Dzisiaj chyba nad ranem śnił mi się sen, w którym odwiedził mnie m,oj zmarły dziadek (ojciec mojego taty). Bardzo dobrze wyglądał, tak jak go pamiętam z dzieciństwa kiedy razem wyruszaliśmy na wakacje na Mazury. coś do mnie mówił w tym śnie, ale nie pamiętam. Za to wiem, że trzeba było go pilnować. Babcia (mama mojego taty) również tam była i mówiła mi, że muszę dziadka pilnować na każdym kroku,. bo często zapomina o wielu rzeczach i potem trzeba go szukać, że jest jak dziecko teraz. Gdzieś szykowałam się z dziadkiem do wyjazdu, zastanawiałam się jaki wziąć prowiant. Mięliśmy jechać gdzieś konno. Wcześniej musiałam załatwić dokumenty związane z moja nową praca. chcieli jakiś papier, na którym miałam odpowiedzieć na kilka pytań.
Szybko je wypełniałam. Miałam w tym śnie konia, zastanawiałam się, ile zabrać jedzenia dla siebie i dla niego na podroż do plecaka. Pakowałam w sklepie-piwniczce jedzenie. Był tam tez mój kot, któremu nalałam zupy na głęboki talerz, a nie do kociej miseczki. Ze mną było kilka osób na tej niby wycieczce, dziewczyna-dżokej, jakaś dziewczyna z Australii, jeszcze jakiś facet i chyba ktoś jeszcze. ale nie wiem czy kobieta czy mężczyzna.
Przyjechaliśmy do takiego domku-sklepu na uboczu wsi w lesie (to miejsce śniło mi się już w innym śnie).
Tam był facet, który podgala zdobywać rożne dokumenty, robił ksero, a dodatkowo miał kawiarnie. Mieszkał tam z rodzina. Ja go poprosiłam o te papiery, które były mi potrzebne. Coś do mnie mówił na ich temat, coś mi tłumaczył. Potem sen się urwał i przeniosłam się w Nim do domu, znowu się pakowałam na te sama wyprawę, mówiłam mamie co załatwiłam. Dziadka ze mną nie było już chyba.
Sen bardzo pokręcony, szczególnie, że od dobrych kilku miesięcy a może i paru lat mój dziadek mi się nie śnił, ale mimo tego jestem zadowolona, że go spotkałam, widziałam, ze ładnie wygląda, zadbany, jak za lat swojej "świetności" nawet bym powiedziała. Także chyba tam gdzie jest teraz źle mu się nie dzieje, a to dobry znak.
Szybko je wypełniałam. Miałam w tym śnie konia, zastanawiałam się, ile zabrać jedzenia dla siebie i dla niego na podroż do plecaka. Pakowałam w sklepie-piwniczce jedzenie. Był tam tez mój kot, któremu nalałam zupy na głęboki talerz, a nie do kociej miseczki. Ze mną było kilka osób na tej niby wycieczce, dziewczyna-dżokej, jakaś dziewczyna z Australii, jeszcze jakiś facet i chyba ktoś jeszcze. ale nie wiem czy kobieta czy mężczyzna.
Przyjechaliśmy do takiego domku-sklepu na uboczu wsi w lesie (to miejsce śniło mi się już w innym śnie).
Tam był facet, który podgala zdobywać rożne dokumenty, robił ksero, a dodatkowo miał kawiarnie. Mieszkał tam z rodzina. Ja go poprosiłam o te papiery, które były mi potrzebne. Coś do mnie mówił na ich temat, coś mi tłumaczył. Potem sen się urwał i przeniosłam się w Nim do domu, znowu się pakowałam na te sama wyprawę, mówiłam mamie co załatwiłam. Dziadka ze mną nie było już chyba.
Sen bardzo pokręcony, szczególnie, że od dobrych kilku miesięcy a może i paru lat mój dziadek mi się nie śnił, ale mimo tego jestem zadowolona, że go spotkałam, widziałam, ze ładnie wygląda, zadbany, jak za lat swojej "świetności" nawet bym powiedziała. Także chyba tam gdzie jest teraz źle mu się nie dzieje, a to dobry znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz