Jestem w samolocie, który ma zaraz wylądować. Mam ze sobą swoja suknię ślubną zapakowaną w worek do przechowywania odzieży. Odwracam głowę i widzę z tyłu na siedzeniu mamę mojej koleżanki z klasy - Małgosi. Jej mama pyta się co u mnie słychać. Podoba jej się moja suknia ślubna. Mówię jej, gdzie kupiłam i podaję wizytówkę do sklepu. Jakieś nieznajome Panie z tego samolotu także tę suknie oglądają. Nagle słuchać komunikat pilota, że zaraz lądujemy na miejscu. Zapinamy pasy i samolot zaczyna lądować. Potem sen " przeskakuje" i jestem w jakimś miasteczku, jest wolny plac pod drzewami, których nie jest zbyt dużo. Jest ubrany na ślub. Idę ze swoja mamą pod rękę i ona pokazuje mi moja koleżankę Małgosię. Mama mówi do mnie: " O popatrz tam jest Małgosia, zobacz jak się zmieniła, wychodzi teraz za mąż". Ja patrze w miejsce, które wskazała mi mama. Siedzi tam na piasku moja koleżanka. Twarz bardzo zmieniona - wygląda przepięknie, ma półdługie pofalowane, a raczej pokarbowane włosy, blond pasemka - chociaż w rzeczywistości była szatynką. Podchodzę do Niej i mówię: " Hej Gosia, ale super wyglądasz. Dawno się nie widziałyśmy". Ona uśmiecha się do mnie tylko. Zauważyłam, że bawi się z małym dzieckiem, wiem od razu, że to jej dziecko i dlatego właśnie wychodzi za mąż. Bawię się z tym dzieckiem przez chwile, potem muszę już iść więc wstaję i życzę Gosi powodzenia. Następnie sen przeskakuje znowu i idę z mamą przez ten jakby park i widzę Gosię już jako szatynkę z krótkimi włosami na jakimś podeście ze swoim narzeczonym. Przed tym podestem siedzi pełno zaproszonych gości weselnych. Ona właśnie bierze ślub, orkiestra gra jakieś przygrywki. Ubrana jest w jasnoróżowe kozaczki do kolana na szpilce, do tego w takim samym kolorze ma bukiet i wstążkę we włosach. Do tego jasnoszare rajstopy i czarna mini spódniczka i jakiś szary top - zupełnie jak nie na ślub. Zupełnie nie w stylu w jakim ubierała się na co dzień w liceum. Sen się w tym momencie kończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz