Dzisiaj miałam sen o moim psie. Niby gdzieś uciekł, ale przyszedł później czy mój tata go przyprowadził - już nie pamiętam. Rzecz dzieje się w kuchni naszego dawnego mieszkania, siedzę tam z mamą i wyłapujemy mini pchły z sierści mojego psa. On się wierci. Widzę, że nie ma powieki, w sensie jest ona zdarta nad prawym jego okiem. Mówię do mamy o tym, a ona mi odpowiada, ze to już nie pierwszy raz. Głośno zastanawiam się czy nie powinnam zabrać psa do weterynarza na zszycie, to oko wygląda w porządku, ale dookoła jest łysa rana i do tego lekko krwawi. Te dziwne pchły sa czerwone takie malutkie jak okruszki najmniejsze od chleba. Chcę je zobaczyć pod mikroskopem, ale ciężko mi je złapać , bo wysoko skaczą. Potem przychodzi do kuchni mój tata i jest niezadowolony, że z mamą czyścimy psa w mieszkaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz