O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

24 stycznia 2012

Ostatnie sny cz.II - odkrycie archeologiczne

Jestem na Mazurach z moim tatą na wycieczce. Zwiedzamy okolice, przechodzimy przez jakąś wieś, tam są domki letniskowe, drewniane. Jest ciepło, słonecznie, jest lato. Mijamy żydowski cmentarzyk. Bardzo dużo tam zrujnowanych grobów, są też groby dzieci. Przechodzę obok nich i ukazują mi się ciała martwych dzieci w różnym wieku, jest ich bardzo dużo. Leżą i śpią w ubrankach , tak jakby spały, a nie umarły. Idziemy z tata dalej, po naszej lewej stronie jest duża ściana z pisaku, jakby skarpa piaszczysta.. Widze, że pracują tam archeolodzy. Wśród nich jest mój kolega, który chyba kieruje tymi wykopaliskami. Oprowadza mnie i tatę po stanowisku, po innym też, które jest obok. Na placu gdzie jest to stanowisko jest opuszczony niewykończony dom. Ma niewykończone schody, po których musimy zejść do ogrodu, żeby zobaczyć odkrycie. Znaleziono tam ruiny jakiegoś kościoła, widzę same fundamenty, mały ten kościółek.
Kolejna scena ze snu, to ja z tata na tym pierwszym stanowisku, pod ta piaskową skarpą. Rozmawiam ze swoim kolegą-kierownikiem, że miałam wrażenie, że tu w okolicy są 2 inne jeszcze stanowiska, że gdzieś o nich słyszałam lub czytałam. Nie mogę sobie przypomnieć, gdzie o tym czytałam.
Widzę duże jezioro i stojąc na brzegu przypominam sobie swoje dzieciństwo tu spędzone - czyta krystalicznie woda w jeziorze, widac dno, a ja mała dziewczynka nago pływam i nurkuję w tym jeziorze. 
Tu się sen urywa. Potem znowu wracam do tego stanowiska, chodzę po nim. Nagle widzę coś złotego w piasku, wyciągam ten przedmiot. Wygląda to jak złota bransoleta, ale oglądam dokładnie i jest to złote strzemiono. Chcę je ukryć (nie wiem dlaczego), ale nagle pojawia się nie wiadomo skąd matka mojej koleżanki z osiedla, na którym niegdyś jako dziecko mieszkałam z rodzicami. Zabiera mi to, dosłownie wyrywa z ręki i ciska je o ziemię. Przerażona szukam, ale to się rozpadło w kilka małych części, tylko część udaje mi się znaleźć. Mówię do tej kobiety: "Co Pani najlepszego zrobiła?". Ona śmieje mi się w twarz. Lecę do tego kolegi-archeologa, mówię mu co zaszło i widzę w dole obok Nas inne zabytki ułożone wzdłuż ciała człowieka. Tego ciała tam nie ma, jest jedynie lekki odciska i zmiana koloru na piasku, po szkielecie. Ten kolega mówi, mi, że odkryli właśnie grób sinobrodego (?).  Lece po aparat, ale ten coś nie działa - jest sklejony czerwoną taśmą, do tego jest zamrożony, jakby był wcześniej w zamrażalniku, lód na obudowie, śnieg, zimno mi w dłonie od niego.
Biegnę z tym aparatem, ale już grób jest rozkopany, jakieś kobiety myją metalowe zabytki. Na tej skarpie, która teraz wiem, że jest grobem -kurhanem, z 2 strony jest też dół, ale mały. Są tam tylko same zabytki, jakby dary grobowe (?).  Są tez odciśnięte na piasku ślady po szkieletach, ale zwierzęcych. Pozwalają mi je sfotografować, pytając się co to za zwierzęta  były złożone na ofiarę, w tym grobie. Mówię, że 3 psy, kota oraz gepard - bardzo młody gepard. Mówię, ze to musiał być podarunek świadczący o kontaktach z zachodem Europy. Widze rysowników, chyba to studenci z ASP, malują i rysują to wydarzenie, nawet jedna dziewczyna narysowała mojego tatę trzymającego aparat, bardzo realistyczny rysunek. Jest też TV i robią wywiad z tym kolega, idą do mnie z kamerą. Nie wiem co powiedzieć, ale pytają mnie i odpowiadam coś. Myślę sobie, że teraz będę wreszcie sławna. Słysze jak ktoś za mną mówi: "to sensacja, grób sinobrodego w Polsce". Po tych słowach budzę się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz