O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

1 listopada 2012

Przybysze z kosmosu

Sen opisuję zaraz po przebudzeniu, nie jest więc to sen zaległy. Z tych zaległych został mi tylko jeden, ale ten napisze w innym terminie. Dzisiaj opisze sen, który właśnie przyśnił mi się nad ranem. Zauważyłam, że nad ranem mam bardzo ciekawe sny...

Przybysze z kosmosu

Jestem u siebie na ogrodzie, wołam koty, kręci się koło mnie mój pies. Są też moi rodzice i babcia od strony taty. Jest bardzo ciepło, bardzo jasno, aż bolą oczy, słońce bardzo mocno świeci. Wiem w tym śnie, że mamy bardzo mało czasu. Czuję, że za chwile tutaj pojawią się przybysze z kosmosu, nie wiem jak o nich powiedzieć tacie, bo mama to wie, że czasami z nimi mam kontakt telepatyczny (?!). Wiem, że gdzieś lądują swoim statkiem, ale nie widzę go, tata nic się nie spodziewa, wtem zza domu wychodzi wielki ufoludek, ma około 2 metrów wysokości, dużą głowę, ale ciało jest proporcjonalne do niej. Jest on przezroczysty o kolorze bladoróżowym - przypomina te stworki z filmu "Otchłań" z Edem Harrisem (The Abyss). Mój tata chce biec po coś żeby go uderzyć, ale ja mówię, wręcz krzyczę: stój, on Nam nic nie zrobi! Tata się odzywa: Skąd wiesz? , odpowiadam: zaufaj mi wiem co mówię. Nagle on znika i pojawia się w postaci ludzkiej - przystojnego mężczyzny o ciemnych włosach i oczach. Mówi mi telepatycznie, że to tak lepiej, że nie będzie już wzbudzać sensacji. Pytam go na głos, co teraz będzie. On mówi, że musimy się zbierać, że muszę zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Myślę, że szkoda mi zostawiać wszystkiego tu, domu, ogrodu, zwierząt, że miałam plany...Dostaję natychmiastową odpowiedź, że tam czeka na mnie nowe życie, wszystko jest gotowe i mogę zabrać ze sobą zwierzęta. Wtem w ogrodzie pod moimi nogami widzę 6 małych kotków, śpią. Musze je zabrać, ale 2 czarne jakby się nie ruszały. Pytam go czy nie może on ich uratować, mówi, że nie wolno mu ingerować w śmierć, żebym je zostawiła, bo tak musi być. Z żalem biorę 4 inne kotki: wszystkie w kolorze burym z łatkami. Mówię mu, że mam tylko jedną klatkę dla kotów i jak ja jeszcze swoje 2 zabiorę? On mówi, że zrobi tak, że będą spały całą drogę. Rodzice zabierają swoje rzeczy, ja nie wiem co zabrać, w tym momencie przenosimy się do jakiegoś sklepu spożywczego nad morzem i każe Nam wziąć to co chcemy. Chodzimy z rodzicami po tym sklepie, tata patrzy na narzędzia, mama na jedzenie, ja na kosmetyki i inne drobiazgi. W końcu coś wybieramy i wychodzimy. Widzę, że wiele ludzi siedzi w morzu i bierze kąpiel, że są też motorówki, a morze Bałtyckie wygląda na bardzo czyściutkie o krystaliczno-turkusowej wodzie, jak nigdy! Potem sen się przestawia na inną scenę: widzę, że na czubku statuy wolności jest jakiś ważny facet, który chce skoczyć z tego posągu z jakimś urządzeniem, przychodzi gwałtowna wichura, jakby cyklon leje deszcz, statua się chwieje i upada, a ten facet spadając razem z posągiem skacze w ostatniej chwili i wyciąga zamiast spadochronu plecak, z którego wystaje prostopadłe śmigło, które automatycznie kręci się i facet bezpiecznie ląduje.
Potem znowu jestem w swoim ogrodzie, mówię ten przybyszowi z kosmosu, czy ma moc uleczania, mówi, że ma, ale tez nie powinien ingerować. Mówię mu, że mam problem, że nie mogę mieć dzieci i czy on może mi pomóc. Niechętnie, ale przykłada mi swoją ciepłą dłoń do pleców w odcinku krzyżowym, zamyka oczy i tak stoi, ja czuje rozchodzące się ciepło  w tym miejscu. Potem z uśmiechem mówi, że już czas na Nas. Dostaje znowu telepatyczne przesłanie, że zabierają tylko ważne osoby z ziemi, z ich bliskimi, reszta niestety musi zostać. Chcę wiedzieć dlaczego, ale w tym momencie budzę się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz