O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

31 stycznia 2012

Dzisiejsze sny

Dzisiaj śniło mi się, że płynę z moją mamą czółnem lub starym kajakiem. Jesteśmy na wyspie Kreta w Grecji. Płyniemy po krystalicznie czystej i przejrzystej wodzie wśród skalnego wąwozu. Pokazuje jak na dnie leżą kolumny pomarańczowego koloru, są starożytne. Mama patrzy z zachwytem. Potem za zakrętem wyłania się mała przystań i widoczne są kolumny, takie same jak ta, która była pod wodą. Jest ich cztery. Powiedziałam mamie, że "to pałac króla Minosa". Wyszłyśmy na brzeg. Był tam hotel, sklepy,po drugiej stronie ten pałac, Niestety nie wzięłyśmy dużo pieniędzy i przez to nie mogłyśmy kupić biletu wstępu, ani zatrzymać się w hotelu.
Przestraszyłam się, że zrobiło się ciemno i jak my wrócimy do domu? Rozmawiałam z kobietą i mężczyzną na recepcji, ale nie chcieli dać mi telefonu - chciałam do męża zadzwonić. Jednak po paru  chwilach udało mi się ich przekonać i powiedziałam, żeby dali mi i mamie pokój na jedną noc, a jutro mój mąż wróci i ureguluje rachunek. Zgodzili się i dali mi klucz. Mama była w sklepie ja do niej dołączyłam. Kupowałyśmy chleb, ale on mi się jakoś nie podobał i ostatecznie kupiłyśmy bułki.
Kolejna scena ze snu, to mój mąż dzwoniący do mnie do hotelu. Mówi mi,że zanim on przyjedzie to będzie klika dni, bo dopłynęłyśmy na wyspę i jak to sobie wyobrażam? Byłam zaskoczona tym, że jak mogłam sama z mamą tak daleko przez morze tam dopłynąć i jak ja teraz wrócę do domu?

Tu się obudziłam, przekręciłam na inny bok i zasnęłam. Zaraz potem pojawił się ten sen:

Jestem w jakimś zagranicznym mieście. Widzę mini gilotynę, maszynę do czegoś, wykonana z drewna z obracającym się ostrzem (?). Na tej pracującej maszynie siedzi ptaszek. Malutki, śliczny, wielkości wróbla. Podchodzę i dotykam go. Daje się pogłaskać i wziąć na ręce. Zostawiam go u jakiegoś staruszka, który się uśmiecha. Idę dalej ulicą, piaszczystą, po obu stronach sklepy. Nagle czuję jakieś ciepłe i lepkie krople na moich nogach, Mam krótkie spodenki. Odwracam się i widzę chłopaka młodego, który ma bardzo szyderczy uśmiech. Śmieje mi się w twarz. Dostaje po twarzy od niego tym czymś lepkim. Okazuje się, że to krew tego ptaszka, Widze jak z niego wypływa, jak pulsuje. Mam ją na twarzy i nogach, jest czerwona. Widzę, że on ucieka z tym ptakiem w ręku i przyciska go do wirującego ostrza tej maszyny. Wiem, że on robi mi na złość. Biegnę tam, ale jest za późno. biorę ptaszka jest cały nastroszony od krwi i umiera mi w dłoniach. Jestem zła, smutna i chcę się temu chłopakowi odpłacić, ale on ucieka. Pojawiają się wokół mnie ludzie, którzy mi współczują, a ja jestem strasznie zła, że nikt tego chłopaka nie złapał i pozwolili na uśmiercenie w ten sposób tego ptaka.