Dzisiejszej nocy śnił mi się mój zmarły dziadek (tata mojej mamy). Najpierw uslyszalam jego głos wołający mnie po imieniu, a potem słowa: "...obierz mi skrzydełka". W głowie pojawił mi się obraz ugotowanych skrzydełek z kurczaka oraz dziadka leżącego w łóżku. Obudziłam się, chociaż miałam wrażenie, ze drzemie i ten jego głos był taki wyraźny, jakby wolał mnie z drugiego pokoju. Jednak głos ten przypominał głos jak już był chory, tuz przed śmiercią, taki wątły i dało się słyszeć, ze jest już bardzo stary.
Potem usnęłam i pojawił się sen, również z tym dziadkiem. Pojawił się na pięknym gniadym koniu w swoim ogrodzie. Ja byłam bardzo szczęśliwa, ze go widzę, od razu pomyślałam, ze to fajnie, ze dziadek kopił sobie konia to będę miała na czym pojeździć. Dziadek nie schodził z tego konia tylko zataczał kółka w miejscu (tzw wolty). Rozmawiał ze mną o czymś, chyba pytał się mnie co u mnie słychać - jego głos był tym razem młody. Podjechał koniem do mnie i ten koń był jakiś agresywny wobec mnie, niby chciał mnie kopnąć, ale się nie dawałam i dziadek go powstrzymywał. Potem sen przeskoczył i widzę mego męża jak rozpakowuje walizkę w pokoju mojej babci (mamy mojego taty) i ja się pytam męża: "Po co wziąłeś dwa babcine koce? ". Sen znowu przeskoczył i znowu był dziadek, ten z mamy strony i rozmawialiśmy chyba o moim życiu - nie pamiętam szczegółów. Usłyszałam tylko od Niego słowa: "Tak, jesteś w ciąży, znajduje się ona po lewej stronie". Ja się uśmiechnęłam i obudziłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz