. Boje się, że będzie bolało jak zacznie wnikać w moje ciało. Nagle całą sobą czuję, że strach mnie opuszcza, trkatuję to już normalnie. Pojawia mi się myśl taka, że oni chcą pobrac ode mnie komórki jajowe, a ja mam ich bradzo mało, ze względu na swoją chorobę w rzeczywistości. Głośno mówie "stop, nie zgadzam się". Wtedy słyszę wyraźnie głos w głowie " nie ma powodu, zwiekszyliśmy ich ilość i jakość. Od kwietnia do października zgodzisz się, żebyśmy je pobierali bo maja dużą wartość". W tym momencie znowu jestem na moment przy stole ze swoimi rodzicami synem i babcia i nasz dom powoli opuszcza się na ziemię. JEstem z nimi przez chwilę, a potem czuję, że się obudziłam we własnym łóżku. Kolo mnie mąż, po mojej prawej stronie łóżeczko ze śpiącym synem. Od pasa w dół jestem jakby troche sparalizowana, bo nie czuję nóg, ale za chwile to dziwne uczucie przechodzi i mam odwagę ruszyć ręką i nogą. Nie otwieram jednak oczu, bo boje się, że moglabym ich zobaczyć choć wiem, że ich nie ma, bo to był tylko sen.<br />Moje prawe ramię i bark sa zdretwiałe i czuje ból. Przekręcam się na lewy bok i próbuję dalej spać.<br /><br /><b>Drugi sen:</b><br /><br />Jestem w rodzinnym domu są moi rodzice, pies i moj synek. Jest zima chyba styczeń i trwa wojna. siedzimy w kuchni oglądając jak samoloty ze soba walczą. Boimi się, że zaczną tu spadać. Samoloty są różne, migi, f16 i jakies dziwne ktorych jeszcze nie widziałam, przypominające płaszczkę z grubym ogonem, oraz helikoptery typu cobra i takie o bardzo oplywowym ksztalcie - te modele widzialam na internecie, ale sie nie znam, wiec nie powiem co to za jedne. <br />Nagle widzę, jak kilka samolotow zostalo zestrzelonych a piloci się katapultują...<br />dwóch czy trzech spada na nasze sosny w ogrodzie i drzewa sąsiada z na przeciwka. Piloci zyją i zaczynaja schodzi po drzewie na dol i udawac sięm do ucieczki. NAgle przyjeżdża polska kawaleria i inni poslcy zolnierze. Maja mundury reprezentacyjne, co mnie bardzo dziwi. Jeden zolnierz, ktory katapultowal sie wyladowal na naszej sosnie i zolnierz kawalerzysta probuje zmusic swojewgo konia, ktory jest czarny do przeskoczenia naszej siatki ogrodzenia. Udaje mu się to z rozbiegu. Na ogrodku jest tez moj pies, ktory zaczyna obszczekiwac tego konia i jakby bronic tego zolnierza, ktory sie katapultowal. Mam wrazenie ze te na koniu mojego spa zastrzelil, bo spyszalam strzal, ale nie bylam w stanie patrzec na to. Ogarnela mnie straszna zlość...na usta i w glowie cisnely mi sie najgorsze przeklęństwa jakie znam. Krzyczę je przez balkon na górze całą we łzach do tych polskich zolnierzy, ze zamiast wroga oni zabijaja mojego psa. Oni zaczynaja mierzyc teraz we mnie, maja jakies staregop typu karabiny i wciaz te mundury reprezentacyjne z rogatywkami na glowach. Jest snieg, zimno. Nagle do moich nog przybiega pies- moja mama wpuscila go z ogrodu, czyli jednak go nie zabili.<br />Nagle na niebie znowu przylatuja te dziwne samoloty a ksztalcie plaszczki z grubym ogonem i te oplywowe helikoptery. Kilka samolotow-plaszczek straca te helikoptery. Jest straszny huk i zamieszanie, slychac wybuchy strzelanie. Zamykamy sie z rodzicami w domu i zaczynamy sie chyba modlic. Boimy sie, że to juz nasz koniec, bo wszystko dzieje sie wokol naszego domu. Nagle budzi mnie budzik, ktory maz nastawia sobie do pracy...</span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-76628890356791610112014-05-10T08:24:00.001+02:002014-05-10T08:24:31.546+02:00Mój pies<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-size: large;">Dzisiaj miałam sen o moim psie. Niby gdzieś uciekł, ale przyszedł później czy mój tata go przyprowadził - już nie pamiętam. Rzecz dzieje się w kuchni naszego dawnego mieszkania, siedzę tam z mamą i wyłapujemy mini pchły z sierści mojego psa. On się wierci. Widzę, że nie ma powieki, w sensie jest ona zdarta nad prawym jego okiem. Mówię do mamy o tym, a ona mi odpowiada, ze to już nie pierwszy raz. Głośno zastanawiam się czy nie powinnam zabrać psa do weterynarza na zszycie, to oko wygląda w porządku, ale dookoła jest łysa rana i do tego lekko krwawi. Te dziwne pchły sa czerwone takie malutkie jak okruszki najmniejsze od chleba. Chcę je zobaczyć pod mikroskopem, ale ciężko mi je złapać , bo wysoko skaczą. Potem przychodzi do kuchni mój tata i jest niezadowolony, że z mamą czyścimy psa w mieszkaniu. </span></span><br />Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-36178203538133507282014-05-07T12:27:00.000+02:002014-05-07T12:27:05.421+02:00Zaległe sny<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-size: large;">Dawno nic tu nie pisałam, opuściłam bloga i jakoś nawet dobrze mi z tym było/jest. Od kilku miesięcy mam duże pozytywne zmiany w życiu i jakoś nie mam weny na spisywanie snów. Same sny też jakoś kiepsko zapamiętuję. Niemniej jednak ostatnio są 3 główne wątki, które się pojawiają w międzyczasie jak śnię o różnych "dyrdymałach powiedzmy. te wątki to:</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-size: large;"><br />a) ktoś chce skrzywdzić moją rodzinę (rodziców, babcię, męża)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-size: large;">b) wątek apokaliptyczny (wojna, ataki nuklearne itd)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-size: large;">c) sny ze zmarłymi (głównie moja ś.p babcia, która jak wiecie zmarła w zeszłym roku w lato)</span></span></div>
<span style="color: #a2c4c9;"><br /><span style="font-size: large;">Miałam sen o tym samolocie z Malezji, którego do tej pory nikt nie znalazł. śniło mi się, ze on spadł na dżunglę i dlatego nie mogą go odnaleźć, bo szukają w innym miejscu. Ciekawe czy mój sen się sprawdzi. Z wątku apokaliptycznego to śniły mi się wojny na terenie Polski, jakieś wybuchy atomowe i ja uciekająca z rodzicami i właśnie zmarłą babcią do schronów przeciwatomowych.</span><br /><span style="font-size: large;">śnił mi się też 2 razy śp. prezydent Kaczyński z żoną, a w ostatnim śnie nawet dostałam jakby od nich informację, ze dojdzie do zamachu terrorystycznego na Polskę. Odnośnie snów o zmarłeś babci to ona często śni mi się i w tych snach zawsze jest dla mnie albo nie miła, albo jest na mnie zła i patrzy się na mnie spod oka. Miałam też sen o wielkiej fali a właściwie inwazji szczurów, atakowały mnie też pająki...Z wątku zagrożenia mojej rodziny to albo ktoś chce skrzywdzić mojego męża i ja się z tą osobą szarpię i bronię męża, albo śni mi się, że ktoś chce zaatakować moich rodziców i też przed złymi ludźmi ich muszę bronić. </span></span><br /><br />Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-16916719722720069582014-03-01T11:15:00.001+01:002014-03-01T11:15:19.325+01:00Sny o babci<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #9fc5e8;">Ostatnimi czasy śnią mi się rożne rzeczy, ale po przebudzeniu słabo pamiętam. Jednak z ostatnich 2 dni sny nie dają mi spokoju. Te zapamiętałam za dobrze. śni mi się bardzo źle moje jedyna babcia. Mam z nią koszmary, że coś jej grozi i coś się z nią dzieje. I tak przedwczoraj miałam koszmar, który rozgrywał się u mnie w rodzinnym mieście i w domu moich rodziców. Byłam w tym śnie ja i moja mama. Czekałyśmy na babcię, która miała Nas odwiedzić w sobotę przyjeżdżając z pobliskiej miejscowości pociągiem. Babcia była ubrana bardzo modnie i ładnie w jasne ubrania, chyba płaszczyk prochowiec - takiego nigdy u niej jeszcze nie widziałam. byłam tym zaskoczona, ale mile i podobał mi się taki nowoczesny wizerunek mojej babci. Po jakimś czasie spędzonym ze mną i mamą babcia wstaje i mówi, że musi już wracać do domu, że ucieknie jej ostatni pociąg. My zaskoczone, bo myślałyśmy, że babcia u Nas zanocuje. W końcu jest weekend...Babcia jednak bardzo stanowczo odmówiła i odprowadziłyśmy ja na przystanek pkp, który wyglądał jak zwykły przystanek autobusowy. Na tym przystanku było kilkoro innych nieznanych osób. Pożegnałyśmy babcie i wróciłyśmy do domu. Potem sen przeskoczył i znowu ta sama sytuacja: babcia jest u Nas na następny dzień (niedziela) i również nie chce nocować, mówi, że u siebie czuje się dobrze i martwi się o dom. Odprowadzam ją sama na przystanek, ale ona każe mi wracać, bo zaczyna padać deszcz. ja odchodzę, ale jestem ciekawa czy babcia wsiądzie do pociągu. Babcia jak tylko traci mnie z oczu rozpina parasolkę i idzie w kierunku swojej miejscowości na piechotę. Naglę widzę, że ktoś (jakiś mężczyzna) wyskakuję na drogę za babcią i wyrywa jej momentalnie parasolkę. Zaczynam biec w tamtym kierunku, ale jest to bardzo daleko i zanim dobiegam to babcia ma porwane na sobie ubranie i nie ma torebki. Udaj, że mnie nie widzi, chociaż próbuję jej pomóc. Idzie przede mną na ten przystanek i tam znowu udając, że mnie nie widzi, staje pod wiata przystanku, bo już mocno pada deszcz. Jakiś starszy Pan podaje jej przeciwdeszczową kurtkę, która jest w kolorze miodowym, ale przezroczystym, także widać, ze babcia ma prawie gołe piersi i plecy, a reszta ubrania jest podarta. Słysze głos babci, która mówi do tego mężczyzny: "dziękuję Panu za kurtkę teraz nie będę taka goła". Jestem strasznie wstrząśnięta tą sytuacją i tym, że babcia mnie ignorowała. Budzę się z szybkim biciem serca i jakimś niepokojem.