Jest to sen, który śnił mi się chyba rok temu, albo więcej. Jednakże zapamiętałam go i nawet spisałam na kartce. Wydał się mi bardzo ciekawy. Oto sen: Jestem w bardzo dalekim kraju, gdzie do okoła rozciąga się pustynia i góry, wzgórza. Musze być bardzo ważną postacią, gdyż jestem ubrana w ciemnozielona suknię długą i woal z ciemnozielonego tiulu ozdobiony na końcach złotymi nitkami i jakimiś kryształkami. Mam na sobie pełno złota, bransolety na stopach i rekach jakiś naszyjnik, kolczyki. Znajduję się w jakimś kompleksie, ni to świątynia ni to pałac. Otoczony dziedziniec jest kolumnadą, a mój powiedzmy "pałac" znajduje się po środku. Wychodząc z tego "pałacu" widzę pełno ludzi, którzy przyszli do mnie po pomoc. w Tym śnie czuję,że muszę ich uspokoić,że wszystko będzie dobrze. Mam do nich przemówić. Po moich obu stronach stoją chłopcy w wieku 17-18 lat i wachlują mnie pawimi piórami mieszonymi na długich tyczkach. Kiedy mam już zasiąść na kamiennym tronie i przemówić, nagle coś zaczyna się dziać i wszystko widzę z góry. Potem coś jakby wciągało mnie do korytarza/pomieszczenia, z którego wyszłam. Jest tam ciemny otwór po drzwiach i tam mnie jakby "wsysało" dosłownie tam lecę, przelatuje przez ten otwór i jestem w ciemny tunelu - sen się kończy.
O czym będę pisać?
Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.
30 sierpnia 2010
Sen o poprzednim wcieleniu ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz