O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

26 grudnia 2010

Dzisiejsze sny

Dzisiaj śniło mi się kilka snów, większość o charakterze kosmicznym (takie mam wrażenie), jednak nic nie pamiętam, nawet przebłysków. Potem  miałam kolejny sen , gdzie niby kogoś ratowałam, ale nie pamiętam nic ponad to. Za to pamiętam doskonale sen, który miałam nad ranem.Śnił mi się mój własny poród. Z góry sali szpitalnej, widziałam moją mamę, młodą taką jak na zdjęciach starych w naszym albumie, kiedy to mnie na świecie jeszcze nie było. Moja mama leży na łóżku szpitalnym i mnie rodzi. Widzę lekarza i pielęgniarkę koło mamy łózka. Nie słyszę co mówią ale orientuję się, że mama musi przeć. Widzę, Ja wychodzi moja główka, a potem jedna rączka, a następnie cała ja. Mama chce mnie dostać w ramiona, ale tylko jej mnie pokazuje ta pielęgniarka. Obok mamy łózka za parawanem rodzi inna kobieta. Mama płacze ze szczęścia, ale nic nie słyszę i nie czuję. Jestem zawieszona pod sufitem sali szpitalnej. Jest noc za oknem. Widzę siebie cały czas jako noworodka, widzę, że nie płaczę tylko się przyglądam mamie, jestem ubrudzona we krwi (jak to dziecko po porodzie). Potem się budzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz