Miałam sen o powrocie na studia. Jestem na uczelni. Nie wiem jaki kierunek studiuję, ale wszyscy gdzieś biegają z zeszytami ćwiczeń do każdego przedmiotu. Jest gwar, znajomi mnie witają, pytają gdzie byłam przez ostatnie 2 tygodnie. Ja nie wiem o co chodzi? Jestem jakby obudzona ze snu, zdezorientowana. Próbuje się dowiedzieć co się dzieje. Pytam jednej koleżanki, ona mówi, że jest teraz tydzień egzaminów, sesja i musimy je zdawać z każdego przedmiotu. Ogarnia mnie strach, że nic nie potrafię. Za chwile mam egzamin z angielskiego. Wchodzę na salę, a starsza profesorka mówi do mnie coś w stylu: "o Pani X, widzę ze w końcu zaszczyca Nas Pani swoja obecnością., niestety nie podejdzie Pani u mnie do egzaminów, bo nie chodziła Pani w ogóle na zajęcia, proszę zatem opuścić salę". Bardzo zawstydzona, aż czuję jak mi policzki płoną, wychodzę. Sytuacja potarza się jeszcze kilkukrotnie na innych przedmiotach. Wiem teraz, że nie zaliczę tego roku i wywalą mnie ze studiów, ale próbuje, szczególnie, że mój dawny nauczyciel od historii z Liceum, jest również moim wychowawcą i strasznie na mnie krzyczy, jestem na dywaniku u Niego w pokoju. Powiedział, ze spróbuje coś załatwić, żebym miała chociaż czas na nauczenie się, ale wątpi w to, bo to wtedy będzie nie sprawiedliwe i co do cholery robiłam rzez te ostatnie 2 tygodnie? gdzie ja byłam? czemu nic mu nie odpowiadam?
Wychodzę jeszcze gorzej zawstydzona. Jestem teraz w sali na egzaminie z matematyki, nie rozumiem po co mi on, dostaję arkusze do wyliczenia, ale nie umiem nic, więc sama rezygnuję i wychodzę oddając puste kartki. Zastanawiam się po cholera ja tu przyszłam i co ja tu robię.
Załamana totalnie, że co ja powiem rodzicom i mężowi, że zawaliłam 1 rok tych studiów, spotykam w stołówce trzech profesorów. Oni postanawiają dać mi ostatnią szansie i wyciągają arkusze z pytaniami. Na pierwszy ogień idzie angielski. Musze w puste miejsca powstawiać odpowiednie wyrazy. Czytam całość i zaczynam wypełniać, ale w tym momencie sen już przeskakuje dalej . Jestem po tych egzaminach, wiem, że oblałam, bo miałam za mało dobrych ocen, ale wszystkim mówię, że i tak nic sie nie stało, bo ja już jedno wykształcenie mam i studia skończyłam dawno temu więc nie muszę teraz się wysilać.
Wychodzę jeszcze gorzej zawstydzona. Jestem teraz w sali na egzaminie z matematyki, nie rozumiem po co mi on, dostaję arkusze do wyliczenia, ale nie umiem nic, więc sama rezygnuję i wychodzę oddając puste kartki. Zastanawiam się po cholera ja tu przyszłam i co ja tu robię.
Załamana totalnie, że co ja powiem rodzicom i mężowi, że zawaliłam 1 rok tych studiów, spotykam w stołówce trzech profesorów. Oni postanawiają dać mi ostatnią szansie i wyciągają arkusze z pytaniami. Na pierwszy ogień idzie angielski. Musze w puste miejsca powstawiać odpowiednie wyrazy. Czytam całość i zaczynam wypełniać, ale w tym momencie sen już przeskakuje dalej . Jestem po tych egzaminach, wiem, że oblałam, bo miałam za mało dobrych ocen, ale wszystkim mówię, że i tak nic sie nie stało, bo ja już jedno wykształcenie mam i studia skończyłam dawno temu więc nie muszę teraz się wysilać.
Sen kolejny dzieje się w stajni, jestem tam z koleżanką ze swoich prawdziwych studiów. Wyciągnęłam ją na konie, mimo, że to strasznie drogo kosztuje. Proponują jej kurs instruktorski za 35 000 złotych, ja jej tłumaczę, że cena jest z sufitu, że przecież to chyba pomyłka, że prędzej to kosztuje 3500 zł, a nie 35 tysięcy...Rozmawiamy z instruktorką nowa w starej stajni do której kiedyś chodziłam i w której kiedyś w realnym życiu miałam wypadek. Chce mnie wsadzić na wysokiego konia, a ja stanowczo protestuję.
chcę żeby do mnie przyszedł, wysyłam mu wiadomość tym tabletem. Ta kobieta to zauważa i prosi, żebym dała znać , że i ona chce z Nim porozmawiać, udaję, że piszę jej wiadomość, ale tego nie robię. Potem na odchodne dostaje ona ode mnie ciasto z kremem, ten krem jest jak bita śmietana, pakuję je w przezroczyste pudełeczko. Brudzę sobie palce śmietaną i je oblizuję, pyszny smak, taki lekki i nie tłusty. W końcu pojawia się mój mąż jesteśmy sami gdzieś, nie wiem czy to jeszcze ten dziwny autobus czy już nasz dom. Obejmujemy się mocno, mówię, żeby mnie więcej nie opuszczał, bo bardzo tęsknię.