O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

18 marca 2011

Kaddafi i góra

   Sen zaczął się w wiosce archeologicznej, usytuowanej w miasteczku. Było to u podnóża wysokich gór. Krajobraz jakby z polskich Tatr, ale to nie działo się w Polsce. W tym miasteczku mieszkali różnego pochodzenia ludzie. Mówili oni różnymi językami, ale dało się słyszeć głównie angielski i polski. Ja brałam udział w tych wykopaliskach. Odkrywaliśmy wraz ze znajomymi z Polski ( w rzeczywistości nie znam tych osób), stara osadę. Wszędzie  były głębokie wykopy z piachu. Raz po raz padał ulewny deszcz. Wtedy mokły Nam namioty i wszystkie rzeczy w nich. Niektórzy byli zakwaterowani w domkach, głównie profesorzy i doktorzy, ale tam tez padało i zalewało wszystko w środku. Mieliśmy w jednym z domków akwarium. Żył tam bojownik i inne rybki. Chciałam je przed tym deszczem uratować. Włożyłam zatem bojownika do torebki plastikowej i kilka mniejszych rybek, dosypałam pisaku i dolałam wody z kranu. Niestety torebka miała dziury i woda szybko zaczęła się wylewać. Ja zaczęłam biegać i szukać wody do picia, ale nigdzie nie było. Wszędzie brakowało wody przez ten deszcz. Minął mnie w drodze do sklepu jakiś rolnik na koniu, galopował na Nim, spadł z konia a koń podbiegł do mnie, chciałam pojechać na nim, ale miałam te rybki więc udałam się do sklepu, ale tam okazało się, że nie mam pieniędzy, żeby zapłacić za wodę w butelce. Wróciłam do jednego z domków i znalazłam się podczas lunchu. Było spaghetti z cynamonem? dolałam wody z kranu i przełożyłam rybki do słoika. Padał deszcz, wręcz lało. Nagle ustało i domek zaczął się poruszać sam w kierunku tych gór. Przeraziłam się wraz z innymi osobami. Dwie studentki zabarykadowały drzwi wejściowe, nastał strach, zaciemniło się na miejscu. Coś ten domek ciągnęło w kierunku tej góry. Nagle zobaczyłam jakieś kolorowe chmury dymu. Od razu pomyślałam, że to gaz i , że Kaddafi chce Nas zagazować. Zrobiła się jakby noc i nad górą zaczęły pojawiać się dziwne światła - jakby jakieś obiekty. Nigdzie nie było prądu. Widziałam odrzutowce, bezzałogowe samoloty bombowe i szpiegowskie. Leciały do tej góry, a zza szczytów wyłoniły się obiekty, które wyglądały niby jak UFO. W tym momencie powiedziałam do towarzyszy w domku: " Widzę światła wychodzące z tej góry. O widzę gaz! On Nas zagazuje, Matko Boska!". Rozległ się z tej góry głos Kaddafiego: "Nie dam się tak łatwo!". Te dymy to okazały się świecami dymnymi w 3 kolorach: białym, czerwonym, zółtym. Miały one na celu zmylić te samoloty, które strzelały do tej góry i tych niby UFO. Ludzie w domku patrzyli przez okna, a ja im mówiłam, że to "wojna światów" i miałam wrażenie, że to atak kosmitów na ziemię. Nagle część przednia tej góry rozpada się, osuwa w dół odsłaniając żelbetonową konstrukcję jak bunkier. Widnieją na nim egipskie hieroglify. Rozpoznaję boga Horusa i świętego ptaka Ibisa, jest tam tez wizerunek krowy. Między tymi hieroglifami otworzyły się małe drzwi i w nich stanął Kaddadi w swoim stroju i czapce. Do mikrofonu powiedział: "Koniec z osadnictwem. Nie będzie więcej osad!". Po czym wycofał się w głąb bunkra - góry i drzwi się zamknęły.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz