O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

15 września 2013

Babcia, duchy, szpital i ciąża.

Sen zaczyna się kiedy to jestem z moją ś.p niedawno zmarła babcią. Uciekamy i ukrywamy się przed...duchami. Tłumacze jej, że to duchy, ukrywam ją, ale wiem, że przed nimi nie uciekniemy i, że tak naprawdę to babcia je na mnie nasyła, żeby sie bała. Nie mówię o tym, że wiem, że to ona robi. Kiedy uciekamy po ulicy, jest noc, chowamy się w rowie, w krzakach, ale wiem, że i tak zaraz nadleci jakiś duch i będzie chciał mnie atakować.
Po tym śnie, kiedy to obudziłam się w środku nocy, poczułam jakby babci obecność w naszej sypialni. Pomyślałam, też, że babcia potrzebuje modlitwy, gdyż teraz sama pewnie walczy w zaświatach, gdyż nie była zbyt dobrą osobą za zycia i, że to jest jej taka jakby pokuta, że jesli zrozumie swoje błędy to pójdzie do światła. Zmówiłam szybko modlitwę i zasnęłam.
W kolejnym śnie spotykam rodzinę mojego męża, jest też mój mąz. Są w tym śnie dwie moje szwagierki, z którymi mam dośc dobry kontakt w życiu realnym. Czekamy wszyscy wszpitalu, na mój poród. Chociaż ja wcale w ciąży nawet nie jestem, czekam, bo dzisiaj jest niby termin mojego porodu. Chodze po korytarzu szpitalnym, jest jasno. Wchodzę do swojego spitalnego pokoju i na leżance lezy jedna z sióstr mojego męża. Rozmawiamy chyba o moim dziecku. chcę jej powiedzieć, że nawet jeszcze nie jestem w ciąży, ale wiem, że tego nie zrozumie. Potem przychodzi kolejna siostra ze swoim małym synkiem, bawię się z tym dzieckiem. Ona prosi mnie o lakiery do paznokci, więc wstaję i daje małemu spore pudełko kartonowe z lakierami. Myślę, że sama tez pomaluję sobie paznokcie odzywką. Potem chyba przychodzi do mnie lekarz, pyta mnie o coś. Jestem wielce podekscytowana, jakbym nie mogła się doczekać i ciąży i porodu. Potem nagle sen przeskakuje i widze siebie rpzez moment w ciązy, ciezko mi wstać ze szpitalnego łózka, ale nadal nie mam bóli porodowych. Zastanawiam się, czy nie pójdą na latwiznę i nie zrobią mi cesarskiego cięcia, nie chcę tego, wolę naturalnie urodzić. Rozmawiam o tym z moim męzem. Ten jest nie zadowolony, że zamartwiam się na zapas. Czuję ogromne uczucie w sobie jakby podniecenie, że coś się wydarzy, jakby wielka ekscytację. Mój mąz zaczyna wypytywać mnie o konie w Polsce i temat zaczyna sam iśc w kierunku wiezionych do rzeźni koni. Sen wtenczas przeskakuję i widze konia, który własnie jest rpzeznaczony na rzeź, ktos rpowadzi go na długiej plastikowej mocnej taśmie, jakaś dziewczyna z długim warkoczem na nim siedzi, ale koń sie opiera i próbuje zrzucić dziewczynę. My z mężem idziemy w niedalejkiej odległości za nimi, ja wciąż mężowi tłumaczę, że konie sa okaleczane, żeby kierowcy, które je worzą do rzeźni nie płacili dużego cła na granicy czy w skupie. Mój mąż jest tym zdruzgotany. Cały czas czuję to dziwne uczucie podekscytowania jakbym na coś czekała, na kogoś i nie mogła się doczekać. Z tym uczuciem budze się i nadal nawet pisząc te słowa to uczucie nadal jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz