O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

25 sierpnia 2013

Sen o ratowaniu męża i dojeniu koni.

Jestem z mężem w szkole, wydaje się, ze to szkoła moja podstawowa, ale jednak wygląd zewnętrzny i wewnętrzny budynku jet całkowicie inny niż w rzeczywistości. Na pewno dzieje się to u mnie w mieście. Mój mąż nagle znika mi z oczu, poszedł do łazienki za potrzeba, ale coś długo go nie ma, a ja nie wiem czy mam wejść do tej toalety czy nie. chyba pytam kogoś, czy nie widział mojego męża, ale ten nic nie mówi. Za to w głowie pojawia mi się myśl "sprawdź na zewnątrz szkoły". Wybiegam i szukam, pytając ludzi, ktoś mi wskazuje na korytarz w szkole, i widzę tam mojego męża skulonego, grupkę wyrostków, którzy się nad Nim znęcają. znowu wiem, ze mam go od tego ochronić, wzburza we mnie chęć zemsty i nienawiść. biegne tam już mega wkurzona i krzycze "zostawcie go!". Oni się rozstepują, ale jednak nie odchodzą. Zabieram męża, jest wystraszony, pytam się, co mu zrobili, ale nie chciał powiedzieć. w głowie pojawia mi się myśl, że może chcieli go wykorzystać seksualnie, pytam go o to a on potwierdza kiwnięciem głowa. Pytam czy doszło do czegoś, ale mąż zaprzecza.
Uciekamy z tej szkoły. Sen przeskakuje i jestem gdzieś na jakimś nieznanym dla mnie osiedlu. Mojego męża nie ma ze mną, ale jest mój tata. Ponure to miejsce, jakieś ciemne niebo, jakieś wgłębienia po stawach? Znowu sen przeskakuje. Jestem teraz z mamą ona ma coś kupić, nie wiem co, ale zaprowadza mnie do jakiegoś miejsca. Są jakieś dziwne czasu i w sklepach nie ma prawie nic. W międzyczasie pojawia mi się scena w tym śnie, jakbym ją sobie przypominała: ja w domu zabarykadowana z bronią w reku, stoję za drzwiami, obok mnie mama, odliczał głośno od 10 do 0 i wtedy mam strzelić po otwarciu w drzwi w kogoś kto tam jest i się nie odzywa. Odliczam i przy słowie "dwa", odchylam jakby małe okienko w dole drzwi i widzę małego chłopca, który trzyma rewolwer i chowa się za rogiem ściany. Odliczam dalej aż do 1 i wtedy otwieram drzwi. Jednak mały jest wystraszony, wiec zabieramy go do domu z mama i tłumaczymy, żeby nigdy broni nie używał bo jest bardzo niebezpieczna, zabieram mu ten rewolwer i widzę, ze jest jakby dorabiany domowymi sposobami. W tym momencie to owe wspomnienie znika i widzę mamę jak zabiera coś z polki w sklepie. Pyta się kasjerki czy dostanie.......(tu zapomniałam wyrazu po obudzeniu się). Kasjerka mówi, ze tak, ale sami będziemy musiały po to pójść. Wychodzimy przed sklep i widzę, ze on mieścił się w czyimś prywatnym domu. w ogrodzie ktoś koniec przyprowadza, 3 klacze i zaprasza mnie kobieta żeby pomoc je wydoić to wtedy będziemy mogły zabrać kobylego mleka ile chcemy. Pytam ja czy technika dojenia jest taka sama już u krowy, ona mówi ze tak, wiec ochoczo zabieram się do dojenia, ale zanim dotknę konia, przyjeżdża jakiś młody człowiek bryczka i mówi ze mnie obwiezie po okolicy, wsiadam i dowozi mnie do basenu. Nagle dostaje jakby kataru i cieknie mi z nosa, myślę, ze na basenie muszą być toalety i jest pewnie papier toaletowy to użyję go do wytarcia nosa, ale nic takiego nie ma, a basen jest opustoszały i jest w nim mętna woda. Wychodzę stamtąd, widzę te kobietę od dojenia koni. wychodzę nadal z mokrym nosem. Niestety mama się spieszy i nie zdarzam ani konia udoić, ani zapytać się czy mogę przychodzić na nich pojeździć.