<br />Natomiast dzisiaj sen był inny: oto dzwonię do babci z telefonu komórkowego i po 2 sygnałach odbiera jej znajoma, dziwię się, że ona jest u babci. Za to "ciocia" mówi mi okropne rzeczy: " Jak dobrze, że zadzwoniłaś, z babcią jest bardo źle.". Pytam: "Co się stało?" , a ona odpowiada mi: " Próbowała coś ugotować, ale albo się poślizgnęła,albo miała zawroty głowy, albo się potknęła i cały wrzątek z garnka wylała na siebie!". W głowie pojawiła mi się myśl, ze babcia teraz jest cała w ranach w szpitalu i cierpi i muszę o tym zawiadomić swoją mamę. Bardzo się tym wystraszyłam i nagle usłyszałam głośne pukanie do drzi 3 razy - w tym samym momencie otworzyłam oczy, byłam wystraszona, miałam dosłownie wrazenie, ze ktoś jest za drzwiami sypialni i puka do moich drzwi. Lampka nocna była zapalona całą noc. <br /><br />Bardzo się martwię o babcię, jak dotąd u niej wszystko w porządku. Wiem, że sny powinno się czasami odczytywać na odwrót, ale miewałam nie raz sny prorocze i boje się, ze to jest jeden z takich snów....</span></span></span></b></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-82904138769296847752014-01-23T08:51:00.002+01:002014-01-23T08:52:16.835+01:00Wycieczka do Egiptu i zombie...<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #9fc5e8;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Miałam sen o wycieczce do Egiptu, na której byłam z mężem. Przybyliśmy pod jakąś świątynię pewnego egipskiego boga - teraz nie pamiętam nazwy - kiedy okazało się, że zaraz będzie ona zamknięta dla zwiedzających. Byliśmy za późno. Nie moglibyśmy obejrzeć wszystkiego, więc uzgodniliśmy, że pójdziemy obejrzeć tylko najważniejsze miejsca. byłam trochę zła i zawiedziona tym, że przyjechaliśmy tam tak późno. Zwiedzając mijaliśmy wielu turystów. W pewnym momencie zauważyłam swoje koleżanki ze studiów. One też tam były i zwiedzały, a właściwie wracała już ze zwiedzania. Powiedziały Nam nazwy miejsc, które koniecznie powinnyśmy zobaczyć, a które powinniśmy sobie darować. Nazw tych miejsc nie pamiętałam po przebudzeniu.<br />W międzyczasie obudziłam się i zmieniłam pozycję na łóżku. Za chwilę zasnęłam i pojawił się nowy sen. Oto jestem na paradzie ku czci prezydenta USA. Jest pięknie i kolorowo, ale policja wszędzie pilnuje porządku. Parada jest wspaniała i rozciąga się na kilka ulic. Jestem w wielkim mieście gdzie są wieżowce, ale nie mam wrażenia, że to jest gdzieś w USA. Nagle zauważam w tłumie kolegę z czasów licealnych, w którym potajemnie się zakochałam, jak większość dziewczyn z mojej klasy. On mnie zobaczył i zaczął iść w kierunku wielkiego wysokiego bloku. Poszłam za nim, byłam ciekawa co u Niego słychać po tych tylu latach od czasów liceum. Weszłam za nim do bloku. blok był stary, ze starą klatką schodową i starymi windami. Weszłam do jednej z wind i dojechałam na któreś piętro. Chodziłam po dużych pustych korytarzach. Blok był jak wyludniony. W pewnym momencie zobaczyłam swojego kolegę, który wszedł w jakiś mniejszy korytarz, poszłam tam, a okazało się, że to było czyjeś mieszkanie, właściwie łazienka i ten kolega miał brać tam prysznic. Zaczęłam rozmowę z Nim, przyszła jakaś kobieta, niby jego dziewczyna. Poczułam się zazdrosna. Czekałam aż on weźmie prysznic. Kiedy wyszedł, próbował mnie pocałować, ale przerwał Nam dziwny dźwięk. Wyszliśmy we trójkę na ten duży korytarz i z windy, która się otworzyła wyszło Zombie. Wyglądało jak człowiek tylko o szarej skórze, ze spiczastymi uszami i głową bez włosów. Zaczęliśmy uciekać w dół po schodach, ale zaraz tych zombie było coraz więcej. Uciekliśmy do jakiejś windy, zjechaliśmy gdzieś chyba na dół. Potem wyszliśmy na dwór. Zombie za Nami, było ich sporo, ale jakoś ich się nie bałam. Uciekliśmy w tłum tej parady. Czułam się bezpieczna, ale po drugiej stronie ulicy w tłumie zobaczyłam jednego zombie, który na mnie patrzył. Po tym obudziłam się.</span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-33826239001706809232014-01-14T09:41:00.003+01:002014-01-14T09:41:22.040+01:00Pająki<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: "Helvetica Neue",Arial,Helvetica,sans-serif;"><span style="font-size: large;">Pamiętam ze snu, że było w nich pełno dużych pająków takich jak tarantule. Było pełno pajęczyn. Na początku snu pracowałam w jakimś wielonarodowym barze, bo ludzie rozmawiali tam w różnych językach. Byłam tam kelnerką. Miałam sympatycznego szefa, który właśnie powiedział mi, że powinnam z nim wyrzucić stare szafy. Szafy stały na ulicy w moim rodzinnym mieście i były w pajęczynach, jak jedną otworzyłam to zobaczyłam dużego czarnego pająka. Bardzo się wystraszyłam. Potem gdzieś byłam w jakimś pokoju z balkonem, bardzo dużo było tam pajęczyn, bałam się, że zaraz na mnie skoczy jakiś pająk. Miałam pokój chyba wysprzątać, a znalazłam skuloną w kącie młoda dziewczynę, niestety nie żyła - skojarzyłam sobie, że to pewnie robota pająków. </span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-83246487248821747762014-01-11T14:38:00.002+01:002014-01-11T14:38:46.278+01:00Morderstwo<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #a2c4c9;">Miałam dzisiaj sen w którym doszło do morderstwa mojego męża. Działo to się podczas jakiejś wojny domowej, nie wiem w którym kraju. wpierw mój mąż został zaatakowany w tłumie nożem przez mężczyznę i ugodzony w okolice serca. Ja próbowałam ten nóż wyciągnąć i zatrzymać rękę mordercy, ale zostałam sama dźgnięta przez niego. Pamiętam, ze wołałam o pomoc i nagle zapadła ciemność, pamiętałam obraz: leże obok męża i uciskam jego ranę oraz swoją. Obudziłam się,a następnie znowu zasnęłam i ten sen powrócił. Tym razem we śnie budzi mnie jakiś Brytyjczyk i mówi do mnie po angielsku, ze jesteśmy w brytyjskim klasztorze i mamy w przebraniu uciekać, bo już wiedza, ze tu jesteśmy. Otrzymuję informację, że mój mąż jest jeszce słaby, ze był bliski śmierci, ale wyzdrowiał. Jestem teraz przy Nim i on opierając się na moim ramieniu schodzi ze mną po bardzo wąskich, starych, drewnianych schodach gdzieś w dół tego klasztoru. Słychać strzały i tylnym wyjściem, ładujemy się do jakiegoś starego samochodu jak z lat 60tych. Prowadzą go Ci mnisi, ale ubrani po świecku, bez habitów. Mówią do mnie cały czas po angielsku, ze muszą Nas wywieźć poza miasto, ale nie wie czy to się uda. Wtem zatrzymuje nas seria z karabinu maszynowego. Uciekamy z auta. Jeden z tych mnichów zostaje ranny w głowę, krzyczę: "snajper, snajper" i przede mną otwierają się jakieś drzwi duże i wpadamy tam pod odstrzałem. Jest tam pełno ludzi, bronią Nas , mają różna broń, ale jesteśmy już otoczeni. Udaje mi się ukryć męża. Następnie zostaję załapana i ktoś chce mi nałożyć kajdanki, wyrywam się i z całych sił chyba komuś wbijam nóż. Uciekam w głąb miasta. Budze się i nie mogę zasnąć przez kilka minut. Dopiero po chwili sen znowu mnie morzy i powracam do tego snu. Tym razem jestem poza miastem. Jest ze mną mąż. Krajobraz jakby pustynny, ale to nie pustynia. Uciekamy na piechotę, musimy dostać się do jakiegoś domu, on częściowo jest jakby zrujnowany. Niestety z daleka nadjeżdżają samochody. Uciekamy i drogę nasza przecina rodzina z Polski - turyści, mowie im: "uciekajcie stad, jak się dowiedzą, ze z Nami rozmawialiście to i Was zabiją". Oni chcą Nas uratować, ale z obawy o ich życie odmawiam. Mój mąż wciąż jest słaby i nic nie mówi. Jednak udaj się Nam dotrzeć do tego domu. Czekają już tam na nas ludzie, ale ich jest tak mało, Nas jest dwoje, wiem , ze nie mamy szans. Nagle drzwi zostają rozwalone i Ci ludzie, sami mężczyźni, wbiegają i rozdzielają mnie i mojego męża. Nie wiem co się z nim dzieje. Jestem sama w otoczeniu mężczyzn poza tym domem. Wtem słyszę głos mojej zmarłej niedawno babci, która mówi: "Twój mąż nie żyje", "Jak to nie żyje?". ona odpowiada "Został przez nich zastrzelony". Czuję złość i wściekłość, rzucam się na jednego z tych mężczyzn w odwecie. Gdzieś mi mija mój pies, wołam go po imieniu, lecz mnie nie pamięta i nie chce przyjść, pojawiają się tez moi rodzice i nagle znajduję się nie na tej niby pustyni tylko na podwórku w swoim rodzinnym domu. Nadal siedzę okrakiem na mężczyźnie, którego przed chwilą powaliłam na plecy. Uciskam mu oburącz klatkę piersiową, mostek, mówię w myśląc "Boże dopomóż" i w tym momencie z krzykiem wciskam swoje ręce w jego ciało, jest pełno krwi, facet krztusi się krwią, która wypływa mu z ust. Miażdżę mu klatkę piersiową, serce i płuca, jest jednak wielka krwawa miazga. Płacze i czuję chęć zemsty na nich wszystkich za mojego męża. </span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-78429755417813051672014-01-08T07:35:00.003+01:002014-01-08T07:35:50.009+01:00Rodzinne spotkanie<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Sen dzieje się na rodzinnym spotkaniu u mojej babci. Zostałam zaproszona ja przez męża mojej siostry ciotecznej, z którą na co dzień prawie nie mam kontaktu w rzeczywistości. Na tym spotkaniu jest ten mąż, ja, babcia, moi rodzice, rodzice mojej siostry ciotecznej (mój wujek z ciocią) oraz rodzice męża mojej siostry ciotecznej. Samej siostry nie ma. Natomiast chyba gdzieś jest jej syn, chociaż go nie widzę w tym śnie, ale wiem, że jest gdzieś koło domu babci. Jestem niezdecydowana co mam na siebie założyć na to spotkanie. Idę do małej kuchenki babci i zaczynam myć podłogę, poślizgnęłam się na mokrym linoleum i upadłam. Babcia ma stary typ mopa i trzeba go ręcznie wyciskać. Robię to, wtem wchodzi babcia do tej kuchenki i mówi mi: "co przewróciłaś się? i po co zmywasz tę podłogę poradziłabym sobie". Wchodzi moja mama i mówi, że mogę coś sobie wybrać co zostawiłam kiedyś u babci do ubrania się. Otwiera mi szafę w drugim pokoju i oglądam : sukienkę oraz spodnie, bardziej przemawiają do mnie spodnie, ale wtem wchodzą zaproszeni goście, wiec nie mam już czasu na przebranie się. Znowu jestem w tej małej kuchence. Staram się umalować, ale nie wiem co pasuje mi do tej zwykłej bawełnianej sukienki. Może będę jednak bez makijażu. Maluję sobie tylko jedno oko na próbę, ale zapominam je wytrzeć i tak siedzę w tej zwykłej kiecce z jednym umalowanym okiem. Wszyscy są mili i zadają mi dużo pytań o moje życie itd. rozmawiamy na temat małżeństwa mojej siostry ciotecznej, gdyż wg rodziny jej męża ona się z niego nie wywiązuje i nie zajmuje się ich dzieckiem. Nie wiem co im doradzić i mówię, ze może nie potrzebnie był ślub. Opowiadam co mi kilka lat temu mówiła siostra na temat męża i jego rodziny - obgadujemy ją wszyscy i ja się z tym źle nie czuję. W pewnym momencie ktoś wyciąga 3 jajka niespodzianki niby dla tego dziecka - syna mojej siostry ciotecznej, a ja podnoszę głos i mówię, ze powinien jeść słodycze tylko raz w tygodniu, bo mu się szybko zęby popsują, bo te jajka nie zawierają samego cukru tylko jakieś 2 chemiczne dodatkowe i one są bardzo szkodliwe, że te jajka niespodzianki produkowane w Polsce mają inny skład od tych oryginalnie wytwarzanych z Niemczech. Wszyscy są zdziwieni tą moją wiedzą i odzywa się mama męża mojej siostry i mówi:" o widzicie? jaka rozsądna! szkoda, że to nie ona jest zoną mojego syna". Jestem tym stwierdzeniem zawstydzona. Jest mowa o tym co zrobiła ostatnio moja siostra, moja ciocia wygląda na bardzo zmęczoną i zmartwioną, ale mimo to mówi coś o pieniądzach, ze ich mają bardzo mało, bo ona wciąż je na przyjemności wydaje. Zaczyna płakać, a wszyscy ją pocieszamy. Potem chyba ojciec tego mojego szwagra pyta się mnie czym się zajmuję na co dzień, kim jestem z zawodu. Mówię mu wszystko a on wydaje się zainteresowany tym co mówię. Potem mówię wszystkim, ze tak naprawdę to mąż mojej siostry tu mnie sprowadził, bo poprosił mnie czy nie mogłabym przyjechać tu i porozmawiać. Moi rodzice są dumni ze mnie z tego, ze myślę rozsądnie, a rodzice męża mojej siostry widocznie żałują, że wybrał ją, a nie mnie na swoją żonę. Powiedziałam, ze niestety już jest za późno, bo ja już mam męża i jestem bardzo szczęśliwa. </span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-75701807383955765812014-01-02T08:56:00.004+01:002014-01-02T08:56:57.391+01:00Kolejka podmiejska<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Na wstępie witam wszystkich w Nowym Roku 2014, życząc wszystkiego dobrego na kolejne 365 dni! :) <br />Dzisiaj miałam sen, dość dziwny, mianowicie śniło mi się, ze miałam wrócić do domu kolejką podmiejską. Sen dział się w niedzielę, gdyż wiedziałam, ze kolejka odchodzi ze stacji co godzinę do mojego rodzinnego miasta. Stojąc tak na peronie spotkałam swoją koleżankę z liceum, którą znam jeszcze z czasów zerówki. Ona opowiedziała mi co było ostatnio w szkole, na lekcji geografii. Byłam tym zdziwiona, bo przecież nie byłam w szkole raptem tydzień, ona powiedziała mi, ze była kartkówka, trzeba było sobie wybrać dowolną literę z alfabetu i na tej podstawie napisać wszystko co zaczyna się na wybraną literę a co ma związek z geografią, czyli np. litera "t" trzeba było napisać słowo "tatry", "tundra", "tajga", "tornado" itd. Uznałam, ze to łatwizna i tez jej powiedziałam o tym. Następnie sen przeskoczył i z tą koleżanką znalazłam się pod jej domem, tam stał koń brązowy na jej podwórku, który należał do jej starszej siostry. Duży ładny koń, osiodłany z uzdą w pysku, czekał na jazdę. Moja koleżanka poszła do domu po coś, a ja czekałam przed bramą, która była otwarta. Wyjrzał jej tata, który wyglądał jak mąż tej starszej siostry i zapytał mnie czy nie chcę czegoś do picia. Podziękowałam. Potem z koleżanka pobiegłyśmy skrótem na tę kolejkę, bo miałyśmy tylko 10 min do odjazdu do naszego miasta. Po drodze zatrzymałyśmy się na chwilę, spojrzałam w torebkowe lusterko i poprawiałam włosy i makijaż, nagle zobaczyłam jak kolejka stoi na stacji i dobiegłszy do niej, zaczęła zamykać drzwi i odjeżdżać. Zaczęłam biec wraz z kolejką i walić w drzwi, zostały otwarte. Wpadłam i usiadłam z biletem w reku, oglądałam go i chyba go skasowałam , ale nie w tym miejscu co powinnam. W kolejce było kilka osób, ale była dość pusta, gdyż była to niedziela. Wyjrzałam przez okno, kolejka odjeżdżała, a moja koleżanka stała i machała mi, odmachałam jej. Minęliśmy jedną stację i nagle zdałam sobie sprawę, ze kolejka wjeżdża już w centrum mojego miasta, pomimo, że nie ma tam torów, były kiedyś przed wojną, a teraz widzę, ze ta kolejka raz jedzie po asfalcie, a raz wjeżdża na te stare przedwojenne tory, które teraz widzę, ze zostały odsłonięte. Ucieszyłam się i zaraz pomyślałam o mamie, że będzie miała fajnie z centrum miasta dojeżdżać do babci. Kolejka przejechała przez główną ulice i zatrzymała się przy sklepach. Pomyślałam, ze to fajny pomysł, ze zdecydowali się na powrót tej kolejki, ale jednocześnie zastanawiałam się co ludzie z okolicznych domów powiedzą, na ten hałas.</span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-2464354475387242962013-12-24T08:32:00.002+01:002013-12-24T08:32:29.527+01:00Życzenia Świąteczne<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana,sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b><span style="color: #93c47d;">Gdy zima przybywa,<br />
Boże narodzenie z nią idzie krok po kroku<br />
i przynosi prezenty co roku.<br />
Pierwsza gwiazdka błyska na niebie<br />
i dom w kolędy śpiewie.<br />
Złotym blaskiem choinka świeci<br />
na co czekają wszystkie dzieci.<br />
Zwierzęta do nas przemawiają<br />
na to wszyscy czekają.<br />
Święty Mikołaj do nas przychodzi<br />
p same prezenty wszystkim rozwozi.<br />
Boże narodzenie cichy świat,<br />
Boże narodzenie choinki blask.</span></b></span></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://mojapolskadomowa.blox.pl/resource/choinka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://mojapolskadomowa.blox.pl/resource/choinka.jpg" width="340" /></a></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-38286706247467412882013-12-06T07:55:00.000+01:002013-12-06T07:55:28.619+01:00Znowu sen o III Wojnie Światowej<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #a2c4c9;">Sen bardzo mnie wymęczył, na tyle, że rano się obudziłam strasznie zmęczona i ciężko mi się oddychało jakbym przebiegła maraton! Sen miałam jakoś nad ranem...Śni mi się, że jestem gdzieś za granicą i wybucha III WŚ, wybucha ona w Syrii. Jestem na brzegu morza i widzę 3 statki wojenne, które zbliżają się w moim kierunku. Koło mnie chaos, ludzie przerażeni uciekają. Pojawia mi się myśl w głowie, że zaraz Nas zaatakują i uciekam z innymi do bunkrów. Przewodzę grupie osób, mówię im, żeby założyli sobie coś na twarz jeśli nie mają ze sobą maseczek chirurgicznych, bo będą puszczać gaz i dzięki temu unikniemy zatrucia. Część osób robi to o co proszę, cześć mnie nie słucha. Jst tam moja przyjaciółka, która jakby w tym trudnym momencie odwraca się ode mnie, co mnie bardzo boli. Jest teraz z inną dziewczyna, niby to jej nowa przyjaciółka, ale ja nie mam czasu na rozmowę z nimi i te sentymenty. Zamykam szybko bunkier i czekamy. Jesteśmy cicho tak żeby Nas nie znaleźli chociaż wiem, że do tego dojdzie. Słychać wybuchy i przytłumione krzyki ludzi. Nagle ktoś wali do drzwi bunkra, ludzie rzucają się żeby je otworzyć. Otwieramy i wpada około 5-6 osób poparzonych tym gazem, wraz z nimi ten gaz wdziera się do bunkra, wszyscy kaszlemy, bo piecze Nas w gardła. Przez moment otwarcia tych drzwi widzę żołnierzy, którzy mają czarne kuloodporne kamizelki i dziwne karabiny, dużo większe niż kałasznikowy. Niby to sa żołnierze amerykański, ale nie są nam przychylni.Wszędzie latają helikoptery.<br />Sen przeskakuje i jestem z mężem w Norwegii u mojej znajomej w jej starym domu. Uciekliśmy tam przed wojną, chociaż i tu lada dzień mają się pojawić żołnierze. Siedzimy w domu u niej i jej mamy. Jest tam też mój tata. Moja znajoma zachowuje się naturalnie, jest lato, chodzi w krótki spodenkach i górze od bikini, a mój mąż się dziwi, że nie jest jej zimno, bo przecież to jest Norwegia. Ktoś dzwoni do drzwi, idę tam wraz z mężem. Widzę stoi grupka ludzi, otwieram i pytam się po angielsku: w czym mogę pomóc? Odzywa się jeden mężczyzna i mówi do mnie również po angielsku, że chcieliby zbudowac sobie w ogrodzie szałas z tego drewna, które jest pod schodami. Mówię mu, że to nie jest mój dom i zapytam właścicielki, żeby poczekali. Idę do znajomej i pytam, a ona wyraża zgodę. Wracam się do drzwi i informuję, że mogą sobie budować schronienie. W tym momencie widzę na fiordzie duże statki wojskowe. Widzę jak ludzie są pchani z całym dobytkiem na te statki, nikt nie chce iść, każdy się boi, żołnierze są bardzo nie mili. Trzeba wejść do wody po pas żeby dostać się na statek. Nie podoba mi się to i sposób jak żołnierze traktują tych ludzi. wiem, że to as uchodźcy z całymi rodzinami. Widze, ze niektórzy zabierają ze sobą ważne sprzęty domowe np kanapy, telewizor, ale muszą to wszystko zostawić na plaży przed wejściem na pokład, ludzie się buntują i dochodzi do awantur. Potem widzę dużo samolotów odrzutowych, wojskowych, które przelatują bardzo nisko. Wracam do środka domu i mówię mężowi, że musi się mnie słuchać i nigdzie sam nie może wyjść, żeby nikt go nie złapał. </span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-50473672430994726182013-12-05T07:54:00.003+01:002013-12-05T07:54:45.292+01:00Sen o zębach i dziewczynka<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #a2c4c9;">Dzisiaj miałam sen o tym, że wypadły mi moje dwie górne przednie zęby tzw. jedynki. Sen był realistyczny na tyle, że w nim czułam smak swojej krwi. Językiem dotykałam się w miejsce po zębach i zastanawiałam się co się teraz będzie działo z moimi zębami, czy da się je wstawić, a może implanty? byłam zmartwiona. Szukałam tych swoich wpadniętych zębów i znalazłam je w jakimś pokoju na podłodze. Najpierw jeden potem drugi. Wzięłam je do ręki i oglądałam.<br />Potem sen przeskoczył i znalazłam się w jakimś domu, gdzie jego mieszkańcy chowali się przed jakimś mordercą, ja byłam opiekunką do dziecka, małej dziewczynki i się z nią ukrywałam. Uciekałam z pokoju do pokoju i chowałyśmy się do czasu aż nie złapano tego mordercy.</span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-2530861634803438292013-11-07T10:29:00.000+01:002013-11-07T10:29:26.028+01:00Autohipnoza<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> Wczoraj odbyłam podróż do jednego z moich w cieleń za pomocą autohipnozy. W tym celu użyłam nagrania wideo mojego dobrego znajomego. wideo znajdziecie wpisując w wyszukiwarkę YouTube "Autohipnoza Podróż do poprzednich żyć. Aurelian Łasasowski" lub klikając na ten link: <a href="http://youtu.be/3fk6bxOQ474" target="_blank">Autohipnoza</a> </span></span><br /><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;">Zawsze obawiałam się hipnoz, szczególnie tych z internetu, gdyż często niestety wykonywane są przez nie profesjonalistów. Tym razem odważyłam się głównie dlatego, że znam Aureliana i wiem, że jeśli mówi iż "nic ci się nie stanie" to będzie to prawda. Musze powiedzieć, że szybko przeszłam w stan zrelaksowania - zupełnie jak przed zaśnięciem. Pokonując kolejne etapy wraz z głosem Aureliana <span class="null">oczami wyobraźni przeniosłam się do Norwegii do roku
1687 (ten rok widziałam wyraźnie), byłam mezczyzna o imieniu Erik, miałam żonę o ciemnych włosach,
synka i córeczkę, a trzecie dziecko było w drodze. Żyliśmy na odludziu wśród gór. Miałam stado owiec ok 40 sztuk i dwa brązowe konie. Przeniosłam się na wiosnę, kwitły drzewa owocowe. Chodziłam boso - widziałam swoje męskie stopy. Nasz dom był z drewna, jakby z bali z małym gankiem i pietrem oraz przylegającym
pomieszczeniem dla zwierząt, gdzie były 2 krowy. Sypialnia na pietrze połączona drzwiami z sypialnia dzieci, gdzie stały 2 łóżka, moja
sypialnia wyłożona skórami zwierząt na podłodze z dużym łóżkiem podwójnym, 2 białe poduszki i kapa na łóżku. Do sypialni prowadziły drewniane schody w
formie jakby drewnianej drabiny. Kuchnia na parterze z "salonem" w którym był kominek z kamienia , duży stół drewniany i ławy plus krzesła,
kuchnia - jakiś kredens. Male okienka dosyć ciemno w środku. Drzwi wejściowe na przeciw drzwi ogrodowych, które po otwarciu pokazały ogródek warzywny i dalej dojście do pola gdzie stały konie i pasły się te
owce. To była jakaś dolina, gdzieś na północy Norwegii, bo na szczytach
ostrych gór leżał śnieg, a wszędzie była zielona soczysta trawa i
prawie zero drzew. </span></span></span><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span class="null"><br /></span></span></span></span><br />
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span class="null"></span></span></span></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><a href="http://www.zwiedzajswiat.pl/zdjecia/zs_import/norwegia/fiordy_zach_nor_mws.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="http://www.zwiedzajswiat.pl/zdjecia/zs_import/norwegia/fiordy_zach_nor_mws.jpg" width="400" /></a></span></span></span></div>
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"> </span></span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span class="null"> </span><span class="null">Za tą dolina było morze.
Sama dolina w kształcie elipsy otoczona zewsząd górami, bardzo wysokimi. Piękne miejsce. Chciałam popatrzeć na siebie w lustrze, które wisiało
obok drzwi ogrodowych, ale ciężko było i nie wiem czy dobrze siebie zobaczyłam. Miałam coś koło 35+ lat, jasne włosy, niewielki kilkudniowy zarost. Moja twarz trochę przypominała twarz mojego taty z czasów jego młodości lecz nie do końca. Natomiast nie dane mi było poznać nikogo z mojego obecnego życia, ani celu mojej duszy tu itd, to o czym mówił autor hipnozy w nagraniu. </span><br /><span class="null"><span class="null"></span><span class="null">Nie mogłam spojrzeć za
siebie inaczej bym wróciła -
tak miałam powiedziane w głowie, mogłam patrzeć przed siebie i na boki.
Moja żona miała coś jak kamizelkę lub gorset założony na biała koszule,
miała tez brązową spódnicę do kostek, chodziła boso jak i ja. Nie
byliśmy
biedni, ale tez nie byliśmy bardzo bogaci. </span></span></span></span></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><a href="http://cudaswiata.files.wordpress.com/2010/05/le-nain-rodzina-wiesniacza.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="278" src="http://cudaswiata.files.wordpress.com/2010/05/le-nain-rodzina-wiesniacza.jpg" width="400" /></a></span></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><br /></span></span></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="null"><span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span class="null">Mniej więcej tak nasze ubiory wyglądały jak na tym obrazie <i> Le Nain - Rodzina Wieśniacza</i>.</span> Jak na
pierwszy raz uważam, ze i tak dużo. Troche się bałam minimalnie tego, ze np nie będę mogla wrócić czy coś, bo nie chcialam stamtąd w ogóle wracać. Jednak wróciłam i faktycznie pamiętam wszystko do tej pory. Zachęcam Was do spróbowania autohipnozy w wykonaniu Aureliana - jeśli nie zobaczycie swoich poprzednich żyć, to chociaż zrelaksujecie się. Ja po tym wszystkim wstałam wypoczęta i bardzo zrelaksowana. Oczywiście nie należy non stop robić tej autohipnozy ponieważ można zaburzyć sobie energetykę. Zamierzam spróbować znowu za jakiś czas może za kilka miesięcy. Po wybudzeniu bolał mnie tył głowy i trochę za oczami, ale podobno to normalne i zaraz przechodzi. <br />Być może to wcielenie jest kluczem do mojej dawniejszej fascynacji Norwegią oraz życiem na wsi ze zwierzętami gospodarskimi - od zawsze chciałam żyć na wsi, ale jakoś nie wyszło mi to do tej pory. Nie spodziewałam sie, że cofnie mnie do XVII wieku, ponieważ nigdy nie fascynował mnie ten okres historii - najbardziej interesującym jest dla mnie wciąż średniowiecze i okres II WŚ i tego spodziewałam się, a tu proszę jaka niespodzianka - ciekawe czy to faktycznie moje poprzednie wcielenie ten Erik z Norwegii z roku 1687 czy jednak mój mózg i wyobraźnia splotła mi figla - ale z drugiej strony - skąd wzięłam tę datę i tak szczegółowy opis tego co widziałam? Może coś w tym jednak jest? :)</span></span></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span class="null"><br /></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-77622581769957232732013-11-05T07:55:00.002+01:002013-11-05T07:55:22.254+01:00III Wojna Światowa<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #a2c4c9;">Dzisiaj miałam sen dotyczący III Wojny Światowej. Był bardzo realny, a jak ja mam bardzo realne sny to czasami one się spełniają, chociaż mam nadzieję, że ten sen się nie spełni. Dostałam w tym śnie przekaz o treści: "Pamiętaj datę: 2025 rok Chiny zaatakują od wschodu Rosję, zapamiętaj ten rok. Rosja nie będzie przygotowana na atak z takiego zaskoczenia i Chiny dojdą do Europy, zaatakują tez Japonię i USA, ale Ci w porę ostrzeżeni przez Rosjan skutecznie odeprą atak i wspomogą Rosję i Europe. Od tego momentu Rosja i USA będą przyjaciółmi na zawsze. Zapamiętaj ten rok". Potem pokazał mi się sen w którym jestem w swoim rodzinnym mieście w swoim ogrodzie i zabieram jakiś przypadkowych ludzi z ulicy do domu. Uciekamy przed gazem. Biegniemy po domu, ja od piwnicy, aż po strych zamykam szczelnie wszystkie okna, żeby ten gaz się nie dostał. Gaz to wielka żółto-biała chmura jakby dymu, która rozpylają żołnierze po ulicach. Widze ich w mundurach w kolorze piaskowym, widzę ich twarze, to Chińczycy. Uciekamy na strych i udajemy , że nas nie ma. wieszam pranie, skarpety i sweter w stylu norweskim. Zawieszam na sznurku. Jeden z tych ludzi zabranych z ulicy mówi mi, ze nie ma skarpet i czy mogę mu dać te co wieszam. Mowie, ze są mokre, a on odpowiada, że może i mokre założyć. Mówię mu, że zejdę na dół i poszukam jakiś skarpet taty. Pytam tez komu co przynieść z ubrań. Dostaję zamówienie na sweter, skarpety, kurtkę itd. Schodzę na dół w towarzystwie dziewczyny i chłopaka. Zachowujemy się bardzo cicho, podaję im ubrania, a oni pakują je do torby. Potem schodzę sama do kuchni i w szafce pod oknem szukam jakiegoś suchego prowiantu. Patrzę przez firankę, ale nie widzę żadnego już żołnierza tylko opustoszałe ulice i lekką smugę tego gazu. Zaczynam żałować, że nie kupiłam na allegro masek przeciwgazowych gdy miałam taką możliwość. Teraz w głowie wymyślam, z czego by tu zrobić filtr przeciwgazowy, myślę, że użyje kilku warstw waty i gazy i mokrego ręcznika, przez , który będę oddychać gdyby coś. Wiem, że moje dzieci są bezpieczne daleko z moimi rodzicami, którzy zabrali je z domu. Potem wchodzę na strych i słyszę jak do domu wdzierają się chińscy żołnierze i mówią po chińsku. Uciekam na dach, mam linę i przywiązuję się do komina tak, że jak wyjrzą na dach to mnie nie zobaczą. Jednak zdaje sobie sprawę, że jeśli użyją kamer termowizyjnych to mnie dostrzegą i tak. Znowu słyszę ten głos: "Zapamiętaj ten rok 2025" i w tym momencie budzę się.</span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-25675214491066372822013-10-25T08:13:00.000+02:002013-10-25T08:13:08.732+02:00Zosia<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #a2c4c9;">Właśnie przebudziłam się po okropnym koszmarze. Śniła mi się córka mojej przyjaciółki-Zosia. Została ze mną pod moją opieką. To się działo niby u mnie w rodzinnym mieście, jednak miasto ze snu nie przypominało wcale mojego rodzinnego miasta. Bawiłam się z Zosią w ogrodzie, nagle zobaczyłam, że przyjechali do mnie do domu niespodziewani goście - siostra taty z synem i wnukami oraz jakieś inne osoby. Mój tata się nimi wszystkimi zajmował. Dojechali tez nasi dobrzy znajomi z mazur. Razem pomagali tacie usuwać złom i gruz z naszego podwórka. Widziałam ich z okna na piętrze mojego rodzinnego domu, jak pomagają wszyscy. Potem znajduję się gdzieś na mieście razem z Zosią i moją mamą, dziewczynka mówi, że musi iść do toalety, więc pozwalam jej iść samej, wiem, że jest rozsądna. Potem chwilę za nią przybiega jeden z wnuków mojej cioci i zaczyna polewać Nas wodą z węża ogrodowego. Krzyczę ze złością na niego, że dopiero co się wykąpałam i wysuszyłam przestań to robić, ale on się śmieje i mimo tego polewa mnie po gołych łydkach. Jestem wściekła, biegnę do sieni - w tym momencie wiem, że to jest ogród i dom mojej babci od strony mamy. Chłopak ma ciemno błąd bardzo kręcone włosy, biorę z tej sieni kij od szczotki/mopu i biegam za chłopakiem po ogrodzie, chcę go uderzyć tym kijem, ale wiem, że nie mogę, bo to nie moje dziecko i mogę mu zrobić krzywdę. Doganiam go i lekko go dotykam kijem po nogach i mówię, nie wolno nikogo polewać, widzę, że nikt Cię nie nauczył niczego. Chłopak się mnie boi, odpuszczam. Kątem oka widzę, ze idzie jakaś gigantyczna złowroga chmura po niebie taka szaro-fioletowo-brązowa. Myślę, że to coś złego się szykuje. W tym momencie zaczynam szukać wzrokiem Zosi, zaczynam wołać, ale dziewczynka się nie odzywa. Wbiegam do domu i widzę swoją ciocię, która zbiera się do wyjazdu. Ona mówi do mnie: wypadałoby się przywitać z jest ciocia Zula - pytam się jej "kto taki?", a ona mówi do mnie jeszcze raz "ciocia Zula". Ja na to" nie znam takiej", ona do mnie wtedy mówi:" trzeba było się przywitać to byś ją poznała i resztę osób". Odpowiedziałam jej bardzo poirytowana już " Ja? Ja mam się z nimi poznawać? to chyba im powinno zależeć na poznaniu się ze mną i moją mamą. O na pewno nie! ja pierwsze się nie będę zapoznawać, co to to nie!". Wybiegłam stamtąd i zaczynam szukać Zosi po ulicach, wołam "Zosia, Zosia". Niestety zero odzewu. Sen przeskakuje i jestem w jakimś sklepie taniej chińszczyzny, chyba jest tam moja zmarła niedawno babcia, towarzyszy mi i swoim ironicznym głosem z uśmiechem pyta mnie " No i jak? wybrałaś coś jeszcze na prezent dla swojej mamy?". Powiedziałam jej, trzymając szklany dzbanek w ręku "nie, jeszcze się zastanawiam", po czym odstawiam ten dzbanek na miejsce. Idę dalej do działu ogrodowego i widzę nową bieliznę męską, bokserki popakowane w paczki, widzę te rękawice ogrodowe. Biegnę do taty , który pojawia się w tym sklepie i mówię mu, zobacz tam jest taka bielizna popakowana, niby bawełniana, zobacz jeśli chcesz, chociaż pewnie to chińskie. No i znalazłam rękawice ogrodowe duże". Mój tata coś tam mówi pod nosem, nie wiem co, dopiero jak podchodzimy do tych rękawic, mówi "Zobacz, to są rękawice do odśnieżania, popatrz co mają w środku". I faktycznie wewnątrz rękawic jest bardzo przyjemne wypełnienie ocieplające. Sen przeskakuje i znowu jestem na mieście szukam Zosi, jestem zdenerwowana, towarzyszy mi moja mama. Mówię mamie" Boże, jak coś się Zosi stało, to ja stracę nie tylko ją, ale też moją przyjaciółkę". Wtem zauważam otwór do jakiejś studni z wodą. Zaglądam tam, woda jest ciut mętna, ale widzę chyba Zosię zaczepioną o drabinkę. Uśmiecha się do mnie, myślę sobie, "dzięki Bogu umie pływać". Rozbieram się, a jest dość chłodno. Znowu patrzę na niebo i ta chmura jest teraz brunatno-ciemno szara i już jest prawie na całym niebie. Jest chłodno zdejmuję adidasy i polar. mówię mamie "złapiesz mnie za kostki stóp". kładę się na ziemi i sięgam po Zosię, ale widzę, że to nie ona a jedynie jakiś mały ledwo urodzony kotek. Wyciągam go, wycieram i naciskam mu klatkę piersiową robiąc masaż. Mama ma ręcznik, owijamy tego kotka. Myślę, ze Zosia tam wpadła do tej studni, za tym kotkiem, czuję się winna i czuję duży strach. Kotek zaczyna oddychać, biorę go na ręce i czuję tak jakbym to ja go urodziła. Moja mama mówi do mnie "widzisz jaki jest malutki, prawie jak noworodek człowieka". Potem kładę go gdzieś tak jakby na liście gdzieś pod krzewem i widzę, jak kotek ssie swoją łapkę. Myślę, że jest głodny. Mówię mamie "powinnyśmy zgłosić zaginięcie i to też na policję". Moja mama patrzy na mnie i mówi, że jeszcze jest czas na to. Widzę jakieś dzieci z daleka i widzę kucyki, na których jeżdżą - pomyślałam, że Zosia lubi zwierzęta i pewnie tam jest. Biegnę tam i wołam ją, ale jest tak dużo dzieci w wieku przedszkolnym. Jednak wszystkie mają coś nie tak z oczami, są chyba niewidome, odwracają się w moim kierunku, bo słyszą jak wołam Zosię, patrzę, na te dzieci i nigdzie jej nie widzę. Odwracam się i nie ma jej też na tych kucykach. Jestem przerażona i boję się konsekwencji. Nagle spoglądam w niebo i widzę tę czarną chmurę już dokładnie nad miastem, jest ogromna i wiem, że to nie wróży nic dobrego. Budzę się.</span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-86097994134135925382013-10-23T12:02:00.001+02:002013-10-23T12:02:33.641+02:00Babcia<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #a2c4c9;"><span style="font-size: large;"><span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;">Ci, którzy śledzą moje kolejne wpisy, wiedza, ze w sierpniu tego roku zmarła moja babcia, z która mieszkaliśmy z przerwami ponad 30 lat. Obiecałam Wam wtedy napisanie posta na temat okoliczności jej śmierci. Nie będę podawać szczegółów odnośnie jej zdrowia, ale chciałam opowiedzieć o tym co się działo przed śmiercią i po śmierci. <br />Otóż babcia była dosyć specyficzną osobą. Zawsze musiała postawić na swoim i nawet jak była w błędzie to starała się tak poprowadzić sytuacje, żeby mimo błędu wyszło na "jej". Przez wiele lat była typową teściowa z żartów, dogryzała mojej mamie, gdy mojego taty nie było w pobliżu. Mieliśmy trochę spokoju, gdy wyprowadziliśmy się po 10 latach wspólnego mieszkania do bloków, ale nie trwało to krótko, bo wkrótce zmarł mój dziadek i babcia mieszkała w domu sama ledwo radząc sobie z ogarnięciem dużego domu pod względem finansowym. Do tego zaczęła mieć kłopoty ze zdrowiem i po kilku latach moi rodzice wraz ze mną ponownie przeprowadziliśmy się do babci w celu pomocy jej w utrzymaniu domu, no i żeby ktoś był blisko jeśli się źle poczuje. Mojej mamie nie podobał się ten pomysł i nie chciała tam wracać. <br />Przez kilka lat nawet było w porządku do czasu, kiedy u babci wykryto demencję starcza i inne choroby.<br />no i się zaczęło...tu pominę opisy szczegółowe. Dodam, że taki stan się pogarszał i było coraz gorzej. <br /><br />Zaczęło się jakoś uspokajać na pół roku przed jej faktyczną śmiercią...wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy oczywiście, że umrze. zaczęła się wyciszać, częściej modlić. Do tej pory nie wychodziła z domu w ogóle, tak sama poszła ze 2-3 razy na msze do kościoła i do spowiedzi. Oczywiście nadal miała "napady" demencji, ale w końcu zaczęła po jakimś czasie przekonywać się do mojej mamy, zaczęła ja nawet przepraszać, ze była dla niej i dla mnie taka niedobra. Mówiła, że przez nią nigdy nie płakała, a przez swoje dzieci nie raz. No i generalnie zaczęła mojej mamie pomagać, tak jakby w końcu zaakceptowała ją jako swoją synową w pełni - a nigdy tego nie robiła. Bedac w Polsce zawsze zatrzymywałam sie w domu rodzinnym i traf chciał, ze przyjechałam wtedy kiedy moi rodzice musieli wyjechać na 2 tygodnie. zostałam z babcią sama. Wszystko było ok, ale pewnego dnia babcia złe się poczuła i leżała w łóżku cały dzień. Trochę wymiotowała, byłam pod telefonem z lekarzem rodzinnym. Jednak babcia zaczęła opowiadać, ze przychodzi do niej jej s.p mama.<br />Potem, że przyszła chyba jej s.p siostra. jednak puściłam to w niepamięć, zrzucając na chwila chorobę babci. Za kilka dni babcia poczuła się lepiej i wstała z łóżka. Rodzice wrodzili wszystko było ok. Ponownie do Polski przyleciałam za kilka miesięcy i to był wtedy ostatni raz kiedy widziałam się z babcia. <br />Mama mówiła, ze przed śmiercią zaczęła ja bardzo przepraszać za wszystko co zrobiła jej kiedykolwiek i koniecznie chciała aby mój tata wrócił z zagranicy z pracy, bo chce mu coś ważnego powiedzieć. Moj tata jak na złość dostał bardzo dobra ofertę pracy i nie mógł sobie ot tak przylecieć z powrotem. Obiecywał ze przyjedzie w czerwcu, potem, ze w lipcu, sierpniu...nie zdarzyła mu powiedzieć, ale pamiętam ze jak z nią rozmawiałam jakoś w lipcu to pytała czy nie wiem kiedy wrodzi tata , bo ona musi mu wszystko powiedzieć i coś ważnego. Powiedziałam jej, wróci już niedługo i wtedy mu powiesz. Jeszcze wcześniej jak byłam sama z nią a ona źle się czuła pytała mnie czy tyle a tyle pieniędzy ile odłożyła to starczy na jej pogrzeb. Powiedziała potem tacie o tym prosząc by dal je do banku, co zrobił na jej życzenie. W międzyczasie powiedziała mi gdzie leżą jej ubrania "na śmierć" jak to określała. Pamiętam, ze koniecznie chciała mieć białe rękawiczki i prosta skromną trumnę. Śmiałam się i mówiłam jej, ze będzie na to czas, ale teraz dochodzę do wniosku, że on musiała na te pół roku przed śmiercią przeczuwać, że się zbliża, ale nie mówiła tego Nam wprost.<br /><br />W sierpniu poczuła się źle na tyle, że mama zadzwoniła po karetkę babcię zabrali do miejskiego szpitala. Tam po badaniach okazało się, ze przeszła lekki udar, ale jest przytomna. Pojechala do niej jej wnuczka od strony jej córki (moja siostra cioteczna). Tego samego dnia w pracy (jak potem Nam opowiedziala) zdarzylo sie cos dziwnego, gdy weszla do kuchni, wszystki szklanki na jej suszarce do naczyń nagle roprysły się i popękały. Uznala to za zly znak, ze cos sie zlego stanie. Kolejnego dnia mama odwiedzila babcie, chodzila po korytarzu z rehabilitantem, dobrze sie czula, lekarz mowila, ze jak tak dalej pojdzie to na weekend wysla ja do domu. Mama nie byla zachwycona, bo czekala az moj tato i jego siostra przyjada i zadecyduja co dalej robic z babcia, bo mama nie mogla sama sie nia opiekowac, ma jeszcze do opieki swoja mame chora na serce. Kiedy mama odwiedzila babcie, babcia ja poznala, ale za moment zaczela zadawac dziwne pytania, pyala czy ja wyszlam za maz (a w tym czasie juz byla 3 lata mezatka o czym babcia wiedziala dobrze), czy widziala tu ksiedza, ktory do niej przyszedl (chodzilo o rehabilitanta,z ktorym chodzila po korytarzu), mowila, ze snilo jej sie duze otwarte okno, ze przychodzi do niej wciaz ten sam ksiadz. Mam uznala to za objawy demencji. Po poludniu mama wyszla ze szpitala i udala sie na zakupy a potem do domu. Jakos kolo 21:30 dostała telefon, ze babcia właśnie zmarła. Tej samej nocy jak skończyłyśmy rozmawiać, a mama poszła spać usłyszała jak coś huknęło w piwnicy, jednak pies nie zareagował, więc pomyślała, ze to może jej się przesłyszało, nasz pies zawsze reaguje na takie rzeczy głośnym szczekaniem. Kiedy jeszcze wcześniej rozmawiałam z mamą o śmierci babci, poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę z melisy na uspokojenie. Czajnik mam cały czas włączony do kontaktu, jednak, żeby zadziałał, muszę włączyć przycisk-włącznik na tym kontakcie. Gdy to zrobiłam z wtyczki i kontaktu zaczęły wydobywać się kłęby czarnego dymu. Przestraszona odłączyłam czajnik i ugotowałam wodę na gazie w rondelku. Bałam się, ze spalił mi się czajnik. Wiedziałam, ze to pewnie chodzi o śmierć babci i zaczęłam czuć się nieswojo. Zadzwoniłam do męża z wiadomością, ale zanim się odezwałam on powiedział "wiem, ze babcia nie żyje", pytam "skąd wiesz?, a on, "takie przeczucie miałem jak tylko usłyszałam Twój dzwonek..."<br />Przyjechał w nocy z pracy i gdy wchodziłam do sypialni poczułam...zapach babci, taki zapach, którym zawsze pachniała za młodu - krem i perfumy ze słynnej serii Pani Walewska...Mój mąż nie czuł nic.<br /><br />Na drugi dzień po pogrzebie, na który nie poleciałam ze względów finansowych, miałam sen, który tu już opisałam na blogu wcześniej. Za każdym razem gdy śni mi się babcia, jest wobec mnie nie miła, robi mi na złośc, zachowuje się w tych snach jak dawniej, jak z mojego dzieciństwa, gdy nie tolerowała mojej mamy, a mnie zawsze nastawiała przeciw niej i drugim dziadkom. Opowiedziałam o tym tacie, ze mam takie złe sny, że babcia w nich jest taka jak dawniej jakby zupełnie niczego się nie nauczyła, a tata odparł, ze to pewnie dlatego, ze generalnie babcia była złośliwą osobą przez całe życie.<br /><br />Dzisiaj tez mi się śniła i starała się zrzucić żaglówkę mojego taty z przyczepy tak, żeby zrobić mi i mojemu małemu kuzynowi krzywdę. W porę odskoczyłam z chłopczykiem (który ma teraz już ponad 20 lat) oczywiście mówiła , ze nie chciała, ale ja czułam, że ona specjalnie to zrobiła żeby Nas skrzywdzić.<br />Nie wiem co się dzieje, ale każdy sen z nią jest mało przyjemny, a spodziewałam się, ze po śmierci się zmieni i nie wróci babcia z przeszłości, a wróciła...</span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-88654668967642869342013-10-18T21:48:00.003+02:002013-10-18T21:48:52.827+02:00Paraliż senny.<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #a2c4c9;">Dzisiaj miałam okropny sen, chyba to był tak zwany "paraliż senny". Wszystko zaczęło się od tego, że nie mogłam zasnąć. Męża nie było w domu, był w pracy na nocnej zmianie. Byłam sama, poszłam jakoś po północy do łózka, modliłam się - ostatnio mam ważną intencje do modlitwy, więc sięgnęłam po różaniec. I tak praktycznie co wieczór od jakiś 3 tygodni chyba lub dłużej, przed snem odmawiam sobie różaniec+inne modlitwy. Usypiam bardzo szybko dzięki temu. Jednak mimo wszystko tym razem udało mi się zmówić tylko 2 tajemnice, byłam bardzo spiąca. Usnęłam, nie wyłączyłam nawet <span style="font-size: large;">łapki</span> nocnej. Jakos około godziny 03:40 (sprawdziłam na telefonie komórkowym) obudziłam sie. Lampka się paliła. zadzwoniłam więc do <span style="font-size: large;">męża</span> - miał wyłączony telefon, lub poza zasięgiem. <span style="font-size: large;">Pomyślałam</span>, że sobie pogram na komórce i tym się "uśpię". Jednak jakiś wstąpił we mnie dziwny niepokój i zaczęłam być jakby "obserwowana" - takie miałam wrażenie. Usłyszałam <span style="font-size: large;">później</span> pierwsze pomruki <span style="font-size: large;">nadchodzącej</span> burzy i lekkie "wycie" wiatru, które przypominało jakby <span style="font-size: large;">śpiewała</span> kobieta. Około godziny 4:30 udało mi się w końcu zasnąć...No iw tedy pojawił się dziwny sen:<br />Leżę w swoim łóżku, plai się lampka, koło mnie leży książeczka do nabożeństwa i różaniec w woreczku, do tego mój szlafrok, słuchawki do komórki i komórka. dokładnie wszystko tak jak w momencie zasypiania. Jednak jest coś dziwnego. Na wysokości drzwi sypialnianych widzę ekran telewizora i na nim jest mi wyświetlany film. Wiem, że ktoś jest w moim pokoju, więcej niż jedna osoba. Znowu to poczucie obserwowania. Patrze na ten monitor/telewizor a tam jakieś dziwne zakłócenia...nie wiem coś tam było wyświetlane, ale nie pamiętam coś, wiem, że coś było dziwnego. Na chwile zadzwoniłam moja komórka . Jednak staram się odwrócić głowę od telewizora aby ja odebrać i...nie mogę!!! normalnie nie mogę ruszyć ani noga, ani ręką. Leże w pozycji takiej jak zasypiałam. Ogarnął mnie strach, i jednocześnie niedowierzanie, od razu skojarzyłam, że to coś złego jest,. Uczucie było takie jakbym była przykuta do swojego ciała. Chciałam się wydostać z niego, ale było strasznie ciężkie. W końcu coś jakby mnie lekko popchnęło lub kopnęło w prawy bok od strony pleców, a ja wtedy się jakby lekko poruszyłam i krzyknęłam w tym ciele "WON!!!" i w tym momencie obudziłam się cała zlana potem. <br />To było przeokropne uczucie...szamotania się we własnym ciele!!! Teraz rozumiem co oznacza, że "ciało jest więzieniem dla duszy" jak mawiał jeden z bodajże greckich filozofów...<br />Nikomu tego nie życzę... Gdy się obudziłam była godzina 5 rano, czyli de facto "spałam" niecałe 30 minut. za moment zadzwoniła moja komórka,aż podskoczyłam na łóżku, spojrzałam to mój mąż oddzwaniał. Opowiedziałam mu, że miałam koszmar. do godziny 6:40 kiedy już świtało nie zmrużyłam oka. Dopiero wtedy kiedy zrobiło się jasno, odsłoniłam roletę w oknie udało mi się zasnąć...i co Wy na to??? co to było???</span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-3650664021312782802013-10-12T09:34:00.000+02:002013-10-12T09:34:05.051+02:00Kolejny sen o UFO i nie tylko.<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #a2c4c9;">Sen zaczyna się kiedy mam wyjechać niby to służbowo gdzieś samolotem. Zamierzam zabrać małą walizeczkę, bo to tylko tygodniowy wyjazd. Jednak będzie tam wielkie przyjecie służbowe i nie wiem jaką sukienkę wybrać. Szukam w szafie najodpowiedniejszych kreacji oraz dodatków i butów. Pomaga mi mama i jakaś nieznajoma dla mnie koleżanka z pracy, z którą mam lecieć. Dostajemy wiadomość, że lot jest opóźniony i zamiast o 22:00 wylecimy o 23:30. Ja jednak jestem już o 22:00 na lotnisku, gdyż podwiózł mnie wcześniej mój tata. I czekam pod bramką na wejście do samolotu. Widze niezadowolonych pasażerów, którzy właśnie dowiedzieli się, że lot będzie opóźniony. Chce napić się czegoś ciepłego, ale tylko jedna maszyna z napojami działa, a ja nie mam monet.<br />Kolejna scena ze snu to taka, w której jestem jakby już po przylocie na miejsce w hotelowym pokoju. Z radością i niedowierzaniem odkrywam, ze jest tam moja szafa z mojego pokoju, z moimi ubraniami. Zastanawiam się jak to jest możliwe, że ta szafa, w której wcześniej szukałam sukienek jest tutaj. Pomyślałam od razu, że jak będę wracać to będę musiała wszystko z tej szafy zabrać i już wtedy wiem, że nie zmieści mi się to do walizki. wybieram jakąś dziwną turkusową sukienkę i klapeczki w takim samym kolorze.<br />Sen przeskakuje i znajduje się teraz w jakimś opuszczonym budynku, chowam się przed jakąś grupą mężczyzn czegoś ode mnie chcą. Uciekam, na wysokości, pode mną są 2-3 piętra pusta przestrzeń, wiatr hula w tym szkielecie budynku. Boje się , że mnie znajdą. <br />W następnej scenie jestem z moim mężem u mojej koleżanki na wsi, która ma konia. Wchodzę do jej stajni, spodziewałam się w lepszym stanie, bo niby nowa miała być, a okazała się dość zaniedbana. Konia nie ma, za to są koza i owca. Mój mąż zaczyna okrawać mięso owcy i czyścić je, ja mówię koleżance i jej tacie, że mój maż się na tym zna i zrobi to najlepiej. widzę pajęczyny w tej stajni.<br />Potem sen zmienia się i jestem w jakimś niedużym mieście. Nadciąga burza z piorunami. Jest dziwna, bo nie pada deszcz, wije lekki wiatr. Koło mnie jest kilka osób zupełnie mi nie znanych. Obserwują niebo tak jak i ja. widzimy na niebie kometę, która zmierza w kierunku ziemi. Jest ona jednak na tyle daleko, że możemy ją bardzo dobrze obserwować gołym okiem w całej okazałości. Nagle gdy uderza piorun tak jakby na wysokości tej komety, zostaje podświetlony kawałek nieba tuż za jej ogonem. W tym momencie (tego podświetlenia piorunem) widzę zarysy jakiegoś statku kosmicznego. Strasznie się zaciekawiłam co to takiego. Patrze w niebo i czekam na nowe pioruny. Kiedy nadchodzą rozpoznaję już, że jest na niebie kilka różnych (mniejszych i większych) statków kosmicznych. Zaczynam się niepokoić, ale wciąż ciekawość zwycięża strach. Z każdym uderzeniem pioruna wydaje się, ze one coraz bliżej są ziemi jakby powoli lądowały. Nagle tuż obok mnie po mojej lewej stronie, ląduje jeden z wielkim hukiem siada na jakimś budynku i gniecie go. Zaczynam się bać, uciekam jak inni, ale to ufo zaczyna lecieć za mną. Chowam się znowu w jakimś opuszczonym budynku, chowam się za nim, ale mimo wszystko nadal wiem, że to ufo tam jest i na mnie czeka. Nic z tego nie rozumiem. Statek nie wygląda jak dysk tylko jak taki dość płaski trójkąt o podstawie koła. Nie podoba mi się ten kształt. Nagle ktoś mnie ciągnie i wpadam do jakiegoś budynku pełnego ludzi. to chyba jakieś sanatorium dla osób starszych, bo dużo tam staruszków. Ktoś mówi, że tu będziemy bezpieczni. Ktoś inny mówi, że to wysłannicy boga Zeusa i jak zaczniemy się do niego modlić wszyscy to sobie odlecą. Wierzyć mi się nie chce i nie zamierzam się modlić do fikcyjnego boga z mitologii greckiej. <br />Kolejna scena snu dzieje się nad jeziorem o krystalicznie czystej, zielonkawej wodzie. Wiem, ze na to ufo trzeba uważać, ze ono cały czas jest, ale odkąd przyleciało na ziemię, z planetą dzieje się coś dziwnego. Pokazuje mi to dziwny znajomy facet, powiedział, że jeśli chcę być bogata to muszę z nim wejść na kładkę na tym jeziorze i spojrzeć na dno. Robię tak. Wchodząc na kładkę przypominam sobie, że już kiedyś dawno temu byłam na tym jeziorze z moimi rodzicami. Patrze teraz na dno - jest tam czysty biały piasek. No i nagle z tego piasku wyłania się jakby grudka złota, a potem następna i kolejna, coś jak mały wulkanik złota, to rośnie i już wystaje ponad powierzchnię. ten znajomy mówi, ze złoto rośnie samo jak tylko ruszymy dnem tego jeziora. sprawdzam to i faktycznie przy ruchu piasku powstaje złoty wulkanik i jest złoto. Teraz odwracam się i widzę pełno tego złota, które idzie wzdłuż tej kładki aż na pole. Ten znajomy prosi mnie o bezwzględną dyskrecję, nikt się nie może o tym dowiedzieć, bo zleca się zaraz ludzie i wszystko zniszczą i rozgrabią. W tym samym momencie pojawia się nad brzegiem jeziora grupka ludzi i pyta się co to za złoto, ale mówimy, że nie wiemy, że to widocznie samo wyrósł jakiś minerał. Odchodzą dalej, a ja w tym momencie przenoszę się do mojego rodzinnego domu, do naszej łazienki. Jest tam moja mama, która pokazuje mi swoją nowa fryzurę, wygląda w niej pięknie o 20 lat młodziej i tak na prawdę mało jest podobna do mojej mamy. Jednak wiem, że to ona. Budzę się.<br /></span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7559313140576101895.post-69437011687460031252013-10-10T10:21:00.000+02:002013-10-10T10:21:09.258+02:00Stacja kolejowa<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times,"Times New Roman",serif;"><span style="font-size: large;"><span style="color: #a2c4c9;">Dzisiaj we śnie znajdowałam się na stacji kolejowej. Tam miałam czekać na swoją przyjaciółkę. jednak długo jej nie było. Okazało się, ze nie mam biletu i nie mam tez pieniędzy na bilet. Stacja przypominała połączenie metra i kolei. Na najniższym poziomie było metro, potem kolej a na najwyższym na powierzchni była stacja autobusowa. To wszystko znajdowało się niby w Warszawie.<br />Czekałam na przyjaciółkę zdenerwowana, ze przecież jak razem pojedziemy skoro ja nie mam biletów. Zjechałam schodami na sam dół stacji na peron metra, trochę się tam pokręciłam bez celu patrząc na wjeżdżające wagony metra, a następnie schodami z 2 strony peronu udałam się na wyższy poziom. wo wszystko przypominało jeden wielki labirynt schodów i schodów ruchomych. Coś pomyliłam i znalazłam się jakby w tunelu kolejowym, widziałam peron i tam zaczęłam iść, ale musiałam nagle odskoczyć w bok, bo podjechał pociąg, ale chyba na mnie czekał, aż przejdę przez tory i zejdę na peron, gdy to zrobiłam ruszył. Pokręciłam się po galerii i peronach, znalazłam jakieś wyjście na powierzchnię, ale musiałam wejść po bardzo stromych schodach na górę, koło tych schodów leżeli różnie bezdomni. Pamiętam tam jakąś dziewczynę, od razu oceniłam ją, że pewnie to narkomanka. Bałam się bardzo koło tych ludzi przejść. Jednak pokonałam strach i weszłam na górę po tych schodach. Potem zauważyłam przyjaciółkę, powiedziała, ze się spóźniłam. Chyba powiedziałam, ze nie mam biletu, wsiadłyśmy do autobusu , który był całkiem pusty i bardzo się bałam, że złapie Nas kontroler, ale na razie nikogo nie było. Jednak strach ten i niepokój pozostał.<br />Kiedy tak jechałyśmy tym autobusem, obudziłam się.</span></span></span></div>
Gastriahttp://www.blogger.com/profile/04415528948608735036noreply@blogger.com0