O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

18 października 2013

Paraliż senny.

Dzisiaj miałam okropny sen, chyba to był tak zwany "paraliż senny". Wszystko zaczęło się od tego, że nie mogłam zasnąć. Męża nie było w domu, był w pracy na nocnej zmianie. Byłam sama, poszłam jakoś po północy do łózka, modliłam się - ostatnio mam ważną intencje do modlitwy, więc sięgnęłam po różaniec. I tak praktycznie co wieczór od jakiś 3 tygodni chyba lub dłużej, przed snem odmawiam sobie różaniec+inne modlitwy. Usypiam bardzo szybko dzięki temu. Jednak mimo wszystko tym razem udało mi się zmówić tylko 2 tajemnice, byłam bardzo spiąca. Usnęłam, nie wyłączyłam nawet łapki nocnej. Jakos około godziny 03:40 (sprawdziłam na telefonie komórkowym) obudziłam sie. Lampka się paliła. zadzwoniłam więc do męża - miał wyłączony telefon, lub poza zasięgiem. Pomyślałam, że sobie pogram na komórce i tym się "uśpię". Jednak jakiś wstąpił we mnie dziwny niepokój i zaczęłam być jakby "obserwowana" - takie miałam wrażenie. Usłyszałam później pierwsze pomruki nadchodzącej burzy i lekkie "wycie" wiatru, które przypominało jakby śpiewała kobieta. Około godziny 4:30 udało mi się w końcu zasnąć...No iw tedy pojawił się dziwny sen:
Leżę w swoim łóżku, plai się lampka, koło mnie leży książeczka do nabożeństwa i różaniec w woreczku, do tego mój szlafrok, słuchawki do komórki i komórka. dokładnie wszystko tak jak w momencie zasypiania. Jednak jest coś dziwnego. Na wysokości drzwi sypialnianych widzę ekran telewizora i na nim jest mi wyświetlany film. Wiem, że ktoś jest w moim pokoju, więcej niż jedna osoba. Znowu to poczucie obserwowania. Patrze na ten monitor/telewizor a tam jakieś dziwne zakłócenia...nie wiem coś tam było wyświetlane, ale nie pamiętam coś, wiem, że coś było dziwnego. Na chwile zadzwoniłam moja komórka . Jednak staram się odwrócić głowę od telewizora aby ja odebrać i...nie mogę!!! normalnie nie mogę ruszyć ani noga, ani ręką. Leże w pozycji takiej jak zasypiałam. Ogarnął mnie strach, i jednocześnie niedowierzanie, od razu skojarzyłam, że to coś złego jest,. Uczucie było takie jakbym była przykuta do swojego ciała. Chciałam się wydostać z niego, ale było strasznie ciężkie. W końcu coś jakby mnie lekko popchnęło lub kopnęło w prawy bok od strony pleców, a ja wtedy się jakby lekko poruszyłam i krzyknęłam w tym ciele "WON!!!" i w tym momencie obudziłam się cała zlana potem.
To było przeokropne uczucie...szamotania się we własnym ciele!!! Teraz rozumiem co oznacza, że "ciało jest więzieniem dla duszy" jak mawiał jeden z bodajże greckich filozofów...
Nikomu tego nie życzę... Gdy się obudziłam była godzina 5 rano, czyli de facto "spałam" niecałe 30 minut. za moment zadzwoniła moja komórka,aż podskoczyłam na łóżku, spojrzałam to mój mąż oddzwaniał. Opowiedziałam mu, że miałam koszmar. do godziny 6:40 kiedy już świtało nie zmrużyłam oka. Dopiero wtedy kiedy zrobiło się jasno, odsłoniłam roletę w oknie udało mi się zasnąć...i co Wy na to??? co to było???