O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

21 grudnia 2010

Śmierć nauczycielki

Dzisiejszej nocy miałam krótki sen. Jestem u mojej babci w mieście i mam ze znajomymi egzamin. Okazuje się, że jest on przeprowadzany przez moja Panią profesor ze studiów. Jest też mój kolega z roku, który czyta notatki. Pytam się go: "To co zbieramy się na test?". On potwierdza i wychodzimy z jakiegoś budynku na ulice. Idziemy już jakiś czas, i zdaję sobie sprawę, że droga prowadzi do domku mojej babci od strony mamy. Po drodze spotykamy jakąś grupkę studentów z Turcji. Pytają się coś tego mojego kolegi po angielsku, a ten im odpowiada (co już nie pamiętam). Nagle widzę, że mają oni przy sobie bardzo dużo pieniędzy, cały gruby plik dolarów amerykańskich, który nawet trudno objąć dłonią. Idziemy dalej, oni za Nami. Wchodzę razem z kolegą do mieszkania babci poprzez sień, a tamta grupka osób idzie do piwnicy. Tam mają te pieniądze wpłacić. Po drodze w tej sieni wysypują im się te dolary i chcę im pomóc je pozbierać, bo fruwają na wietrze, ale kolega mówi mi, żebym się pospieszyła. Wchodzę do mieszkania babcia, kolega jakoś znika gdzieś. Widzę swoją babcię, mówi do mnie "Twoja Pani profesor właśnie zmarła". Patrzę, a ona faktycznie leży na łóżku mojej babci, przykryta kocem. Z jednej strony czuję wielki smutek i żal, że tak wspaniała profesor umarła, drugiej takiej nie będzie, ale z drugiej strony ciesze się, bo nie będziemy musieli pisać tego egzaminu, będzie on przełożony (takie informacje dostaję jakby telepatycznie).