Dzisiaj sny były okropne, właściwie to był jeden długi sen wielowątkowy, który powracał za każdym razem jak się budziłam i ponownie zasypiałam. Nie wiem co to było za miejsce, ale jakiś duży stary dom. Mój mąż był w niebezpieczeństwie, ale nie było go tam. Byli za to źli mężczyźni, którzy chcieli mnie porwać i zgwałcić. Uciekałam przed nimi i chowałam się w rożnych zakamarkach domu. Była tez jakaś starsza kobieta, która próbowała mnie zwabić, i trzymała z tymi mężczyznami, a jak znalazłam się w pewnym momencie z nią sam na sam, powiedziała, ze ma ona wizje i ze musi mi coś podpowiedzieć zanim Ci mężczyźni mnie znajdą. Wzięła spodnie dresowe mojego męża, powąchała je , przyłożyła do czoła i powiedziała, ze mój mąż nie żyje. Doznałam szoku i strasznie się zdenerwowałam. Pytałam ja czy zginie na ladzie czy na morzu? nie odpowiedziała, chociaż wiedziałam, ze wie. Powiedziała, ze on zginie jak urodzę 3ke dzieci - wtedy przypomniały mi się słowa cyganki, którą kiedyś spotkałam w Warszawie, ona powiedziała mi, ze będę matka trojki dzieci - to powiedziałam tej kobiecie, ze to się nawet z wróżba tej cyganki zgadza. Pytałam ja, jak uniknąć tego, ale ona znowu nie chciała mi powiedzieć. Stwierdziła, ze tak się dzieje i tak musi widocznie być. Pytałam ja jak zginie mój mąż, ze mam prawo wiedzieć, ale nie pamiętam co mi powiedziała. Sen przeskoczył i wchodzę na strych a ta kobieta pokazuje tym mężczyznom gdzie jestem. Strych jest stary, pachnie kurzem i niby znajduje się u mnie w rodzinnym domu. Zaraz za mną wchodzi jakiś facet ze strzykawką i chce mi zrobić zastrzyk - wiem, że to lek usypiający, wałczę z Nim, kopię go i udaje mi się jemu wbić tę strzykawkę w udo. Jest on wściekły. Reszta wchodzi i niestety łapie mnie. Sen teraz dzieje się na parterze tego domu. Pomaga mi jakaś przyjaciółka? Nie znam jej, ale ona wyciąga z szaf walizki i torby, razem z nią pakuję swój cały dobytek, wiem, że muszę wynosić się z mojego rodzinnego domu, bo teraz to jest dom tych złych mężczyzn. Jeden jest wśród nich młody, o jasnych włosach i niebieskich oczach, patrzy na mnie, Czuję, podświadomie, że nie jest on do końca taki zły, próbuję go zwabić swoim wdziękiem i namówić, żeby nie zabierał mi domu, ale on pozostaje nie wzruszony.
Widze też swoją mamę, która pomaga mi się pakować.
Widze też swoją mamę, która pomaga mi się pakować.