O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

31 lipca 2011

Konie i szkoła

Śniła mi się dzisiaj moja przyjaciółka BlueAngel333, doradzała mi w kwestii związanej z końmi. Mówiła, że może powinnam spróbować zacząć jeździć w ośrodku, który znajduje się przy szkole - liceum. Nie byłam pewna, bo mówiłam jej, że przecież ja już liceum dawno skończyłam, studia też i jak teraz mam wrócić ot tak. Ona stwierdziła, żeby iść się zapytać czy nie mogłabym dołączyć tylko do tych uczniów, którzy jeżdżą konno zamiast mieć zajęcia w-fu. Zgodziłam się i poszłam do domu, gdzie była moja mama i dała mi jakieś pieniądze. Po czym ja te pieniądze gdzieś zgubiłam, szukałam ich w książkach, w końcu znalazłam pełno w jakiejś metalowej puszce. Ucieszyłam się, bo było ich tak dużo, że mogłam kupić sobie nie tylko karnety na jazdę, ale nawet samego konia! Poszłam więc z tymi pieniędzmi i ubiorem do jazdy do szkoły- liceum. Szkoła wewnątrz wyglądała identycznie jak moja podstawówka, ale było to liceum. Pełno ludzi, było przed szkołą i na korytarzach. Poszłam pod drzwi dyrektorki, ale były tam też okienka jak na poczcie (?) i były to sekretarki. Z jedną rozmawiałam i mówiłam, czy nie mogłabym jeździć wraz z uczniami, to kazała zostawić mi swoje CV (?!). Druga była bardzo miła pytała się czy dobrze wspominam lata w tym liceum, mówiłam, że nie bo miałam okropnych nauczycieli z przedmiotów ścisłych. Opowiedziałam jej o nauczycielu matematyki, który nigdy nic nie tłumaczył, kazał robić ileś ćwiczeń z nowego tematu i nigdy go nie tłumaczył, spóźniał się na lekcje lub w ogóle nie przychodził, a my czekaliśmy w klasie na niego. Owa sekretarka powiedziała mi, że mogę ubiegać się o odszkodowanie za te 4 lata. Powiedziałam, że przez całe liceum chodziłam na korepetycje, 2 razu w tygodniu po godzinie zegarowej, która kosztowała mnie 50 zł. Sekretarka powiedziała, że mogę napisać podanie i szkoła mi zwróci pieniądze, bo to przez szkołę musiałam tyle wydać, żeby zdać do następnych klas. Ta wcześniejsza sekretarka, która poprosiła o moje CV była nie miła dla mnie i stwierdziła, że tyle lat to już ta sprawa jest przedawniona i nie powinnam na nic liczyć. Mimo wszystko potem poszłam do dyrektorki szkoły spytać czy mogę jeździć konno u nich w szkole, ale nie pamiętam tej rozmowy. Potem gdzieś była w jakimś lesie, widziałam z oddali ośrodek jeździecki, ale jakiś inny nie związany z tą szkołą.

23 lipca 2011

Rozruchy w Grecji

Jestem w Grecji, w Atenach. Na ulicach panuje jakieś zbiegowisko - strajk? Znowu to przeradza się w jakiś chaos. Jestem tam w pracy. Nagle ktoś wbiega i krzyczy po grecku, żebyśmy wychodzili, wzięli tylko potrzebne rzeczy, bo to się zaczyna. Pytam o co chodzi? Ten mężczyzna mówi, że to wojna! Ja nie dowierzam. Jest ze mną jakiś profesor i kilkoro studentów. Pracowaliśmy nad czymś w laboratorium. Musimy się teraz ewakuować. Chcę zabrać tyle rzeczy, ale profesor mówi, że nie ma na to czasu. Z wielkim żalem opuszczam pomieszczenie. Wychodzę na zewnątrz budynku, a tam nagle padają strzały. Ktoś pada martwy z grupki tych studentów. Chowamy się , przykucamy przy samochodach i innych sprzętach. Widzę narastająca wodę - skąd ta woda? w Atenach nie ma rzeki?  Musze wskoczyć na wojskową amfibie, która przypłynęła by Nas ewakuować. W pewnym momencie przypominam sobie, że muszę odnaleźć swojego męża, że nie ruszę się bez Niego. Zostaję, reszta wsiada do tej amfibii. Znowu strzelanina, spadochroniarze lądują na obrzeżach miasta. Chaos na ulicach Aten, jakieś dymy i krzyki. Słysze jakieś wybuchy, myślę, że to chyba stan wojenny się zaczął...Po tym budzę się.

22 lipca 2011

Konie, tajemnicza rodzina i szpital

Sen 1:

Jestem przygarnięta do jakiejś bardzo wpływowej i tajemniczej rodziny. Moi rodzice cieszą się, że oni mnie przyjęli. Jestem bardzo wyjątkowa i dlatego ta rodzina mnie przyjęła. Okazuje się, że ta rodzina również jest bardzo szczególna. Posiadają nadprzyrodzone moce, a jedna osoba jest wampirem. Ona na mnie czyha , ale reszta rodziny broni mnie. Udajemy się w powozie do jakiejś posiadłości. Jest piękną - to ogromny dwór odrestaurowany na nowo. Pytam się, czy mają konie - mówią, że tak, całe mnóstwo. Jestem szczęśliwa, oto moje marzenie się spełnia - będę mieszkała w starym dworku i będę mieć konie. Ta rodzina  pokazuje mi posiadłość - wielkie pola i ogrody, konie pasa się na tyłach dworku. Te nadprzyrodzone rzeczy towarzysza mi na co dzień, moja "siostra" piękna brunetka z czerwonymi ustami, bardzo miła i opiekuńcza pokazuje mi jak odczytywać ludzkie myśli, jestem zafascynowana. Jeden z moich nowych "braci" pokazuje mi jak okiełznać ogień - małe ogniki wydobywają się w postaci kulek z jego dłoni. Podobno i ja mam podobne moce i teraz oni będą mnie uczyli jak je wydobyć ze mnie i ujarzmiać. Mój nowy "ojciec" bardzo przystojny siwy Pan, pokazuje mi stajnie i mówi, że te wszystkie piękne konie są moje i mogę na nich jeździć i robić z Nimi co tylko będę chciała. Okolica jest piękna. Wsiadam na kasztanowatego konia i na początku jeżdżę po padoku. Ten "brat" wampir obserwuje mnie, czuję się zagrożona z jego strony, bo wiem, że chce wypić moją krew, bo jest świeża, ale on wie, że nie może tego zrobić. Siedzi na ogrodzeniu z drewna w kucki i obserwuje mnie podczas jazdy.
Na weekend przyjeżdżają moi prawdziwi rodzice, zobaczyć jak mi idzie nauka. Mama jest zachwycona dworem i końmi, widzi , że w końcu jestem szczęśliwa, natomiast tata jak zwykle narzeka i pyta mnie po co mi te bzdury - czuję się winna, bo jak zwykle nie mogę mu nic wytłumaczyć, bo wiem, że mnie nie zrozumie.

Sen 2:

Idę szosą, gdzieś w Polsce. Mijają mnie samochody. Po mojej prawej stronie jest las. Przechodzę przez mostek, nad rzeką i idę do miasta. Mam odwiedzić chorych na raka, bo jestem wolontariuszką. Wchodzę do szpitala, wszędzie białe kafelki, zapach szpitalny. Wchodzę do pokoju, jest tam para - oboje chorzy na raka. Ona miała przeszczep twarzy(?), bo rak był umiejscowiony pod skórą twarzy. Trochę jest zniekształcona, ale widać, że to młoda dziewczyna koło 18 lat. Koło Niej siedzi chłopak, on również był chory, ale teraz czeka na wyniki badań. On miał raka gdzieś indziej, gdzieś w ciele. Rozmawiają, wszyscy w szpitalu mówią na Nich zakochana para. Uśmiecham się do Nich, mówię, czy czegoś nie potrzebują. Dziewczyna mówi, że chce spełnić marzenie chłopaka - wyścigi na rowerach górskich. Powiedziałam, jej, że się tym zajmę. Sen przeskakuje i teraz ta dziewczyna wychodzi ze szpitala, a jej chłopak ponownie jest chory na raka, wspólnie z Nią go odwiedzamy. Zorganizowano dla Niego te wyścigi na rowerach górskich. Ubieramy go i ja go sadzam na wózku inwalidzkim, ale on chce sam iść. Pozwalam mu na to. Idzie bardzo chwiejnie, ale wychodzi poza szpital i jest w centrum uwagi, bo jest tam policja, karetki, gapie i lokalne władze. Gratulują mu walki z chorobą, dostaje rower, wsiada na niego. Robi kilka akrobacji. Boję się, że spadnie, bo jest taki słaby.
Jedzie parę metrów i upada. Nieprzytomny spada z roweru. Biegniemy tam. Karetka jest pierwsza, kładą go na nosze. Znowu sen przeskakuje i jesteśmy z ta jego dziewczyną na jego łóżku. On się z Nami żegna, bo wie, że to już koniec. Ona płacze, a ja nie mogę na to patrzeć i wychodzę z sali. Za chwilę słyszę długi nie przerywany dźwięk monitora informujący o zatrzymaniu akcji serca, trwa reanimacja chłopaka, ale wiem, że on już nie wróci. Słyszę płacz tej dziewczyny. Nagle nie wiem skąd pojawia się woda w szpitalu - rzeka wylała i trwa ewakuacja, pomagam jakiejś staruszce w wyjściu poza szpital.

20 lipca 2011

Dzisiejszy sen

Jestem gdzieś na jakiejś wycieczce. Przypadkowo spotykam swoja koleżankę z liceum, której nie widziałam kilka lat. Pytam się co u Niej, on mówi, że wszystko w porządku i pyta mnie, czy nadal u mnie w mieście jest sklep z tanimi kosmetykami na górze nad innym sklepem - mówię, że jest, ale nie chodzę tam często więc nie wiem czy nadal mają kosmetyki w promocji. Ona uśmiecha się i pod rękę z inną koleżanką, której nie znam, odchodzi i macha mi na pożegnanie. To niby się dzieje pod jakimś szklanym budynkiem, gdzie jest dużo ludzi - hotel? lotnisko?
Daj sen przeskakuje i znajduje się w domu moich sąsiadów z Anglii. Mówię do nich po angielsku, że dziękuję za zaproszenie mnie na wakacje. Mam dom do dyspozycji, całe piętro?

Nagle widzę z ich ogrodu, że ku mnie idą trzej mężczyźni, bardzo przystojni, ale podoba mi się jeden z nich. Najwyższy, o ciemnych oczach i ciemnych włosach.
Niestety on nie zwraca zbytnio na mnie uwagi, czuję, że nie jestem w jego typie. Drugi z tych mężczyzn zakochuje się we mnie, chce mnie pocałować, ale nie daję się. Do tego chodzi wszędzie za mną daje mi kwiaty, adoruje mnie. Ja w myślę, że przecież nie mogę z Nim być, bo on mi się nie podoba. Ten, który jest taki przystojny, rozmawia ze mną, tłumaczy mi, że muszę związać się z tamtym drugim, jestem smutna, że on mnie nie chce. Mój adorator w końcu w ogrodzie zastępuje mi drogę, ma kwiaty i oświadcza mi się, próbuje mi nałożyć pierścionek na rękę, cały srebrny z jakimś jasny kamieniem - kryształ?? Nie daję go sobie włożyć, bo go nie kocham, wolę tamtego wysokiego. Oburzony odmową oświadczyn zabiera ze sobą tamtych dwóch i wracają tą samą drogą, którą przyszli. Ja nie chcę stracić tego przystojnego, biegnę za Nimi, ale ktoś mnie woła, odwracam się a to ta sąsiadka angielka. Idę z Nią na górę tego domu i widzę, że jest tam moja mama, przyjechała mnie odwiedzić w końcu. Jestem uradowana, ale nie daje po sobie poznać, że jestem smutna iż straciłam być może miłość swojego życia - chociaż teraz dochodzi do mnie, ze przecież i tak by nic z tego nie wyszło, bo mam męża.


19 lipca 2011

Sen o koniu

Moja przyjaciółka z Polski w ten weekend została szczęśliwą posiadaczką pięknego srokatego konika. Od lat jeździ konno i własny koń był dla niej marzeniem. W końcu się zrealizowało. Wczoraj pokazała mi zdjęcie rumaka.
Tej samej nocy miałam sen o tym koniu. Śniła mi się jakaś wioska, ten koń w zagrodzie u jakiegoś chłopa. Ja tam byłam z inną koleżanką z podstawówki? był też mój mąż. Poszliśmy do tej zagrody a tam okazało się, że ten koń nie jest srokaty tylko biały, dodatkowo jest źrebakiem a nie dorosłym koniem, ale wiem w tym śnie, że to o tego konia chodzi. Głaszczę go, czuję jego ciepło pod swoją dłonią i zapach. Ten chłop coś do mnie mówi, ale nie pamiętam już co dokładnie, chyba, że mam go nie dosiadać, bo jest za młody. Jest ze mną koleżanka z podstawówki i ona mówi, żebyśmy się przeszły do lasu, który jest nieopodal. Z tego lasu wybiega do Nas beżowy pies bardzo ucieszony, merda ogonem, okazuje się, że to pies tej mojej koleżanki. W tym śnie tez jest mój mąż, rozmawia z tym chłopem. Potem przenoszę się do boksu z koniem i mój mąż mnie obejmuje.


Eksperyment Jasnowidz II - ciąg dalszy

W zeszłym roku pisałam posta o samozwańczym jasnowidzu ( http://dormire-moje-sny.blogspot.com/2010/11/eksperyment-jasnowidz.html), który wyłudza od ludzi pieniądze, nie pomaga im, a czasem wręcz szkodzi. Dzisiaj przypadkiem natknęłam się na potwierdzenie swojego eksperymentu. Oto link do wypowiedzi odnośnie tego naciągacza -  tym razem Pan X zostanie zdemaskowany jego prawdziwym imieniem i nazwiskiem:
http://www.uprzejmiedonosze.pl/pl/forum/uprzejmie-donosze/uprzejmie-donosze/falszywy-egzorcysta-bez-uprawnien-naciagacz-i-klamca-krzysztof-rybczynski-krzysztofrybczynskipl/2
Ja również wypowiedziałam się pod tymi komentarzami. Przestrzegam przed wizytą u tego oszusta!!! Zdecydowanie go nie polecam!

16 lipca 2011

Morderstwo

Znowu miałam sen, że jestem oskarżana o morderstwo, w które ktoś chciał mnie wrobić. Jakieś 2 nieznane mi kobiety  skarżyły na mnie na Policji. Co ciekawe sen dział się w Ameryce Południowej, znowu rozmawiałam po hiszpańsku, chociaż nie znam tego języka. Był w tym śnie mój mąż, który próbował mnie wyratować z zaistniałej sytuacji, to było coś jakbym była oskarżona na wakacjach, na których byłam razem z Nim.

10 lipca 2011

Sen o zaginionej Iwonie Wieczorek

Miałam sen o zganionej dziewczynie - o tej sprawie było kiedyś głośno w Polsce. Otóż śniła mi się Iwona Wieczorek. Przyszła do mnie w tym śnie, ja ją tylko widziałam, nikt poza mną, a jeszcze występowała tam jej mama, moi rodzice i ludzie z telewizji. Jej matka w rok po zaginięciu powiedziała, w wywiadzie, w którym i ja jakby z boku uczestniczyłam, że nie ma już nadziei, że Iwona się odnajdzie, że ona pewnie już nie żyje, dlatego postanowiła przerwać poszukiwania. W tym momencie obok mnie pojawia się duch Iwony. Mówi do mnie, że muszę pomóc jej matce poszukać jej. Powiedziałam jej, że przecież nie znam jej matki, że nie wiem nawet gdzie mieszka. 


Iwona w tym śnie powiedziała mi, że pokaże mi jak umarła i kto to zrobił. Odmówiłam, powiedziałam jej, że nie chce żeby potem mi się to morderstwo śniło - wiedziałam w tym śnie, że ona została zamordowana. Iwona jednak była bardzo natarczywa, chwyciła mnie za rękę i pociągnęła na zewnątrz pokoju gdzie jej matka płakała i rozmawiała z dziennikarzami przed kamerą. Poszłam z Iwoną, ona mi pokazuje jakieś mieszkanie, mówi, że to pokój jej chłopaka, tu ją zamordował. Mówi, mi, że ją udusił a potem wywiózł i rzucił w trzciny, twarzą do ziemi ( w tym momencie przenoszę się z Nią w owe miejsce, wygląda ono tak samo jak to, które widziałam w swojej wizji, zaraz po ogłoszeniu jej zaginięcia rok temu), daleko od jej domu tak żeby nikt jej nie znalazł. Powiedziała mi, że teraz może w spokoju odejść, bo mi to powiedziała, że ktoś o tym wie.  Odczułam, że żal jej opuszczać matkę (tu znowu się z Nią przenoszę do tego pokoju gdzie jej matka kończy rozmawiać z reporterami), ale tak było przeznaczone i ona nic nie mogła na to poradzić, teraz może odejść , bo pogodziła się z tym losem. Ona znika, a ja mam chęć ogromną wtrącić się jej mamie w słowo i opowiedzieć o wszystkim co przeżyłam, ale nie robię tego, bo boję się, że kobieta mi nie uwierzy.

4 lipca 2011

Zlepek snów

Przez ostatnie dni nie mogłam zapamiętać ani jednego snu, nic kompletnie czarna dziura po obudzeniu się. Jak wcześniej z Alisza doszłyśmy do wniosku, to wynik fazy księżyca - nowiu. Teraz księżyc "wstaje" więc coś zaczynam pamiętać. 
Dzisiaj miałam zlepek snów, coś śniło mi się odnośnie II WŚ - znowu uciekałam tym razem z moim mężem przed żołnierzami, ale tym razem przed rosyjskimi. Stałam wraz z grupką kobiet pod jakimś płotem i mieli Nas Rosjanie rozstrzelać. Była rewizja, ale ja nic nie miałam, wiec jeden z Nich mnie kopnął i ociekłam do jakiegoś domu znajomych, którzy się w nim zabarykadowali i udawali, ze dom jest opuszczony. Był tam tez mój mąż, widziałam również jakieś małe dziecko - chłopczyka w śpioszkach, który był wsadzony w kocyk i w koryto do wyrabiania chleba (takie długie z ciemnego drewna jak się używa na wsiach). Mówiłam mu, ze zaraz mamusia po Ciebie przyjdzie, przewinęłam go, on chciał z tego koryta wyjść, ale ja mu nie pozwalałam, w końcu przyszła jego mama i okazało się, ze to jest znana aktorka. Zawstydziłam się na jej widok, ale była dla mnie przemiła, podziękowała za opiekę nad synkiem. Dom był duży miał kilka pokoi, w jednym z nich był mój mąż, ale miałam wrażenie, ze on mnie zdradził, z któraś z kobiet w tym domu, nie chciałam z Nim rozmawiać, on mnie przepraszał. Potem śniło mi się, ze goni mnie wampir - to kolejny sen nie związany z tamtym. Sceneria jak po apokalipsie: szaro, dym, żywego ducha na ulicach i ten wampir, pytałam go jesteś wampirem? odpowiedział, tak, muszę wyssać ci krew! Rzucił się na mnie, ale ja uciekłam, on mnie gonił, fruwał mi z rozpiętym swoim czarnym płaszczem nad głową...
Dziwne to sny, szczególnie ten ostatnio - dawno mi się wampiry nie śniły...a tu znowu powrócił sen z wampirem...