O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

17 czerwca 2012

Widziałam koniec świata

Dzisiaj niesamowity sen, tak realny, że wszystko czułam, widziałam, dotykałam niemalże czując co mam pod palcami.
Zaczęło się tak, rano kolo 5tej zerwałam się i popędziłam do toalety. Chwyciła mnie ostra biegunka, nie wiadomo skąd. Tak do około 6:20 przesiedziałam z przerwami w toalecie. Wróciłam do łóżka ledwo żywa i zapadłam w głęboki sen, taki, że nawet nie słyszałam budzika, który budzi męża na 8 rano do pracy.
Obudziłam się koło 10tej, może od tej 6:20 obudziłam się z jeden raz, bo mąż nie mógł czegoś znaleźć i przez sen nie otwierając oczu powiedziałam mu gdzie to znajdzie. do rzeczy jednak, nie wiem czy sen był wywołany moim stanem chorobowym czy zmęczeniem po nim, ale pojawił się jak tylko głowa dotknęła poduszki.
Oto jestem na dworze przed swoim domem, w domu czeka na mnie moja mama i mąż, ja wracam z zakupów. Nagle widzę na niebie latający obiekt, przypominający kostkę domina, bez oczek. Dodatkowo połyskuje fioletowo-różową poświatą. Ciesze się strasznie, że przybyli, że się ujawnili, macham więc i wrzeszczę: "ej jestem tutaj! zabierzcie mnie ze sobą"! Na te moje słowa obiekt zawisnął nade mną, obniżył się - widziałam jednostajne jasno-białe o zimnym tonie światło wychodzące ze środka "kostki domina".
Wtedy coś mnie tknęło, jakaś intuicja? poczułam, że coś jest nie tak, że muszę uciekać i to jak najszybciej. Rzuciłam siatki z zakupami i pędem lecę do domu - we śnie mieszkam w bloku o kolorze kremowo-żółtym.
Biegnę, ale czuję, że ziemia drży pod stopami, z trudem utrzymuje równowagę, chwytam się drzwi wejściowych i czuję jak zrywa się tak potężny wiatr, że dosłownie podnosi mnie do góry, ja cały czas trzymam się drzwi wejściowych do klatki i tylko dzięki temu nie zostaję jakby wessana, bo ciągnie mnie jakby ktoś włączył gigantyczny odkurzacz. Pełno śmieci, ja się boję, że mnie wciągnie , że nie zobaczę męża.
Nagle odwracam się i widzę ten obiekt jak z impetem w przeciągu sekundy uderza w ziemię. Następuje ogromny huk, jakby koło mnie właśnie uderzył piorun. Z rozbitego obiektu nikt nie wychodzi, ale na tej "kostce domina", która przypomina obiekt, pojawiają się czerwono-pomarańczowe pęknięcia, i bije z nich takie samo światło. Nagle wiatr ustaje, ale ziemia zaczynają pękać, wirować, wchodzę do klatki, don się wali, lecę po schodach na górę do mieszkania, z okien na klatce widzę, że część miasta zapada się, że daleko wypiętrzają się góry, wszędzie ogień, wulkany (skąd wulkan u mnie w mieście?). Lece jak w zwolnionym tempie do mieszkania. Wpadam, a tam nie ma moich rodziców, jest za to moja babcia od strony taty, której nie lobie i ona mówi mi, ze muszę zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i muszę znaleźć męża, musimy się ukryć, musimy znaleźć samolot, który zabiera ludzi i tylko tak ocalimy się. Babcia w tym śnie jest jako duch tzn nie żyje (w rzeczywistości żyje i ma się dobrze). Biegnę i szukam rzeczy, nie mogę znaleźć walizki, biorę jakąś torbę, ale patrze ze to mieszkanie nie jest moje tylko kogoś innego, kogoś bardzo bogatego - czy to możliwe, że to moje mieszkanie? Trace już zmysł orientacji, biorę ubrania, leki, biorę gogle narciarskie, okulary przeciwsłoneczne, termon, butelkę wody, aparat fotograficzny, nie wiem co wziąć,  szkoda mi wszystkiego zostawiać, upycham gdzie się da rzeczy, chce wziąć gumowa kalosze na wypadek skażenia, ale znowu jest  ten ssący wiatr, wszystko dookoła wiruje i chce się wydostać na zewnatrz jak najszybciej, nie mogę zabrać tych kaloszy. Nagle znowu huk, jak poprzednio i wszystko ustaje. Znowu to trzęsienie. Wychodzę jednak na balkon czy taras i kolo mnie stoi jakaś para i pokazuje mi, ze na zachodzie wypiętrzyły się góry, ze teraz to jest najwyższy szczyt ziemi, ze reszta się rozpadła i nastąpiło przebiegunowanie ze to pierwsza faza i musimy ociekać. Uciekamy razem, nie wiem gdzie jest mój mąż. Biegnę z ta torba wypchana, ledwo ja dźwigam, kiedy orientuje się, ze nie wzięłam czystej bielizny na zmianę. Trudno nie mogę wrócić, szkoda mi mieszkania, takie piękne meble i wyposażenie w starym stylu...
Dopadamy z ta parą do jakiegoś schronu, dużo osób, ranni i nie. Wśród ludzi widzę także bezdomnych, przebrano ich w czyste piżamy i śpią teraz na materacach w czystej pościeli - tylko to ze as brudni zdradza o tym, ze to bezdomni z ulicy. Gdzieś dalej widzę mojego męża w śpiworze. Biegnę do niego, mowie mu, o wszystkim, kolo mnie jest jakaś kobieta z obsługi schronu w mundurze wojskowym - panterkowym, mówi mi, żeby wejść do śpiwora, bo dzisiejsza noc będzie strasznie zimna, mąż mówi ze mu za ciepło teraz i nie chce się zasuwać w śpiworze, każe mu to zrobić bez dyskusji i sama go zapinam. Jednak zamiast się kłaść, chce jeszcze raz zobaczyć co się dzieje na zewnatrz. Przez jakby małe okienko w gorze schronu widzimy, ze miasto plonie, ze ziemia zapala się, ze teraz niedaleko mamy najwyższy szczyt świata, słonce zachodzi na południu, zamiast na zachodzie, sceny jak z filmu 2012.
W tym momencie obudziłam się, bo mąż czegoś nie mógł znaleźć. Położyłam się znowu zasnęłam, sen wrócił do momentu, kiedy jestem w samolocie dużym, chyba transportowym, widzę przez okrągłe okienko, ze startujemy i cala okolica plonie i sączy się z gór lawa, gdzieś lecimy żeby się uratować, wszędzie dym, ogień, żywej duszy. Boje się co się z Nami stanie, nie wiem dokąd lecimy. Próbuję się dowiedzieć, ale nikt nic nie mówi, tylko patrzymy w milczeniu na ziemię, całą pooraną lawą, rzeki lawy i ognia.

5 komentarzy:

  1. Pierwsza część Twojego snu kojarzy mi się trochę z Odyseją Kosmiczną. Pewnie przez ten obiekt przypominający kostkę domina. Polecam zarówno filmy jak i książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wiem, obejrzałam chyba z kilkanaście razy ten film (obie części) , miałam właśnie napisać w opisie snu, że ten obiekt był jak monolit z Odysei Kosmicznej, ale obawiałam się, że ludzie zarzucą mi, że pewnie obejrzałam film i dlatego mi się to przyśniło.
    Tak masz rację obiekt ze snu był bardzo podobny, ale widziałam go z takiej odległości, jakbyś wziął 5 cm kostkę domina w dłoń i wyciągnął nad siebie (nie wiem czy dobrze rozumiesz).

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity, przerażający sen. Miejmy nadzieję, że ta wizja się nie spełni.
    W kwestii interpretacji na podstawie własnych snów mogę napisać, że być może wkrótce wydarzy się coś znaczącego w Twoim życiu Gastriu, coś czego się zupełnie nie spodziewasz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli obiekt nie był duży i odległy, tylko mały i znajdował się blisko? A to uderzenie kostki w ziemię skojarzyło mi się właśnie z przemianą Jowisza w gwiazdę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dreamland - tak dokładnie tak to wyglądało, nie był duży, wg mnie nawet nikogo w nim nie bylo to bylo coś sterowanego...tak to odczuwałam.

    OdpowiedzUsuń