O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

11 sierpnia 2013

Moje dzieci - zwierzętami

Dzisiaj miałam bardzo dziwny sen, chyba jeden z najdziwniejszych w życiu. śniło mi się, że jestem w ciąży. Zaczęłam nawet rodzić w domu. Urodziłam kucając na łóżku w sypialni...2 małe białe króliczki, które od razu zaczęły szaleć po pokoju. Za chwilę urodziłam łożysko - wszystko to było bardzo realne, łącznie z odczuwaniem bóli partych. W tym śnie wiedziałam, że to jest moje kolejna ciąża. Ubrałam się i poszłam zgłosić to do ginekologa. Po drodze do lekarza spotkałam mamę, mojego męża. Moj mąż był smutny, ale udawał szczęśliwego, że mamy bliźniaki. Nie doszłam do tego lekarza, bo w międzyczasie coś się wydarzyło na świecie i była chyba jakby wojna. To znaczy widziałam na ulicach barykady i siedzących za nimi żołnierzy z karabinami maszynowymi, to wszystko (ich stroje, karabiny) przypominały I WŚ. Jednak ten sen ział się w czasach dzisiejszych. Uciekliśmy stamtąd z mężem, wiedzieliśmy, że zaraz zaczną do siebie strzelać. Moja mama gdzieś zniknęła po drodze i wtedy mąż powiedział mi, że on nie może dłużej udawać, że jest w porządku, bo nie jest, że muszę się otrząsnąć z szoku po pierwszym porodzie i zobaczyć, że moje dzieci są normalne, że to nie zwierzęta. Przyprowadził mi chyba pieska, który na moich oczach stał się chłopcem ok 8letnim, potem jeszcze inne zwierzątko i to była mała dziewczynka (zastanawiałam się jak jej dać na imię), a te 2 króliczki okazały się bliźniakami - chłopcami: jeden miał ciemne włosy, drugi jasne. Ten z ciemnymi włosami był niegrzeczny, a ten z jasnymi spokojny. Ja wtedy jakbym doznała jakiegoś szoku i obudziłam się jakby po latach z jakiegoś otumanienia i przytuliłam te dzieci do siebie. Nie rozumiałam dlaczego oczami widziałam je jako zwierzęta, to było dziwne, dlaczego, ale jakoś doszłam do wniosku, że to widocznie efekt depresji poporodowej. One miały do mnie żal, że się nimi nie zajmowałam, przez tyle lat, że tylko tata je wychowywał (powiedział mi to wprost najstarszy chłopiec), ale mnie kochają mimo wszystko. Bardzo się ucieszyłam wtedy, ale z drugiej strony było mi bardzo wstyd, że przez swoje zachowanie i psychikę straciłam najlepsze lata życia moich dzieci.

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawy i tajemniczy sen, a ja w zeszłym roku miałam dość podobny, ale urodziłam nie króliki, lecz... małpkę. Zacytuję ten sen:

    "Powiedziano mi, że urodzę małpę (ze związku z człowiekiem), i to miało być coś nadprzyrodzonego, gdyż małpa miała być bardzo mądra, miała być dla mnie do pomocy i ochrony. Przyjęłam tę wiadomość spokojnie (a byłam już w ciąży, może w 5. miesiącu). I jechałam potem na rowerze i poczułam dziwne bóle. Pomyślałam sobie, że może to już poród, choć bóle te nie były jakieś b. duże. Zeszłam więc z roweru i na ulicy urodziłam szybko i prawie bez bólu czarną małpkę. Początkowo, gdy trwały skurcze, miałam duże obawy, gdyż wyglądało na to, że "dzidziuś" urodzi się zbyt wcześnie, będzie wcześniakiem. Tak więc wołałam do ludzi, by zadzwonilli po pogotowie, bo rodzę. Ktoś zobaczył, że już ze mnie mała główka wychodzi i pomógł małpkę wyciągnąć. Ku mojemu zdziwieniu, małpka zaraz już biegała - to też był dowód tej nadprzyrodzoności, ale miała zwichnięte prawe ramię. Optymistycznie złożyłam je sama, przytuliłam małpkę i pojechałam do domu - mogłam, bo poród był prawie bez bólu i miałam siły. Tylko martwiłam się, co z łożyskiem? W domu mama nie zdziwiła się zbytnio. Czekałam na pogotowie, przyjechało wnet, ale jak zobaczyło, jaka jest sytuacja, to szybko odjechało. Zanim się zdążyłam zorientować. Miałam pretensje do mamy, że nie zatrzymała tych ludzi na chwilę choćby, by mnie wzięli do szpitala i usunęli łożysko. Tu sen się urwał."

    OdpowiedzUsuń