O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

18 grudnia 2010

Sen o poprzednim wcieleniu

Dzisiejszej nocy miałam sen, który muszę chyba uznać za sen o moim poprzednim wcieleniu. To już kolejny z rzędu, gdzie akcja snu dzieje się podczas II WŚ. Nie wiem gdzie dokładnie dzieje się to co mi się śniło, czy w Polsce czy może w jakimś innym kraju, nie wiem też w jakimś miejscu. Co prawda mówiliśmy wszyscy po polsku , więc ten fakt wskazuje raczej na Polskę. 
Jestem młodą kobietą, około lat 20. Ubrana jestem bluzkę zapinana pod szyją z tzw. stójką, do tego sweter cienki szary 3/4, brązową wełnianą spódnicę za kolana, beżowe rajstopy i buty na niewielkim obcasie. Mam włosy ciemno brązowe, kasztanowate. Nie wiem jaką twarz miałam, bo była ona dla mnie niewidoczna. Wiem , że miałam wymyślnie upięte włosy, trochę w fale i jakiś mały koczek z tyłu głosy. Jestem w szkole na spotkaniu z niemieckim oficerem Wermachtu. Skąd wiem, że to był Wermacht, ponieważ rozpoznałam jego mundur. Towarzyszyło mu 2 ubranych w skórzane czarne płaszcze, ludzi z gestapo. 


Byliśmy wszyscy w klasie, on stał pod tablicą. Oprócz mnie (stałam w tylnej ławce) było tam pełno młodych osób, chłopaków i dziewczyn w podobnym wieku. Ten oficer był kimś bardzo ważnym, baliśmy się go, baliśmy się strasznie, że zacznie wyliczać i pójdziemy na rozstrzelanie. On mówił, ze wie o każdym z Nas i będzie Nas obserwował i śledził. Jeśli nie będziemy próbować żadnych sztuczek to może przeżyjemy. Dziewczyna obok mnie to moja koleżanka - przyjaciółka, podobnie ubrana do mnie. Po mojej prawej stronie w ławce stoi jakaś inna nieznajoma dziewczyna. Ta moja przyjaciółka mówi jej szeptem żeby pozbyła się wszystkiego co ma ze sobą. Jak ten oficer zobaczy ze ma listy do matki i funty brytyjskie ze zrzutów to ja rozstrzela i przy okazji Nas. Oficer wybrał z ławki jakiegoś chłopaka, kazał mu stanąć przodem do tablicy, gestapo go przeszukuje, potem następny chłopak i inna nieznajoma dziewczyna. Przypominam sobie, ze ja tez mam stary list od mojej mamy, i staram się go zgnieść w kolkę w dłoni jak najciszej, i wsadzić głęboko w ławkę, tak żeby nikt nic nie zauważył. w końcu podchodzi ten oficer i z gestapowcem do naszej ławki. Przygląda się mi, w myślach mowie sobie: "  Boże, błagam tylko niech to nie będę ja". Pamietam jego twarz w tej czapce Wermachtu z gapą po środku, nie wiem jaki miał stopień ale miał na pewno 2 gwiazdki i coś jeszcze na pagonach, do tego żelazny krzyż wisiał w klapie munduru. Miał ciemne włosy i brązowe oczy, nie wyglądał jak typowy Niemiec. Patrzył mi w oczy długo, potem nagle złapał te dziewczynę po mojej lewej i szarpnął ja tak, ze wysypała na podłogę te listy i funty. Gestapowiec od razu chwycił ja za włosy i razem z tamtymi spod tablicy wyprowadził na zewnątrz, wepchnął do jakiegoś auta. Oficer powiedział ze jesteśmy wszyscy zatrzymani, ze mamy stad nie wychodzić aż do jego powrotu, ze ucieczka będzie karana natychmiastowym rozstrzelaniem. Wyszedł i zamknął Nas w tej klasie. Jeszcze tak staliśmy, po czym zaczęły się rozmowy o ucieczce. Planowaliśmy jak się wydostać z tej szkoły , ze jest tylne wyjście, tylko ktoś musiałby pójść do kuchni po jakieś jedzenie żebyśmy się najedli bo głodni jesteśmy. Zgłosiłam się na ochotnika. Poszłam do kuchni, gdzie znalazłam chrzan, trochę chleba i jeszcze coś ale co nie pamiętam. Połączyliśmy ławki i osiedliśmy wspólnie o świeczce do kolacji. Ściemniało się powoli, jedliśmy ludzie byli zachwyceni, ze udało mi się znaleźć chrzan. Po zjedzeniu, część osób grupami zaczęła ociekać z budynku szkoły. Co ciekawe wtedy świeciło już słońce. 
Nagle rozległ się alarm bombowy, zawyły syreny i usłyszałam ten złowrogi pomruk i wycie samolotów-bombowców. Uciekałam ze szkoły w ostatniej chwili z ta przyjaciółka i jeszcze jakimś chłopakiem. Nagle tuz za nami bomba uderzyła w te szkole, podmuch powalił Nas , jakiś odłamek ranił tego chłopaka w głowę, ze krwawił, ale biegł z Nami dalej. Pomyślałam wtedy, "  Boże mój chrzan!"  Chciałam się wrócić, ale przyjaciółka mówi, "   gdzie idziesz trzeba uciekać na otwarta przestrzeń to może bomba Nas nie trafi". Widziałam te samoloty, były tak nisko, jakby chciały Nas rozstrzelać, jeden z samolotów zawrócił, chyba Nas dostrzegł, wiec rozproszyliśmy się na ulicy i okryliśmy, przeleciał i nie zauważyła Nas. 

Wszędzie było słychać świsty spadających bomb a potem wybuch. Od tych wybuchów dzwoniło mi w uszach. Mijaliśmy jakąś szkole brytyjska, prywatna, widzialam ze chlupcy grali w piłkę. Pozakładali sobie brytyjskie flagi na plecy, żeby Niemcy ich oszczędzili. Pomyślałam wtedy, " Niemcy maja układ z Anglia, biegnijmy do tej szkoły to się ukryjemy". Tak tez powiedziałam do mojej przyjaciółki i chłopaka. Wpadliśmy gdzieś na teren tej szkoły, ukryliśmy się pod jakimś murem. Mówiłam do tej przyjaciółki: " Popatrz mogłyśmy tam być pod tymi gruzami. Jak ja teraz dam znać mamie ze żyję, jak mam do Niej teraz dotrzeć?". Samoloty nadal bombardowały, widzialam trupy na ulicach, kurz , budynki płonęły, część tej szkoły gdzie byliśmy zawaliła się.
Po tym obudziłam się. Ciekawe mam te sny, muszę powiedzieć, że tematyka II WŚ zawsze była mi bliska i interesowałam się tym. Lubię militaria, zasieki, okopy, lubię też chodzić po bunkrach, w nich czuję się bezpieczniej i są mi jakby znajome. Może faktycznie żyłam kiedyś podczas czasów wojny i te sny mi o tym przypominają...?