O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

15 maja 2011

Konie

Jestem w Skandynawii, pracuje na farmie u bogatej Norweżki. Ona ma pełno koni. Ja się nimi zajmuje. Załatwił mi te pracę po znajomości mój tata. Jest wieczór, kobieta rozmawia ze mną po angielsku, mówiąc mi, że muszę przygotować powozy i zaprząc konie. Pomóc ma mi w tym jej córka. Czyszczę konie, ale boję się czy sobie poradzę z tym zaprzęganiem, bo nigdy jeszcze tego nie robiłam. Znam się na koniach, ale nie na powożeniu bryczek i innych wozów. Konie są różnej maści, ale głównie brązowe i czarne, nie ma białych ani szarych. Stoją w boksach w małej stajni. Trochę się boje, bo córka szefowej mnie pogania. Konie zostają zaprzężone do kilku bryczek, które nagle pojawiły się pośrodku tej stajni. Widzę, że zostały ubrane kwiatami - chyba białe bzy??? Przyjeżdżają goście, część ładuje się do tych bryczek, część będzie jechać za nami samochodami. Mnie też córka szefowej zaprasza, ale mówię jej, że chyba powinnam się lepiej ubrać. Patrze na siebie i widzę, że mam zwykłe ciuchy, ubrudzone lekko błotem, mam też czarne kalosze do chodzenia po stajni. Ona patrzy na mnie i mówi, że nikt nie zauważy, przecież tylko będę siedzieć i powozić, a nie przebywać między gośćmi. Trochę czuje się przez to jakby gorsza, ale wsiadam na kozła biorę lejce i ruszamy. Jedziemy ulicą jakiegoś nieznanego mi miasta, widzę, że przez jezdnie ucieka lis, jest ranny, jakiś samochód go potrącił. Odwracam wzrok, bo widzę, że zaraz najedzie go inne auto. Wtedy słyszę męski głos (chyba mego taty), mówiący, żeby popatrzeć, bo lis zdążył przebiec i ucieka teraz w krzaki.