O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

2 kwietnia 2011

Czerwony samolot

Śnił mi się dzisiaj wypadek samolotu jednoosobowego. Był on koloru czerwonego, bardzo nieduży, tylko 1 osoba mogła nim sterować. Przypominał samolocik dwupłatowy, ale nie miał 2 skrzydeł. Nadleciał z duża prędkością i hukiem nad mój dom i moja mama, która wywieszała pranie na balkonie, aż się schyliła, żeby samolot nie zawadził o jej głowę. Widziałam pilota, mężczyznę w kowbojskim kapeluszu. Z samolotu się dymiło, z jego prawej strony. Nagle rozbił się o ścianę drzew i spadł. Wbiegłam do lasu i zobaczyłam rozbita maszynę, kilkoro ludzi, którzy dogaszali ogień. Widziałam rozerwane dalej ciało pilota na pół. Ktoś mówił, że trzeba powiedzieć jego żonie i synkowi o tym. Myślałam jak to zrobić delikatnie. Przyszła w końcu ta żona, ale ona była taka niska, maleńka jak 2 letnie dziecko i ten synek był taki malutki. Zaczęli płakać. Częściowo zwłoki pilota były zwęglone, ktoś im powiedział, że zginął. Potem przybyli na miejsce chyba cygani, którzy zaczęli szabrować miejsce w poszukiwaniu złota. Ja się ich bałam i obserwowałam z daleka, ale Ci ludzie, którzy byli wcześniej na miejscu tragedii odganiali ich.

Ten samolot wyglądał mniej więcej tak, tylko miał 1 parę skrzydeł i czarne koła, nie było też żadnego czarnego krzyża, a reszta się zgadza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz