O czym będę pisać?

Będę zapisywać w miarę na bieżąco swoje sny, które postaram się pamietać zaraz po przebudzeniu. Jest to forma dziennika snów, który ma pomóc w ich interpretacji. Będę także starała się pisać o sobie i swoich wizjach, które mam kiedy spojrzę na czyjąś fotografię.

18 marca 2011

Sen z 08 marca 2011

Śniła mi się dzisiaj moja koleżanka z forum FN - BlueAngel333. Razem chyba pomagałyśmy ludziom w ewakuacji. Pamiętam, że był samolot i ludzi wchodzili do niego po schodkach z płyty lotniska. My im w tym wchodzeniu pomagałyśmy. Potem sen przeskoczył i znalazłam się w innej scenerii. Byłam na stacji kolejowej, która znajdowała się w głębokim lesie. Było mglisto, nic nie było widać. Stałam na torach i miałam odczucie, że muszę być czujna, bo wszędzie była gęsta mgła, a pociąg miał nadjechać lada moment. Było znowu pełno ludzi na tej stacji. Sam peron był stary, tory też były stare i zaniedbane, zarośnięte. I tym razem kiedy pojawiły się wagony towarowe, BlueAngel333 pomagała segregować ludzi do tych wagonów.

Sen z 06 marca 2011

Śnił mi się mój niedawno zmarły wujek. widziałam go wyraźnie. Nie pamiętam co dokładnie mi mówił, ale witał mnie na pewno. Jestem teraz w innym kraju, gdzie wujek spędził kilka ładnych lat za młody - być może dlatego mi się śnił.
Wracając do snu, była tam moja ciocia - jego żona oraz jego trójka dzieci. Coś robiliśmy w ich przydomowym ogródku. Pamiętam zapach ziemi z tego snu. Potem w tym ogrodzie widziałam swoją drugą ciocię - najmłodsza siostrę mojej babci ze strony mamy, coś tam sadziła. Potem pojawiła się moja mama z wiadomością, że ciocia D... (ta która sadziła) jest w szpitalu, bo zachorowała. Lekarze nie widzą co jej jest, bo ma nietypowe objawy jakiegoś zakażenia. Mama mówi mi to przez telefon. Ja intensywnie myślę, co to może być za choroba. Mama opisuje, że stan jest ciężki, że wysoka gorączka i ma dreszcze. W pewnym momencie przyszedł mi na myśl, że to tężec - powiedziałam o tym mamie. Ona jednak, nie wierzyła mi. Przekonałam ją jednak co do słuszności mego spostrzeżenia. W tym momencie znowu pojawił się wujek od strony taty, ten z początku snu, zapamiętałam, że mówił, że muszę ich odwiedzić (jego rodzinę). Po tym obudziłam się.

Kaddafi i góra

   Sen zaczął się w wiosce archeologicznej, usytuowanej w miasteczku. Było to u podnóża wysokich gór. Krajobraz jakby z polskich Tatr, ale to nie działo się w Polsce. W tym miasteczku mieszkali różnego pochodzenia ludzie. Mówili oni różnymi językami, ale dało się słyszeć głównie angielski i polski. Ja brałam udział w tych wykopaliskach. Odkrywaliśmy wraz ze znajomymi z Polski ( w rzeczywistości nie znam tych osób), stara osadę. Wszędzie  były głębokie wykopy z piachu. Raz po raz padał ulewny deszcz. Wtedy mokły Nam namioty i wszystkie rzeczy w nich. Niektórzy byli zakwaterowani w domkach, głównie profesorzy i doktorzy, ale tam tez padało i zalewało wszystko w środku. Mieliśmy w jednym z domków akwarium. Żył tam bojownik i inne rybki. Chciałam je przed tym deszczem uratować. Włożyłam zatem bojownika do torebki plastikowej i kilka mniejszych rybek, dosypałam pisaku i dolałam wody z kranu. Niestety torebka miała dziury i woda szybko zaczęła się wylewać. Ja zaczęłam biegać i szukać wody do picia, ale nigdzie nie było. Wszędzie brakowało wody przez ten deszcz. Minął mnie w drodze do sklepu jakiś rolnik na koniu, galopował na Nim, spadł z konia a koń podbiegł do mnie, chciałam pojechać na nim, ale miałam te rybki więc udałam się do sklepu, ale tam okazało się, że nie mam pieniędzy, żeby zapłacić za wodę w butelce. Wróciłam do jednego z domków i znalazłam się podczas lunchu. Było spaghetti z cynamonem? dolałam wody z kranu i przełożyłam rybki do słoika. Padał deszcz, wręcz lało. Nagle ustało i domek zaczął się poruszać sam w kierunku tych gór. Przeraziłam się wraz z innymi osobami. Dwie studentki zabarykadowały drzwi wejściowe, nastał strach, zaciemniło się na miejscu. Coś ten domek ciągnęło w kierunku tej góry. Nagle zobaczyłam jakieś kolorowe chmury dymu. Od razu pomyślałam, że to gaz i , że Kaddafi chce Nas zagazować. Zrobiła się jakby noc i nad górą zaczęły pojawiać się dziwne światła - jakby jakieś obiekty. Nigdzie nie było prądu. Widziałam odrzutowce, bezzałogowe samoloty bombowe i szpiegowskie. Leciały do tej góry, a zza szczytów wyłoniły się obiekty, które wyglądały niby jak UFO. W tym momencie powiedziałam do towarzyszy w domku: " Widzę światła wychodzące z tej góry. O widzę gaz! On Nas zagazuje, Matko Boska!". Rozległ się z tej góry głos Kaddafiego: "Nie dam się tak łatwo!". Te dymy to okazały się świecami dymnymi w 3 kolorach: białym, czerwonym, zółtym. Miały one na celu zmylić te samoloty, które strzelały do tej góry i tych niby UFO. Ludzie w domku patrzyli przez okna, a ja im mówiłam, że to "wojna światów" i miałam wrażenie, że to atak kosmitów na ziemię. Nagle część przednia tej góry rozpada się, osuwa w dół odsłaniając żelbetonową konstrukcję jak bunkier. Widnieją na nim egipskie hieroglify. Rozpoznaję boga Horusa i świętego ptaka Ibisa, jest tam tez wizerunek krowy. Między tymi hieroglifami otworzyły się małe drzwi i w nich stanął Kaddadi w swoim stroju i czapce. Do mikrofonu powiedział: "Koniec z osadnictwem. Nie będzie więcej osad!". Po czym wycofał się w głąb bunkra - góry i drzwi się zamknęły.