O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

7 września 2012

Dawca, znajomy, muzyka i księżyc

Pierwsza część snu:

Choruję na niepłodność i dostaję propozycję od znajomego i jego zony, która w tym śnie jest ginekologiem, ze on czyli jej mąż będzie dawca nasienia dla mnie. Mam opory, bo to wiąże się ze spaniem z tymże znajomym w łóżku. Pytam ja czy ona się na to zgadza, a ona mówi, ze to nie pierwszy raz już i nie ostatni. Potem w tym śnie następuje seria scen w sypialni, ale do niczego jednak nie dochodzi, ja się wzbraniam i na koniec to jego zona przekonuje mnie, ze bez dawcy nie zostanę matką...

Druga część snu:

Wychodząc z sypialni od tych znajomych, spotykam u siebie znajomego z liceum, w którym podkochiwała się moja koleżanka. Do tej pory go skrycie kocha. On przychodzi z propozycją wspólnego podróżowania na uczelnie. Przynosi mi swój plan zajęć, ja mu pokazuje swój. Mowie mu, ze dzisiaj (tj.czwartek we śnie), mam dopiero na 13:45, a on mówi, to co mam wstać o 8 rano i przyjść po Ciebie (mieszkamy w jednym mieście).
Potem wtrąca się ten znajomy -dawca nasienia i mówi coś do Niego, a ten drugi znajomy mówi: "aha to chodzi o A?! (te koleżankę, która się w nim kocha)". Ściemniam, ze nie, ale od początku chodziło o A, chciałam dać jej namiary na jego termin zajęć, żeby mogla go często spotykać jak wychodzi z uczelni...

Trzecia część snu:

Ten znajomy od koleżanki A wychodzi, zostaję sama i w tym momencie pojawia się moja mama, a ja siedzę w domu rodzinnym i próbuje coś zagrać na wiolonczeli. Nigdy na tym instrumencie nie grałam, wiec pierwsze takty gram na 3 strunach ze słuchu i tak oto  powstają dźwięki do mojego utworu. Potem porzucam ten instrument, chce iść do pianina, ale czuje w głowie cały otwór, wiem,z e to będzie coś na duży chór kościelny. Oczami wyobraźni widzę, jak graja i śpiewają ten utwór w Watykanie. Widze pa pieza Benedykta XIV jak jest niesiony na wysokim krześle przez młodych księży w białych sutannach- albach. Pełno jest biskupów i arcybiskupów, jakieś święto kościelne, bardzo dużo ludzi na placu św. Piotra i mój utwór śpiewany przez chór. Pekinie to wygląda....Jednak budzę się z tej fantazji i szybko zdaję sobie sprawę, że nigdy takiego utworu nie napisze, że nie jestem aż tak zdolna i jak on niby miałby trafić od takiej szarej myszki jak ja, aż do Watykanu. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że ta scena to przenośnia do mojego realnego życia i dokładnie taki schemat powielam od lat: mam pełno planów i marzeń, ale zawsze sobie powtarzam, że po co je zaczynać jak i tak nic z tego nie wyjdzie...

Czwarta część snu:

Ni stąd ni zowąd znajduję się na księżycu. Słyszę głos w mojej głowie, a wszystko dzieje się jakbym oglądał przed telewizorem film. Jest lektor  i to on mi mówi: "zobacz oni byli (ludzie) na księżycu, wylądowali, zobacz tu są lądowniki po 2 misjach Apolla". Widzę lądownik "Orzeł" N. Armstronga...obok niego jest inny lądownik Apolla, ale nie rozpoznaję go, nie wiem, z której misji pochodzi. To wszystko jest w jakimś kraterze, ale to miejsce lądowania jest otoczone niewielkimi spiczastymi górkami. Jest to płaski teren. Za lądownikami jest plac budowy, widzę jakieś dziwne dźwigi. A przed lądownikami widzę wydrążone spiralnie okrągłe lecz dość płaskie (może do 2 m głębokości) dołki. Są rozmieszczone symetrycznie. Dołki mają średnice dość dużą czuję , że około 5 metrów lub więcej, stożkowate. Ułożone piramidalnie dokładnie tak:

Znowu słyszę głos /narratora: "Oni (ludzie) niby nic nie znaleźli na księżycu, ale jak wylądowali to oni (nie było powiedziane o kogo chodzi) zaczęli budować te dołki w ich kierunku. Ludzie się przestraszyli i odlecieli, a tak niewiele brakowało." Odzywam się i mówię: "Te dołki wyglądają jak koła olimpijskie, tylko powielone.
Widzę, tez , że budował się też dołek ostatni tuż przed lądownikami, ale nie dążyli, bo astronauci odlecieli. Widzę, że są tam wykopy, widzę dziwne dźwigi i koparki, jak plac budowy.


Na tym mój sen o czterech częściach się kończy.