O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

21 listopada 2010

Armageddon

Miałam tu opisać zupelnie inny sen, bo obudziłam się przed 7:30 rano, pamiętałam go, ale mąż wychodził do pracy i jeszcze przysnęłam, ale zdawało mi się ze wcale nie śpię. Jest teraz po 8 rano czyli przysnęłam na dobre 35 min. Przed chwila się obudziłam i takiego realistycznego snu nie miałam w życiu.
Jestem u nas w mieszkaniu, układ pokoi taki sam i to samo osiedle i blok. Wstaje, mąż właśnie wyszedł do pracy i słyszę jak zamyka drzwi – mowie sobie w myślach, wstaje bo przysnę. Wstaje idę boso do salonu i widzę ze pada taki drobny jak kaszka śnieg. Trochę jestem zdziwiona bo słońce świeci i mowie na głos: „co jest, wczoraj była ze 25 stopni dzisiaj śnieg?” Podchodzę do okna balkonowego i widzę ze jest jakby zaparowane, chce je przetrzeć, ale to nie para ale szron i to od środka drzwi od strony mieszkania. Zdrapuje go i czyje pod paznokciami zimno i ten szron jak zdrapuje z szyby jest jak malutki śnieg – typowe dla szronu, chyba każdy z nas zdrapywał z szyby. Myślę sobie „o najwyraźniej pierwszy przymrozek". Po zdrapaniu kawałka wyglądam i widzę, ze jest pełno jakby śmieci na ulicy – osiedle nasze zawsze czyste było – myślę, ze pewnie wiatr porozwalał, bo słyszę, ze wieje dosyć silny. Otwieram drzwi balkonowe i staje w nich. Patrze przed siebie – z balkonu mam widok na morze, które jest około 2 km od osiedla. Takiego widoku w życiu nie widzialam, może tylko w filmach o potopach. Widzę gigantyczne morskie fale, ciemnogranatowe, które raz po raz się wznoszą i opadają. Przepiękny widok. Myślę sobie: „Ale super sztorm, jakie fale w życiu takich nie widzialam”, ale coś jest nie tak, bo te fale idą na osiedle! Osiedle jest na małym wzgórzu, obok jest nie wykończony blok 15 piętrowy i te fale dochodzą do 10 pietra tego bloku. Wychodzę na balkon i czuje wycie przeraźliwe wiatru, słońce już nie świeci tylko jest nad horyzontem, czerwone i widzę, ze zachodzi, jest pomarańczowo wszędzie, widzę na jakiejś górce ludzi siedzących z walizkami i torbami, plączą, ale patrzą na te fale jak zahipnotyzowani. Myślę „Boże jak mój mąż dotrze do pracy? Będzie mieć pełno zgłoszeń, ze coś ludziom pozalewało”. Nagle widzę ze Ci ludzie z górki uciekają z walizkami do mojego bloku i sąsiednich, wbiegają z krzykiem na klatkę. Patrze ze na osiedlu nie ma ani jednego samochodu, wszystko zamarło, tylko śmiecie turlają się po asfalcie, nagle widzę, że robi się jakby ciepło i pachnie czymś spalonym – taki zapach, jak z tlącego się z liśćmi ogniska. Zaczynają marznąc mi stopy, na tym balkonie, wiec chce wrócić, ale odwracam się i patrze, a te fale coraz wyższe i szybciej opadają i wznoszą się do tego w środku fali coś jest czerwonego i pali się. Wiem w tym śnie, ze to podmorski wulkan wybuchł.
Zamykam czym prędzej balkon jestem w popłochu, słyszę ludzkie krzyki „szybciej, szybciej”, ale po angielsku. Biegnę do kuchni włączam światło – widzę, ze piekarnik elektryczny mi mruga – nie ma światła! Mowie sobie w myślach „Armageddon się zaczął”! Jestem w piżamie takiej samej, w której dzisiaj spalam i staram się uspokoić, ale myślę ze może mój mąż już nie żyje, bo jak on do pracy dojechał przez te fale? Co dziwne nie rozpaczam, ale jest mi smutno, bo jak go odnajdę teraz? Fale wdzierają się powoli na osiedle, na asfalcie jest już piana morska, a te gigantyczne fale rozbryzgują się o ten niewykończony blok i inne mniejsze domki , które stoją przed moim blokiem. Ja biegam po domu i myślę w który placach i co mam zapakować do jedzenia żeby uciec w góry, które mam za blokiem. Jeszcze raz z kuchni patrze na balkon i te fale są tak szerokie i ogromne, ze widzę w jednej z nich wypluwająca i studząca się lawę z tego wulkanu i widzę jak zajmuje tej fali kilka sekund na załamanie się o ten wysoki blok. Jestem już przerażona w tym momencie, do oczu cisną mi się łzy, a przez okno widzę ze spadają powoli krople morskiej fali jak deszcz razem ze zwęglonymi kawałkami lawy na ulice i na mój balkon. Słońca już nie ma bo zostało zakryte przez te fale i nagle czuje się taka malutka , samotna i przerażona. Sen się kończy.

Podczas pisania tego katastroficznego snu – oby się nie spełnił! – przypomniał mi się sen sprzed kilku miesięcy czy roku, a który tez jest tu opisany wcześniej w archiwum. 
Mianowicie śniło mi się ze wybuchł wulkan, a ja jestem na jednej z greckich wysp i uciekam wpław z tej wyspy do lodzi ratunkowych, które potem Nas zabierają na statki wojskowe. Płynę wpław i ledwo daje rade, bo morze staje się bardzo gorące i woda zaczyna wszystkich parzyć, bo wulkan wylewa lawę do morza i ona je podgrzewa.
To tak w skrócie ten opis tego starego snu, ale najwyraźniej się jakby pokrywa z tym moim dzisiejszym, czyli wychodzi na to ze mógłby być 2 czescia (czescia dalsza) tego dzisiejszego snu. Czy przyśnił mi się koniec świata? Czy te oba sny się spełnią? Mam nadzieje, ze nie! Co ciekawe w snach o wojnie które miałam, jestem mężatka z 3ka dzieci i jestem o te dzieci spokojna, bo są u moich rodziców w Polsce, a ja wybieram się na poszukiwanie zaginionego męża, piechota, bo nic nie działa, ani statki, ani autobusy, ani samoloty. Natomiast w tym dzisiejszym śnie i w tym śnie poprzednim o ucieczce z wyspy, jestem sama z mężem bez dzieci…Ten dzisiejszy sen był jakiś zupelnie inny, bo wszystko mogłam dotknąć, czasem w snach nie czuje się co się dotyka, nie widzi się wyraźnie wszystkiego, niektóre rzeczy są zamazane np. rysy twarzy czy kontury przedmiotów – ja tak mam zazwyczaj, ale w tym ja naprawdę myślałam ze się obudziłam tzn ze nie przysnęłam i ze wstałam i to wszystko zobaczyłam naprawdę, widzialam twarze tych ludzi, kontury były wyraźnie jakbym nie spala. Najbardziej realistyczny w życiu sen z sensem.
Zastanawiam się teraz czy aby na pewno spalam, może przeniosłam się w czasie, a może do innego równoległego wymiaru?wszystko było takie samo w domu, sprzęty te same, tylko ten balkon trochę mniejszy i aneks kuchenny był inny, ale szafki, nawet mój piekarnik kuchenny był taki sam, podłoga, pościel w łóżku, nawet moja piżama…Po obudzeniu się zauważyłam, ze mąż położył mi laptopa kolo łózka, wiec siedzę teraz i pisze na bieżąco odczucia. Jak otworzyłam oczy i spojrzałam na korytarzyk z którego widać część aneksu kuchennego to słońce świeci w ten sam sposób nawet jak w tym śnie…Teraz boje się wyjść z sypialni, żeby nie zobaczyć tych gigantycznych, przerażających fal.

Teraz wpisując tę notkę na bloga sięgnęłam do internetu i wpisałam hasło "podmorski wulkan". Okazuje się, że faktycznie jest taki w europie i nawet jej zagraża dość mocno - czyżbym wyśniła przyszłość - znowu? Czy będzie to kolejny sen proroczy? Oby nie...
Informacje na temat wulkanu:

http://interia360.pl/artykul/tykajaca-bomba-zegarowa,33860

http://turystyka.wp.pl/kat,3,title,podmorski-wulkan-zagraza-europie,wid,11244325,artykul.html


1 komentarz: