O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

9 grudnia 2010

Ślub koleżanki

Jestem w samolocie, który ma zaraz wylądować. Mam ze sobą swoja suknię ślubną zapakowaną w worek do przechowywania odzieży. Odwracam głowę i widzę z tyłu na siedzeniu mamę mojej koleżanki z klasy - Małgosi. Jej mama pyta się co u mnie słychać. Podoba jej się moja suknia ślubna. Mówię jej, gdzie kupiłam i podaję wizytówkę do sklepu. Jakieś nieznajome Panie z tego samolotu także tę suknie oglądają. Nagle słuchać komunikat pilota, że zaraz lądujemy na miejscu. Zapinamy pasy i samolot zaczyna lądować. Potem sen " przeskakuje"   i  jestem w jakimś miasteczku, jest wolny plac pod drzewami, których nie jest zbyt dużo. Jest ubrany na ślub. Idę ze swoja mamą pod rękę i ona pokazuje mi moja koleżankę Małgosię. Mama mówi do mnie: "  O popatrz tam jest Małgosia, zobacz jak się zmieniła, wychodzi teraz za mąż".  Ja patrze w miejsce, które wskazała mi mama. Siedzi tam na piasku moja koleżanka. Twarz bardzo zmieniona - wygląda przepięknie, ma półdługie pofalowane, a raczej pokarbowane włosy, blond pasemka - chociaż w rzeczywistości była szatynką. Podchodzę do Niej i mówię: " Hej Gosia, ale super wyglądasz. Dawno się nie widziałyśmy".  Ona uśmiecha się do mnie tylko. Zauważyłam, że bawi się z małym dzieckiem, wiem od razu, że to jej dziecko i dlatego właśnie wychodzi za mąż. Bawię się z tym dzieckiem przez chwile, potem muszę już iść więc wstaję i życzę Gosi powodzenia. Następnie sen przeskakuje znowu i idę z mamą przez ten jakby park i widzę Gosię już jako szatynkę z krótkimi włosami na jakimś podeście ze swoim narzeczonym. Przed tym podestem siedzi pełno zaproszonych gości weselnych. Ona właśnie bierze ślub, orkiestra gra jakieś przygrywki. Ubrana jest w jasnoróżowe kozaczki do kolana na szpilce, do tego w takim samym kolorze ma bukiet i wstążkę we włosach. Do tego jasnoszare rajstopy i czarna mini spódniczka i jakiś szary top - zupełnie jak nie na ślub. Zupełnie nie w stylu w jakim ubierała się na co dzień w liceum. Sen się w tym momencie kończy.

Katedra co oznacza?

Katedra

Zapowiedź dużych sukcesów, jeśli tylko będziemy się trzymać właściwej drogi.


To już kolejny raz kiedy śni mi się katedra. Ciekawe, czy to się spełni co mówi sennik. Szczerze go polecam, bo jest bardzo wygodny:


