O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

21 listopada 2012

Złe sny - mąż

Znowu złe sny..dzisiaj 2 pod rząd...wykończę się psychicznie i fizycznie...jestem zmęczona takimi snami.
Dzisiaj w pierwszym śnie mój szukałam mojego męża. Byłam w bardzo zaawansowanej ciąży i razem z siostrą cioteczną łaziłyśmy po gruzach jakiegoś miasta i szukałyśmy dojścia do jednostki, gdzie mój mąż miał służyć. Była wojna i jego wzięli przymusowo do wojska. Chciałam się z Nim zobaczyć. Chodząc tak zaczęłam rodzić. Miałam bóle porodowe co 30 min, bo siostra sprawdzała na zegarku i mówiła mi.
Doszłyśmy do tej jednostki było pełno wojska. Wszyscy rozmawiali po angielsku, siostra gdzieś się ulotniła a ja zostałam sama z jakimś admirałem czy kimś takim. Mówił mi, że jest mu przykro, ale mój mąż zginął od jakiegoś nalotu rakietowego kilka godzin temu. Zdruzgotana zaczęłam źle się czuć. chciałam zobaczyć jego ciało, bo nie dowierzałam, że nie żyje. Zastanawiałam się jak to teraz będzie bez męża i co z naszym dzieckiem? Ten admirał dał mi jakieś zastrzyki na uspokojenie, nie chciałam. Krzyczałam i płakałam wołając męża po imieniu, szukałam go po tej jednostce, ale każdy był smutny i nic mi nie mówił. W końcu ten admirał powiedział mi, że nie może pokazać mi ciała męża, że takie są procedury. Byłam bardzo zrezygnowana, serce znowu waliło mi jak młotem, płakałam i czułam się okropnie samotna. To się działo poza Polską, gdzieś bardzo daleko. Halas w tym śnie okropny od samolotów odrzutowych po helikoptery co chwile startujące z płyty lotniska.
W drugim śnie, który nastąpił zaraz po zapadnięciu w sen po tym pierwszym, podobna sytuacja. Tym razem w tej jednostce była moja teściowa, a ja w ciąży nie byłam. Widziałam tez dokładną śmierć mojego męża. Był w samolocie odrzutowym, padła nazwa Su-18 (?). Oglądałam to na wojskowym telebimie w wielkim hangarze, gdzie zgromadziły się rodziny żołnierzy. Patrzyłam jak jakaś rakieta uderza w ogon samolotu męża, a ten leci w dół i z wielkim impetem uderza o ziemie, nawet nie było czasu na katapultowanie się. Następuje ogromny wybuch, widzę jak mój mąż ginie na moich oczach i nic nie mogę na to poradzić. Płacze, krzyczę, jego matka robi to samo, potem biegnie do mnie i próbuje mnie uderzyć, wini mnie za śmierć jej syna. Ja stoję z kamienna twarzą, serce wali mi jak młot, boli mnie całe ciało, coś we mnie umiera i rozrywa mnie od środka na kawałeczki. Pojawia się znowu jakiś wysoki rangą wojskowy składa mi kondolencje, pytam o pogrzeb, on mówi, że będzie symboliczny, bo ich tam (męża i pilota) rozerwało i nie ma co zbierać. Nie mam więc jak się pożegnać z mężem. Ubolewam nad tym bardzo, teściowa cały czas mnie wini za jego śmierć, ktoś znowu chce mi dać zastrzyk, ale ja wyrywam strzykawkę i wyrzucam na pole. Wiem, że mój mąż specjalnie wsiadł do tego samolotu, wiedziałam, że on się poświęca dla dobra tej wojny, mimo, że nigdy nie latał samolotem. Jest mi smutno, że nie mogłam się z Nim zobaczyć zanim wsiadł do tego samolotu, że teraz nie mogę się z Nim pożegnać...

18 listopada 2012

Znowu koszmar

Dzisiaj obudziłam się strasznie wystraszona, spłakana i w dodatku z takim waleniem serca, że myślałam, że mi z piersi wyskoczy. Nie miałam siły podnieść się z łóżka. Miałam koszmar, w którym byłam w mieszkaniu razem z mężem i moją znajomą (nie przyjaciółką zaznaczam). Szykowaliśmy sie do spania, ja w jednym pokoju, on w gościnnym. Nagle widzę, że do tego gościnnego idzie mój mąż, tylko w krótkich spodenkach od piżamy. Biegnę za Nim i widzę go jak myję ręce w misce na podłodze, potem bierze jakąś tabletkę do ust ze stołu. Pytam się go: Co Ty bierzesz?, Co Ty myjesz? Po co? On i moja znajoma milczy. Widze ją, że leży pod kołdrą w łóżku, a mój mąż siada koło Niej. Nic nie mówią. Zaczyna mi walić serce, domyślał się o co chodzi, ale nie daję po sobie tego poznać. Nagle odzywa się znajoma: " Chyba jej trzeba powiedzieć, jeszcze przecież Nikogo nie pozabijała." Mój mąż na to "Staraliśmy się o dziecko, ale teraz jest kolejny zabieg". Po tym stoję i nie mówię nic, mam mieszane uczucia w głowie, chce krzyczeć, ale coś mnie zatkało o dusi, serce wali mi jak młot, boli mnie w piersi, wręcz piecze. Jednak pytam się tej znajomej: " a co na to H...?" (chodzi o jej męża), ona odpowiada "On nic nie wie. Nie może już mieć dzieci". Patrzę na męża, on na mnie i w tym momencie obudziłam się.
Leżałam tak kilka minut, a potem nastąpił kolejny sen. rozmawiałam ze swoją dobra przyjaciółką i jej znajomym na Skypie. We śnie pisaliśmy tylko na konferencji, nie była to rozmowa głosowa. Opisałam im ten sen (sic!) i pytałam o rade co robić, czy to możliwe, że mój mąż mnie zdradzał, żeby mi powiedzieli co wiedzą, ale oni mówili mi tylko, że "wszystko jest możliwe". Mnie to nie satysfakcjonowało i drążyłam temat cierpiąc przy tym. Budziłam się wielokrotnie, i znowu zasypiałam i sen zaczynał sie na nowo od pań do przyjaciółki i jej znajomego. Nie dostałam jednoznacznej odpowiedzi.
Tak przeleżałam od 7 rano do prawie 10tej w łóżku, postanowiłam szybko spisać ten sen. Co on może znaczyć? Czy to prawda, że mój mąż mógł mnie zdradzić z kimś? Moja znajoma, która była w tym śnie, raptem widziała 2 razy mojego męża w życiu, potem kontakt Nam sie urwał i więcej nie spotykaliśmy się. Zresztą ona ma syna i kochającego męża, jest z Nim szczęśliwa, to widać. Skąd ona nagle w tym moim śnie? Po co ten sen?

8 listopada 2012

Sen o dziadku

Dzisiaj śnił mi się zmarły dziadek do strony mamy. Kładąc się przed snem poprosiłam obu zmarłych dziadków, żeby mi się przyśnili. Przyśnił mi się jeden.
Nie wiem dlaczego, ale zawsze, ale to zawsze śni mi się on jak jest chory - czy to możliwe, że dlatego, iż widziałam go ostatni raz przed jego śmiercią na kilka godzin, w łóżku szpitalnym?
Zawsze w tych snach leży w łóżku, albo jest w szpitalu, jeszcze nigdy nie śnił mi się inaczej po swej śmierci.
Sen zaczyna się od tego, że na dużym worku foliowym wkładamy go do trumny, to niby jest jego pogrzeb. Ubrany jest w piżamę szpitalną w paski.  Nagle ktoś z mojej rodziny, chyba moja babcia mówi, że może jeszcze da się go uratować i wieziemy go do szpitala. Potem sen przeskakuje i ja gdzieś uciekam, jadę starym biały skorodowanym małym fiatem 126p wraz z koleżanką, uciekamy chyba przed policją? Widzę tez duże fale zlewające miasteczko w , którym się znajdujemy. Ktoś się z Nas śmieje, że jedziemy pod prąd, potem gdzieś ten maluch zawisa nad urwiskiem, pełno rwących fali w tym miasteczku, ktoś pomaga Nam go wypchnąć z stamtąd.
Znowu powrót do dziadka - leży on w szpitalu i go odwiedzamy, czuje się znacznie lepiej, ale wszyscy ubieramy się na czarno, jednak odbędzie się jego pogrzeb, ale jakby bez Niego? Nie rozumiem tej sytuacji, zastanawiam się w co się ubrać...nie mam wielu czarnych rzeczy w domu. W tym momencie budzę się.

Bardzo chaotyczny był ten sen, o czymś jeszcze śniłam, ale nie pamiętam o co chodziło? o jakiś zamek? nie wiem...I co dziadek  chciał przekazać mi przez ten sen? Nie odzywał się do mnie, ale się uśmiechał...to chyba dobry znak?

6 listopada 2012

Prezydent Obama

Dzisiaj miałam sen, szczegółowy, ale zapamiętałam tylko kawałek po przebudzeniu się.
Śnił mi się prezydent Obama i jego żona. została ona oskarżona o to, że jest kosmitką, że jest reptilianką. Była afera w tv i radio, widziałam dziennikarzy, ja aresztowali. Było powiedziane,że to źle wpłynie na prace prezydenta i na jego status. Pamiętam, też wypowiedź przed białym domem prezydenta Obamy: "Kocham moją żonę i bez względu na to jaka jest i tak będę ją kochał i akceptował". To była jakaś konferencja prasowa przed białym domem. Pełno dziennikarzy, wiedziałam w tym śnie, że ona jest oskarżona, że czeka ja proces, że to jest nie prawda, to ma na celu zniszczenie kariery i opinii o Obamie. to było ukartowane przez rząd USA...

Tyle ze snu...miałam wrażenie, że Obama wygrał wybory i to się stało na początku jego rządów. Ktoś  z rządu USA będzie mu bruździł i będzie się chciał go pozbyć - tak sobie pomyślałam zaraz po obudzeniu się z tego snu.

............................................................................................................

Dopisane dzisiaj o 10:27 (07.11.2012) :

Jednak moje przeczucie co do wygranej w wyborach Obamy się sprawdziło. Będzie ponownie prezydentem, teraz tylko patrzeć na to, aż wyniknie jakaś afera z jego żoną i jego rządami. ciekawe czy ten sen się spełni, może nie dosłownie, ale kto wie, może to była jakaś przestroga? Tak się zastanawiam, czy aby ten sen babci o katastrofie lotniczej nie miał związku z Obamą? Może będzie zamach na jego życie? Osobiście nic do człowieka nie mam, nie interesuję się polityka USA, ale tak czuje, że to, że on wygrał nie podoba się wielu osobom z jego otoczenia...

5 listopada 2012

Sen Babci

Dzisiaj opisze Wam sen mojej babci, był wg Niej bardzo realistyczny, wyraźny, aż przestraszyła się po obudzeniu. Zazwyczaj w dzień zaduszny śnił się jej mąż (mój dziadek), ale tym razem nie przyszedł. Kolejnej nocy położyła się babcia spać nie myśląc o Nim, że przyjdzie. Jednak tej nocy nad ranem właściwie, miała taki oto sen:

Jest w salonie w swoim domu i na progu stoi jej mąż. Podchodzi do Niej i całuje ją w usta oraz przytula mocno. Babcia to wszystko czuje, czuje pocałunek i ciepło dziadka. Następnie prowadzi ją do ich kuchni. Wygląd kuchni ten sam tylko jakby okno było większe. Staje z babcią  przy oknie i palcem wskazuje na niebo. Babcia widzi przez okno dom sąsiadów, garaż i inne budynki. Nagle na niebie pojawia się samolot pasażerski. Jest duży, a z tyłu ciągnie za sobą ogromne kłęby dymu i ogień. Samolot się pali i zaraz uderzy o ziemię. Samolot zniżył swój lot, ogień stał się bardzo duży i nagle znika babci z oczu, w tym momencie następuje ogromny huk i wielka eksplozja, pełno ognia i dymu. Babcia wie, że samolot spadł. woła swojego syna, a on przybiega taki zaspany w samych bokserkach do kuchni. Babcia każe mu spojrzeć na tę eksplozję, której się bardzo wystraszyła. W tym momencie babcia obudziła się.

Czy ten sen się sprawdzi? Babcia mówiła, że samolot na pewno był jasny i był pasażerski, widziała okienka...bardzo ten sen ją poruszył i nie wie jak go zinterpretować. Czy mój ś.p dziadek pokazał babci jakąś spektakularna katastrofę lotniczą?
Dodam, że babcia mieszka w jednej z większych miejscowości pod Warszawą, i nad jej miastem niektóre samoloty z Lotniska Chopina mają swój korytarz powietrzny, często słychać je i widać jak lądują i startują.

1 listopada 2012

Przybysze z kosmosu

Sen opisuję zaraz po przebudzeniu, nie jest więc to sen zaległy. Z tych zaległych został mi tylko jeden, ale ten napisze w innym terminie. Dzisiaj opisze sen, który właśnie przyśnił mi się nad ranem. Zauważyłam, że nad ranem mam bardzo ciekawe sny...

