O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

7 listopada 2010

Sen o 2 wątkach

Sen z 31.10.2010:

Wątek I:

Jestem właścicielką gospodarstwa rolnego nad jeziorem, gdzieś na Mazurach. Nie jest powiedziane konkretnie gdzie. Do mojej posesji przylega tez pole,które jest moje. Mam sąsiadów, z których jeden zaorał mi to pole bez mojej wiedzy i zgody. We śnie dowiaduje się o tym od moich rodziców, którzy tam razem ze mną mieszkają. Nie spodobało mi się, że sąsiad zaorał moje pole. Poszłam do niego z pretensjami. Z twarzy przypominał on aktora Georga Clooneya (?). Jego dom był bliżej jeziora od mojego. Wygarnęłam mu co myślę o jego zachowaniu, ale nie pamiętam czy mi odpowiedział czy nie. Wracając do domu od tego sąsiada idę wzdłuż brzegu jeziora. Zauważam, że córka tego sąsiada, 3 letnia dziewczynka wpada do wody. Biegnę z tatą żeby ją uratować. Tata nurkuje w mętnej wodzie jeziora, ja się w tym śnie brzydzę i tylko pływam po powierzchni z nadzieją, że dziecko gdzieś będzie się unosiło. Dotykam nagle pod wodą rączki tej dziewczynki, wyciągam ją na powierzchnie a potem na brzeg. Jest nieprzytomna i biała, robię reanimację i za parę sekund dochodzi do siebie. W tym samym momencie pojawia się sąsiad, w oczach ma wielki strach i ulgę zarazem. Prosi mnie abym zapomniała o wcześniejszej kłótni o to pole, przeprasza mnie. Dziękuję za uratowanie jego dziecka.
Sen przeskakuje i stoję na tym samym polu, jest jakby parę dni później od tych wcześniejszych wydarzeń. Teraz pole zostało wyrównane. Jest ono przy lesie. Zastanawiam się z moją mamą, jakie konie mam kupić i ile. Mama doradza mi koniki polskie, bo a małe i krępe.

Wątek II:

Jestem światowej sławy modelką. Wszyscy mnie znają. Pracuję w plenerze dla znanej projektantki i domu mody. Nie jest powiedziane we śnie co to za projektantka, i który dom mody. Nie padają w nim żadne nazwy. Moja sesja jest z udziałem dzieci i osób pochodzących z Mongolii. Ubrani są w ich narodowe stroje, a ja przy nich pozuje. Sen przeskakuje i widzę ze do studzienki wpada fotograf z tej sesji, w tym śnie jest on moim przyjacielem, którego lobię i szanuje. Biegnę mu pomoc się wydostać z tej studzienki – on dziękuje mi za pomoc. Potem przechodzę gdzie kolo jakiegoś dużego basenu. Kapia się w Nim małe dzieci i ich rodzice. Widze chłopca 4 latka, który skacze sam do basenu. Zaraz przypomina mi się ta 3 letnia córka sąsiada z wątku I. Chce także go uratować, ale ta rzekomo znana projektantka powstrzymuje mnie i mówi: „ zobacz jak sam ładnie pływa z deseczka, zaraz dopłynie na 2 brzeg”. Rzeczywiście chłopiec szczęśliwie dopływa do brzegu, a ja czuje ulgę.
Wcześniej przed tą sesją plenerowa byłam na przyjęciu- bankiecie przed pokazem. Był tam cały światek mody. Miałam tam dostarczyć dla jakiegoś projektanta papierosy, ale nie m przyjęciu. Jakis facet zauważył, że nie mam na sobie bielizny (tego wymagała ta późniejsza sesja), wiec namawia innych mężczyzn z bankietu, żeby mi zajrzeli pod spódnicę (?). Chowam się więc do dekoracji w jednym z tych dużych smoków, ale tam wewnątrz tego smoka są ludzie i Ci facecie tam mnie znajdują. Na pomoc przychodzi mi jakaś kobieta i mówi żebym się tak nie przejmowała, bo każdy przez to przechodził na początku kariery. Oprowadza mnie później po bankiecie. Przedstawia mnie temu projektantowi, któremu wręczam owe drogie papierosy. Okazuje się, ze on jest mężem tej kobiety. Potem ktoś mi mówi, ze mam wielkie szczęście, ze mogłam poznać i tak długo z nią rozmawiać. Jest ona uważana za okropna jędzę, egoistkę, która nie lubi z nikim rozmawiać i spoufalać się. Widocznie mnie polubiła, a to podobno wielka rzadkość. Powinnam się cieszyć z tego, bo teraz moja kariera ma stanąć otworem i będzie mi się bardzo w życiu powodziło.

" Okropny " sen

Jest to dzisiejszy sen, który zapisałam zaraz po przebudzeniu. Sen dzieje się niby w rodzinnym mieście mojego męża. Widzę jego rodziców, którzy wyglądają jak w rzeczywistości. Natomiast jego rodzeństwo, które też jest w tym śnie wygląda zupełnie inaczej niż tak jak ich znam. Są to inne osoby, ale we śnie pełnią rolę jego sióstr i braci. Nie pamiętam dokładnie o co poszło, ale w pewnym momencie kłócimy się bardzo. Wykłócam się z jego siostrami, ale nie pamiętam o co. Potem jego młodszy brat zabiera mi obrane kartofle, które obierałam na jakiś konkurs (?). Przez to strasznie się zdenerwowałam. Mieszkamy wszyscy razem w starym bloku. My z mężem wyżej, resztę niżej. Okolica ze snu to centrum Warszawy. Gdzieś idę sama, obrażona na tego brata i dochodzę do ulicy Wyścigowej (taka ulica chyba jest w Warszawie na prawdę). Gubię się i pytam przypadkowego mężczyznę o drogę do tego bloku. Potem ten facet chce mnie poderwać, ale się nie daję. Mówię, że mam męża. Potem sen znowu wraca do tej kłótni z siostrami. Wchodzi mój mąż i słyszy jak mówię do sióstr: " Nigdy mnie nie zaakceptujecie i pokochacie, zawsze będzie przeciwko mi ".  Mąż odpowiada: "   W tej sytuacji ja nie wiem czy możemy być razem. To są moje siostry więc sama rozumiesz..."  . Po czym przechodzi na ich stronę. Mówi do mnie dalej: "   Już Cię nie kocham i nie chcę. Musimy się rozstać ". Jestem tym bardzo zasmucona, zszokowana, czuje w tym śnie jak łzy lecą mi po policzku. Przepraszam go, że to nie tak, ale on wychodzi i zostawia mnie sama. Bardzo płaczę po tym. Na pomoc przychodzi mi teść. Nic od mnie nie mówi, jednak daje mi do zrozumienia spojrzeniem, że się tym zajmie, że mam się nie martwić. Stoje na balkonie w tym bloku i widzę, jak siostra męża zamyka okno pode mną. Jest to bardzo stare, kolorowe okno. Zrobione z kilku szybek i dziwnie wypukłe jakby zaokrąglone na zewnątrz. Potem sen przeskakuje i idę z mężem do swojej podstawówki. Szkoła ta znajduje się w tym rodzinnym mieście męża, ale wygląda identycznie jak z mojej, do której chodziłam. Na początku Panie nie chcą Nas wpuścić – dopiero jak podaje im swoje panieńskie nazwisko, kojarzą mnie i wpuszczają z uśmiechem. Jesteśmy w pokoju dyrektora szkoły, gdzie pytam męża: „Kto za Twoich czasów był dyrektorem?”. Mąż odpowiada: „Chyba Pani (…)”. Nazwisko to wyleciało mi z pamięci zaraz po przebudzeniu, ale we śnie padło konkretne. Niestety mi nie znane zupełnie. Wchodzi Pani dyrektor z moich czasów i pyta co u Nas, co robimy itp. Wspominamy z Nią Nasze szkolne przygody i problemy. Rozmawiamy także o nauczycielach, którzy już nie uczą. W tej części snu jestem już pogodzona z mężem i jego siostrami. Jestem także szczęśliwa. Mimo wszystko pewien niepokój trwa przez cały sen, aż do końca i z tym uczuciem obudziłam się nad ranem. Od razu sobie pomyślałam: „Jak dobrze, że to był tylko „okropny” sen ”.