O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

9 grudnia 2010

Katedra

Znowu śniłam o katedrze (chyba muszę sprawdzić w senniku co to oznacza). Sen jednak zaczął się od pływania łódka na jeziorze. byłam tam z moim tatą. On na jednej łódce ja na drugiej. co ciekawe moja łódeczka była jednoosobowa, drewniana, bez silnika czy wioseł. Musiałam używać rąk żeby płynąc (jak w balii). Tata była również na jednoosobowej łódce, białej z plastiku próbował silnik odpalić. W końcu mu się udało. wypłynęliśmy z trzcin. Okazało się, że to jeziorko jest przy jakiejś drodze szybkiego ruchu, w dole, także w górze widziałam śmigające samochody. T jeziorko było prywatne, bo jednak małe i leżało na terenie prywatnym, bo w oddali widziałam wielki dom, stary jakby pałac. Potem sen "  przeskoczył"  i znalazłam się w domu u znanego aktora, jego nie było, ale wiedziałam, że to dom Cezarego Pazury. Podobał mi się, wyłożony starymi kafelkami i stara podłoga. Witraże w drzwiach. Bardzo ładne to było i zachwycałam się. Tata tam miał coś poprawić, bo on mu ten dom odrestaurował cały, widziałam jakieś listwy przypodłogowe do przykręcenia. Miałam poczekać, aż skończy więc chodziłam po pustych pokojach podziwiając prace mojego taty i gust aktora. Dom był zdecydowanie w starym stylu za to był nowy na zewnątrz. Przez okno chyba na jakiejś werandzie, koło głównego wejścia zobaczyłam mury starej katedry. Tata wtedy podszedł do mnie i powiedział "  chodź to sobie ją zobaczysz". W tym momencie w drzwiach wejściowych stanął brat aktora, również aktor Radosław Pazura i byłam tym spotkaniem bardzo onieśmielona. Coś do Nas mówił, ale nie pamiętam co. Potem znowu sen "  przeskakuje"   i  znajduje się w ciemnym miejscu, czuję zapach kurzu. widzę bardzo niewiele. Wiem, że jestem na strychu tej katedry. W tym śnie mam silne wrażenie , że ta katedra nie jest w Polsce tylko w jakimś innym europejskim kraju. Wszędzie pajęczyny - a ja się tak boje pająków. Pełno tam było starych chorągwi z Bożego ciała, niektóre przepiękne dzieła sztuki, były tez sztandary, częściowo zjedzone przez mole i myszy. Ogólnie tony kurzu, co chwila kichałam. były też niedokończone witraże, jakieś zabawki dla dzieci. Najbardziej jednak podobały mi się fragmenty tych witraży i nowe szkiełka, oraz ołowiane szyny w które tez szybki trzeba było wstawić. Tak jakby w pracowni rękodzielniczej. Bardzo mi się to wszystko podobało i chciałam nawet wziąć parę szybek i szkiełek do domu, żeby samej taki witraż wykonać.W pewnym momencie zapytałam taty "tato a co to za otwory w ścianach takie podłużne, czy to jakieś stare ogrzewanie?", tata odpowiedział, żeby sama sprawdziła co to. Bałam się, że w tych otworach są pająki, ale był tylko wiatr i trochę kurzu poleciało mi w oczy, przetarłam je i zobaczyłam w dole wnętrze katedry. Byłam tak wysoko, że ławki wyglądały jak malutki. Nie było tam ludzi, ale paliły się światła i widzialam piękne witraże, i przezroczyste szyby w oknach na przeciwko zastępujące kolorowe szkiełka. Strasznie się wystraszyłam tą wysokością, miałam odczucie chyba jak się ma przy leku wysokości. Myślałam ze podłoga pode mną się zarwie i zaraz tam spadnę i zabije się. Dodatkowo podłoga skrzypiała ze starości i wiatru. Ociekłam stamtąd i chciałam wyjść na zewnątrz, ale tata powiedział ze powinnam mu pomoc z tymi witrażami, żebym je mu podawała a on je wstawi w ramy okien, bo musi te prace skończyć. Spodobał mi się jakiś drewniany bardzo stary pojemniczek z ołowianym uchwytem, był w kacie z pajęczynami. Był tam tez pająk, ale nie za duży, jednak nie odważyłam się wyciągnąć tego pudelka sama. Nie wiem jak ale potem ten pojemnik był na stole obok okienka, z którego widać było dachy miasta, ale mnie bardziej interesował pojemniczek, wiec zapytałam taty "  Mogę go sobie wziąć do domu"  ? Tata się zgodził i gdzieś poszedł, a ja się temu pojemniczkowi przyglądałam, bo narysowany był tam jakiś święty, ale to było tak stare ze pomyślałam, ze to chyba jakiś zabytek ze średniowiecza, bo ta katedra była właśnie ze średniowiecza i była obiektem zabytkowym. Potem obudziłam się na moment, żeby za chwile znowu zasnąć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz