O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

15 lutego 2011

Latarnia morska

Nad ranem śniła mi się latarnia morska. Nie wiedziałam całej, bo mieszkałam w mieszkaniu z którego tylko widać jej czubek. Całe światło tej latarni świeciło podczas obracania się latarni, do wnętrza mego domu  - tak co chwila było jaśniej. Światło było bardzo mocne i intensywne. Latarnia była blisko. W tym śnie był tez mój kolega ze studiów, który mnie odwiedził, razem czytaliśmy jakaś gazetę u mnie w mieszkaniu na sofie i wspominaliśmy stare czasy. 
Potem sen przeskoczył i jestem gdzieś na jakimś drzewie, wokół mnie pełno wody, ja trzymam się zęby nie spaść i nie zamoczyć się. Woda jest jak z jeziora, to coś jakbym była na środku rzeki lub jeziora, wokół mnie sitowie i trzciny, a ja się kurczowo trzymam tej nędznej gałązki małego drzewa, które przechyla się pod moim ciężarem. Widzę pode mną duże ryby, ale nie boję się ich. Z mojej prawej strony nadpływa jakaś łódź czy tratwa z ludźmi, wtedy puszczam się drzewa i dopływam do nich. Bardzo jest to nie przyjemne, bo moje nogi dotykają tych trzcin i podwodnych roślin i mam wrażenie, że coś mnie łapie od dołu. Ciężko płynąć bo jest bardzo silny wiatr i nurt i znosi mnie, ale udaje mi się chwycić brzegu tratwy/łodzi.
Znowu jestem w tym mieszkaniu i tym razem chowam się przed kimś. Wpadam do spiżarki, która mam przy kuchni i barykaduję drzwi swoim ciałem, siadam cicho na podłodze. Nadal cały czas ta latarnia morska oświetla mi mieszkanie. Nagle ten ktoś próbuje wejść do spiżarki, ja się nie daję i zapieram z całych sił, ale jednak udaje się drzwi sforsować i widzę, że to ten mój kolega. Oddycham z ulgą, ale i tak przy każdym blasku latarni kryję się, żeby mnie ono nie oświetliło - inaczej będzie ten ktoś przed którym się ukrywałam, mógł mnie łatwo znaleźć.