Przybysze z kosmosu

Jestem u siebie na ogrodzie, wołam koty, kręci się koło mnie mój pies. Są też moi rodzice i babcia od strony taty. Jest bardzo ciepło, bardzo jasno, aż bolą oczy, słońce bardzo mocno świeci. Wiem w tym śnie, że mamy bardzo mało czasu. Czuję, że za chwile tutaj pojawią się przybysze z kosmosu, nie wiem jak o nich powiedzieć tacie, bo mama to wie, że czasami z nimi mam kontakt telepatyczny (?!). Wiem, że gdzieś lądują swoim statkiem, ale nie widzę go, tata nic się nie spodziewa, wtem zza domu wychodzi wielki ufoludek, ma około 2 metrów wysokości, dużą głowę, ale ciało jest proporcjonalne do niej. Jest on przezroczysty o kolorze bladoróżowym - przypomina te stworki z filmu "Otchłań" z Edem Harrisem (The Abyss). Mój tata chce biec po coś żeby go uderzyć, ale ja mówię, wręcz krzyczę: stój, on Nam nic nie zrobi! Tata się odzywa: Skąd wiesz? , odpowiadam: zaufaj mi wiem co mówię. Nagle on znika i pojawia się w postaci ludzkiej - przystojnego mężczyzny o ciemnych włosach i oczach. Mówi mi telepatycznie, że to tak lepiej, że nie będzie już wzbudzać sensacji. Pytam go na głos, co teraz będzie. On mówi, że musimy się zbierać, że muszę zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Myślę, że szkoda mi zostawiać wszystkiego tu, domu, ogrodu, zwierząt, że miałam plany...Dostaję natychmiastową odpowiedź, że tam czeka na mnie nowe życie, wszystko jest gotowe i mogę zabrać ze sobą zwierzęta. Wtem w ogrodzie pod moimi nogami widzę 6 małych kotków, śpią. Musze je zabrać, ale 2 czarne jakby się nie ruszały. Pytam go czy nie może on ich uratować, mówi, że nie wolno mu ingerować w śmierć, żebym je zostawiła, bo tak musi być. Z żalem biorę 4 inne kotki: wszystkie w kolorze burym z łatkami. Mówię mu, że mam tylko jedną klatkę dla kotów i jak ja jeszcze swoje 2 zabiorę? On mówi, że zrobi tak, że będą spały całą drogę. Rodzice zabierają swoje rzeczy, ja nie wiem co zabrać, w tym momencie przenosimy się do jakiegoś sklepu spożywczego nad morzem i każe Nam wziąć to co chcemy. Chodzimy z rodzicami po tym sklepie, tata patrzy na narzędzia, mama na jedzenie, ja na kosmetyki i inne drobiazgi. W końcu coś wybieramy i wychodzimy. Widzę, że wiele ludzi siedzi w morzu i bierze kąpiel, że są też motorówki, a morze Bałtyckie wygląda na bardzo czyściutkie o krystaliczno-turkusowej wodzie, jak nigdy! Potem sen się przestawia na inną scenę: widzę, że na czubku statuy wolności jest jakiś ważny facet, który chce skoczyć z tego posągu z jakimś urządzeniem, przychodzi gwałtowna wichura, jakby cyklon leje deszcz, statua się chwieje i upada, a ten facet spadając razem z posągiem skacze w ostatniej chwili i wyciąga zamiast spadochronu plecak, z którego wystaje prostopadłe śmigło, które automatycznie kręci się i facet bezpiecznie ląduje.
Potem znowu jestem w swoim ogrodzie, mówię ten przybyszowi z kosmosu, czy ma moc uleczania, mówi, że ma, ale tez nie powinien ingerować. Mówię mu, że mam problem, że nie mogę mieć dzieci i czy on może mi pomóc. Niechętnie, ale przykłada mi swoją ciepłą dłoń do pleców w odcinku krzyżowym, zamyka oczy i tak stoi, ja czuje rozchodzące się ciepło  w tym miejscu. Potem z uśmiechem mówi, że już czas na Nas. Dostaje znowu telepatyczne przesłanie, że zabierają tylko ważne osoby z ziemi, z ich bliskimi, reszta niestety musi zostać. Chcę wiedzieć dlaczego, ale w tym momencie budzę się.