http://www.sennik.biz/




Katedra

Znowu śniłam o katedrze (chyba muszę sprawdzić w senniku co to oznacza). Sen jednak zaczął się od pływania łódka na jeziorze. byłam tam z moim tatą. On na jednej łódce ja na drugiej. co ciekawe moja łódeczka była jednoosobowa, drewniana, bez silnika czy wioseł. Musiałam używać rąk żeby płynąc (jak w balii). Tata była również na jednoosobowej łódce, białej z plastiku próbował silnik odpalić. W końcu mu się udało. wypłynęliśmy z trzcin. Okazało się, że to jeziorko jest przy jakiejś drodze szybkiego ruchu, w dole, także w górze widziałam śmigające samochody. T jeziorko było prywatne, bo jednak małe i leżało na terenie prywatnym, bo w oddali widziałam wielki dom, stary jakby pałac. Potem sen "  przeskoczył"  i znalazłam się w domu u znanego aktora, jego nie było, ale wiedziałam, że to dom Cezarego Pazury. Podobał mi się, wyłożony starymi kafelkami i stara podłoga. Witraże w drzwiach. Bardzo ładne to było i zachwycałam się. Tata tam miał coś poprawić, bo on mu ten dom odrestaurował cały, widziałam jakieś listwy przypodłogowe do przykręcenia. Miałam poczekać, aż skończy więc chodziłam po pustych pokojach podziwiając prace mojego taty i gust aktora. Dom był zdecydowanie w starym stylu za to był nowy na zewnątrz. Przez okno chyba na jakiejś werandzie, koło głównego wejścia zobaczyłam mury starej katedry. Tata wtedy podszedł do mnie i powiedział "  chodź to sobie ją zobaczysz". W tym momencie w drzwiach wejściowych stanął brat aktora, również aktor Radosław Pazura i byłam tym spotkaniem bardzo onieśmielona. Coś do Nas mówił, ale nie pamiętam co. Potem znowu sen "  przeskakuje"   i  znajduje się w ciemnym miejscu, czuję zapach kurzu. widzę bardzo niewiele. Wiem, że jestem na strychu tej katedry. W tym śnie mam silne wrażenie , że ta katedra nie jest w Polsce tylko w jakimś innym europejskim kraju. Wszędzie pajęczyny - a ja się tak boje pająków. Pełno tam było starych chorągwi z Bożego ciała, niektóre przepiękne dzieła sztuki, były tez sztandary, częściowo zjedzone przez mole i myszy. Ogólnie tony kurzu, co chwila kichałam. były też niedokończone witraże, jakieś zabawki dla dzieci. Najbardziej jednak podobały mi się fragmenty tych witraży i nowe szkiełka, oraz ołowiane szyny w które tez szybki trzeba było wstawić. Tak jakby w pracowni rękodzielniczej. Bardzo mi się to wszystko podobało i chciałam nawet wziąć parę szybek i szkiełek do domu, żeby samej taki witraż wykonać.W pewnym momencie zapytałam taty "tato a co to za otwory w ścianach takie podłużne, czy to jakieś stare ogrzewanie?", tata odpowiedział, żeby sama sprawdziła co to. Bałam się, że w tych otworach są pająki, ale był tylko wiatr i trochę kurzu poleciało mi w oczy, przetarłam je i zobaczyłam w dole wnętrze katedry. Byłam tak wysoko, że ławki wyglądały jak malutki. Nie było tam ludzi, ale paliły się światła i widzialam piękne witraże, i przezroczyste szyby w oknach na przeciwko zastępujące kolorowe szkiełka. Strasznie się wystraszyłam tą wysokością, miałam odczucie chyba jak się ma przy leku wysokości. Myślałam ze podłoga pode mną się zarwie i zaraz tam spadnę i zabije się. Dodatkowo podłoga skrzypiała ze starości i wiatru. Ociekłam stamtąd i chciałam wyjść na zewnątrz, ale tata powiedział ze powinnam mu pomoc z tymi witrażami, żebym je mu podawała a on je wstawi w ramy okien, bo musi te prace skończyć. Spodobał mi się jakiś drewniany bardzo stary pojemniczek z ołowianym uchwytem, był w kacie z pajęczynami. Był tam tez pająk, ale nie za duży, jednak nie odważyłam się wyciągnąć tego pudelka sama. Nie wiem jak ale potem ten pojemnik był na stole obok okienka, z którego widać było dachy miasta, ale mnie bardziej interesował pojemniczek, wiec zapytałam taty "  Mogę go sobie wziąć do domu"  ? Tata się zgodził i gdzieś poszedł, a ja się temu pojemniczkowi przyglądałam, bo narysowany był tam jakiś święty, ale to było tak stare ze pomyślałam, ze to chyba jakiś zabytek ze średniowiecza, bo ta katedra była właśnie ze średniowiecza i była obiektem zabytkowym. Potem obudziłam się na moment, żeby za chwile znowu zasnąć.